Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magdalena Warzecha, czyli przedsiębiorczość kobiety artystki

Redakcja
Magda Warzecha: Sukces indywidualny to było to czego, postanowiłam dotknąć. Zrobić coś swojego, spod serca, z marzeń. Bez kompromisów i konieczności godzenia się na czyjś gust i wyobraźnię. Wtedy pierwszy raz poczułam się jak przedsiębiorca.
Magda Warzecha: Sukces indywidualny to było to czego, postanowiłam dotknąć. Zrobić coś swojego, spod serca, z marzeń. Bez kompromisów i konieczności godzenia się na czyjś gust i wyobraźnię. Wtedy pierwszy raz poczułam się jak przedsiębiorca.
Magdalena Warzecha. Pochodząca z Białegostoku aktorka Teatru Narodowego w Warszawie zastanawia się nad przedsiębiorczością artystów. Nad klakierami, kreacjami, przerażeniem i twórczym zapałem.

Zastanawiając się nad zagadnieniem przedsiębiorczości wśród kobiet, nie mogłam pominąć siebie. Jestem aktorką. Tak przynajmniej myślałam o sobie do niedawna. Skończyłam przecież Wydział Aktorski w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie, obecnie Akademii Teatralnej; gram na stołecznych scenach nieprzerwanie od 18 lat; inwestuję w siebie, w swoją kondycję fizyczną i psychiczną, w rozwój duchowy, pielęgnowanie wrażliwości. Słowem, angażuję siły i środki, żeby moja wydajność przy pracy nad rola była jak największa.

Boże, jak patetycznie
i poważnie to zabrzmiało…

Czy to można jednak nazwać przedsiębiorczością? Czy nie są to tylko podstawowe i obowiązkowe zadania, które aktor powinien spełniać, chcąc rzetelnie i sumiennie wykonywać swój zawód? Co w takim razie oznacza przedsiębiorczość aktora? Wywiady? Kontakty? Rauty? Drogie samochody? Bycie gwiazdą? Czy aktor, jeśli chce być artystą, powinien być przedsiębiorczy?

A może powinien mieć przedsiębiorczego agenta?

Jakie to szczęście, że nie muszę kupować sobie kilku kreacji w sezonie, w których mogłabym „bez wstydu” pokazać się wielbicielom, jak to dawniej bywało. Bohaterka „Mewy” Czechowa – Arkadina, wypowiada w sztuce zdanie, że na swoje kreacje sceniczne wydaje rocznie majątek. A wszystko po to, żeby widzowi było miło na nią patrzeć. To tylko bohaterka literacka, ale czy Modrzejewska nie miała podobnych wydatków?

Cofnijmy się więc
o jakieś 100 lat…

Czy fakt, że przed wojną niekwestionowane gwiazdy teatru, rewii, kina opłacały (nieoficjalnie rzecz jasna) klakierów teatralnych, może świadczyć o przedsiębiorczości tychże gwiazd? (dla niezorientowanych: klakier to osoba, która oklaskami, gromkimi owacjami i okrzykami przekona widownię, że aktor wspiął się na wyżyny swoich umiejętności, a widz dostąpił zaszczytu i był świadkiem erupcji talentu ww. aktora lub aktorki).

A to, że przed wojną po premierze w teatrze wybitni aktorzy i aktorki kupowali sobie naręcza kwiatów, którymi byli później hojnie obdarowywani przez opłaconych „wielbicieli” skandujących ich nazwiska dodając do nich słówko „boski” lub „boska”, nie było przypadkiem kiełkującą przedsiębiorczością w moim fachu?

Te bukiety, klakierzy to nic innego jak forma reklamy. Bardzo drogiej reklamy siebie. Często gaża, czyli wynagrodzenie za spektakl, nie wystarczały na opłacenie wszystkiego. Pycha? Próżność? Narcyzm? A może przedsiębiorczość?

Były nią również skandale obyczajowe, które podobnie jak teraz do kolorowych pism, wtedy przyciągały ludzi do teatrów i kin. Wtedy nie wypadało pisać o wszystkim, ale szeptać można było do woli.

Wróćmy jednak w nasze czasy. W moje czasy. Do mojej przedsiębiorczości. Czy ja jestem przedsiębiorcza?

Otóż tak, jestem przedsiębiorcza

Mimo tego iż pracuję w Teatrze Narodowym i ten teatr roztacza nade mną opiekę, a mój dyrektor Jan Englert docenia mnie, postanowiłam odnieść indywidualny sukces. Tak, nie bójmy się tego słowa. Sukces indywidualny to było to czego, postanowiłam dotknąć. Zrobić coś swojego, spod serca, z marzeń. Bez kompromisów i konieczności godzenia się na czyjś gust, czyjąś wyobraźnię. Być ojcem i matką pomysłu i wykonania.

Wtedy pierwszy raz poczułam się jak przedsiębiorca.

Pierwsze chwile były wręcz oszałamiające. Niczym Maleństwo z Kubusia Puchatka, które po wpadnięciu do kałuży krzyczało do wszystkich zgromadzonych „Ja pływaaaam, patrzcie jak ja pływaaaam!!!” tak i ja chciałam podzielić się z całym światem tym, że „pływam” i żaden ocean nie jest mi straszny. A Świat z umiarkowaną obojętnością, a może nadzieją przemieszaną z przerażeniem, przyglądał się moim działaniom. Świat widział już wielu szaleńców.

Robię przedstawienie! Mam pomysł, mam zapał, mam wiarę w powodzenie, mam czas, mam przyjaciół, mam, mam, mam, mam talent! Boże… Czy ja mam talent? Może to tylko słomiany zapał? Może mam talent do grania? Przecież to na co się porywam to także napisanie scenariusza, reżyseria scenografia, to… To PRZEDSTAWIENIE!!!

Ech, mówię Państwu euforia!?

Ten stan, jak się pewnie państwo domyślają, nie mógł trwać wiecznie... Czułam, że zaczynam się wahać, mnożyć wątpliwości, podejrzewać siebie o brak przygotowania merytorycznego. Po co wchodzić na ten niepewny grunt? No właśnie.

NIEPEWNOŚĆ.

Cóż to za zażarta walka stoczyła się między moją pewnością siebie i niepewnością. Pragnieniem spełnienia i lękiem przed nieznanym. To jest tworzenie. Tak się coś rodzi. Tak coś powstaje i umacniają się korzenie tego „czegoś”. Burza na morzu, wicher rwie żagle, sternik ledwie żywy, a ty niczym niezłomny kapitan tkwisz na mostku. Nikt nie może się dowiedzieć, że też się boisz...

Tak wyglądał mój pierwszy krok
w przedsiębiorczość

Powstał spektakl „Halo? Kabaret?” Byłam z siebie dumna. Grałam w nim przedwojenną aktorkę i niejeden raz korciło mnie, żeby opłacić klakiera. Niech by bił brawo aż mu ręce popuchną i krzyczał i wiwatował i rzucał kwiaty. Albo jeszcze lepiej dwóch, trzech, stu klakierów! Nigdy tego nie zrobiłam, a teraz zaczynam żałować. Czy przypadkiem nie pozbawiłam siebie jednego z elementów „przedsiębiorczości”?

Może jeszcze nie wszystko stracone? : )

Magdalena Warzecha
_Aktorka pochodząca z Białegostoku. W latach 1993- 1997 aktorka Teatru Studio w Warszawie. Od 1997 roku związana jest z warszawskim Teatrem Narodowym. Współpracowała z Teatrem Prezentacje, Teatrem Montownia i Stowarzyszeniem Koło w Warszawie. Grała w filmach m.in. u Andrzeja Wajdy, Kazimierza Kutza, Krzysztofa Zanussiego, Jerzego Hoffmana i Izabeli _Cywińskiej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny