Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Krajewski – Arena szczurów

Jerzy Doroszkiewicz
Wrocławski uczony, a zarazem autor poczytnych kryminałów, w kolejnej powieści znów rozprawia się z brutalnością komunistycznej władzy po II wojnie światowej
Wrocławski uczony, a zarazem autor poczytnych kryminałów, w kolejnej powieści znów rozprawia się z brutalnością komunistycznej władzy po II wojnie światowej Wydawnictwo Znak
Marek Krajewski pod pozorem rozwiązywania popisowo ohydnej zagadki kryminalnej przypomina czytelnikom o skomplikowanej historii powojennej Polski.

Przywykliśmy, że z najlepszych kryminałów dowiadujemy się wiele o współczesności, najbardziej cenimy te, w których oprócz intryg autorom udaje się oddać ducha czasów. O wiele trudniejsze zadanie staje przed pisarzami parającymi się kryminałami retro. Oprócz wykoncypowania wciągającej zagadki i błyskotliwego rozwiązania powinni jeszcze jak najlepiej zgłębić obyczajowość epoki. Krajewski po historiach z Wrocławia i Lwowa swoją historię osadza w Darłowie w roku 1948. Urząd Bezpieczeństwa ściga przeciwników władzy ludowej, w mieście ciągle panoszą się sowieccy żołdacy, którzy kradną i gwałcą ostatnie żyjące Niemki, obficie korzystając z pracy niewolniczej uwięzionych Niemców. Krajewski jak zwykle ze swoim detektywem Popielskim zagląda do podejrzanych spelunek, barwnie charakteryzuje przekrój społeczny mieszkańców miasteczka. Samo rozwiązanie klasycznej zagadki „kto zabija kobiety śmiertelnymi ukąszeniami” nie stanowi problemu, a jedynie pretekst do niezwykłych wywodów mających dać odpowiedź na pytanie „czy można dla ocalenia własnego życia zabić niewinnych ludzi”?

Docierając po latach do odpowiedzi na to pytanie wraz z powieściowym synem Popielskiego młodszy czytelnik otrzymuje mimochodem streszczenie szlaku bojowego wielu żołnierzy wyklętych. Od Powstania Warszawskiego, przez oddziały znanego na Białostocczyźnie „Mścisława”, po szlak „Łupaszki” zakończony na Pomorzu i wreszcie Lotną Brygadę Śmierci NSZ. Przypomina też niesławną akcje „Wisła” która osiedliła w okolicach Szczecina, a więc i Darłowa wielu Ukraińców, a to oznaczało wrogość wobec wyklętych, którzy podczas II wojny światowej raczej nie patyczkowali się z bandytami z UPA mordującymi polskie wioski na Wołyniu.

Z „Areny szczurów” czuć zapach krwi, trupi odór, słychać pisk głodnych gryzoni, a nad wszystkim unosi się fatum komunizmu, który brutalnie odmienił losy milionów Polaków nie wyłączając detektywa Popielskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny