Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mąż zmarł na oczach żony. Karetka była zajęta. Pogotowie: Pacjent miał pecha!

Fot. Bogusław F. Skok
W Dąbrowie Białostockiej jest tylko jedna karetka. Właśnie ta.
W Dąbrowie Białostockiej jest tylko jedna karetka. Właśnie ta. Fot. Bogusław F. Skok
Mąż zmarł na oczach swojej żony. W dodatku kobieta zasłabła. Pogotowie jechało 25 minut. Wcześniej mężczyznę reanimowała żona i strażacy.

Powiedzieli

Powiedzieli

O 10 minut przekroczyli czas wyjazdu, bo to miejsce zabezpiecza tylko jedna karetka, a były dwa wypadki w tym samym czasie. Pacjent miał pecha - Barbara Bohdan, zastępca dyrektora ds. medycznych pogotowia ratunkowego w Białymstoku

Nie może tak być, że jest tylko jedna karetka. Człowiek nie żyje. Skoro taki układ się nie sprawdza, może czas go zmienić - Franciszek Toczydłowski, zastępca burmistrza Dąbrowy Białostockiej

- Co mogę powiedzieć? Przekroczyli czas o 10 minut. Pędzili spod Białegostoku. Drugiej karetki nie ma - mówi Barbara Bohdan z pogotowia ratunkowego.

Na ogrodzeniu domu wisi klepsydra. Pogrzeb w sobotę. Zmarł Artur, lat 44. Zostawił żonę i trójkę dzieci. Pokój jego duszy.

- Taka tragedia... Ciągle nie mogę uwierzyć w to, co się stało - mówi nam sąsiadka. Ociera łzy.

Umiera na oczach żony

Środa, 20.40. Dąbrowa Białostocka. Pan Artur wchodzi na dach swojego domu. Słabnie, traci przytomność. Obok jest żona. To prawdopodobnie ona dzwoni po pomoc.

Po trzech minutach na miejscu są strażacy.

- Mężczyzna nie daje oznak życia. Nie oddycha i nie można wyczuć tętna. Obok żona próbuje robić masaż serca - relacjonuje Marcin Janowski, rzecznik podlaskiej straży pożarnej. - Strażacy zaczynają reanimację.

O 21.05 przyjeżdża karetka. Ratownicy pomagają strażakom. Nic to nie daje. O 21.29 lekarz stwierdza zgon. Odłącza aparaturę.

Żona, kiedy to słyszy, traci przytomność. Strażacy ściągają ją z dachu. Kobieta odzyskuje przytomność, kiedy karetka podjeżdża pod szpital.

Jadą 10 minut za długo

W Dąbrowie Białostockiej jest stacja pogotowia i szpital. Dojazd do chorego powinien zająć ratownikom co najwyżej 15 minut. Takie są przepisy. Do pana Artura jechali 25. Dlaczego tak długo?

- W tym czasie karetka wracała właśnie z Białegostoku. Wiozła pacjenta z udarem - tłumaczy Barbara Bohdan, zastępca dyrektora pogotowia ratunkowego w Białymstoku. - Starali się jak mogli. O 10 minut przekroczyli czas wyjazdu, bo to miejsce zabezpiecza tylko jedna karetka, a były dwa wypadki w tym samym czasie. Pacjent miał pecha.

Mieszkańcy: To chore!

Dąbrowa to małe miasteczko. Następnego dnia już wszyscy mówią o tym, co się stało.

- To i tak dobrze, że mamy na miejscu szpital i pogotowie. Inne miasta w powiecie nawet tego nie mają - mówi Franciszek Toczydłowski, zastępca burmistrza. - W tej sytuacji powinna przyjechać druga karetka, z Suchowoli. Tylko czy byłaby szybciej?

- To chore - denerwują się sąsiedzi pana Artura. - Dzwonimy z Dąbrowy do Sokółki, żeby Sokółka wydała dyspozycję o wysłaniu karetki z Dąbrowy do Dąbrowy. Ze strażą jest to samo.

- Najgorsze jest to, że każdy z nas mógłby się znaleźć w takiej sytuacji. Dlaczego nikt tego nie przewidział? - wtrącają inni.

- To nie może tak być, że jest tylko jedna karetka - mówi zastępca burmistrza. - Człowiek nie żyje. Skoro taki układ się nie sprawdza, może czas go zmienić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny