Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarstwo na życie, czyli rewelacyjny shake z łopatą w czaszce

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
Mia Goth i Dane DeHaan w filmie Lekarstwo na życie
Mia Goth i Dane DeHaan w filmie Lekarstwo na życie Twentieth Century Fox Film Corporation
Gore Verbinsky nakręcił remake „The Ring” po czym zaczął zarabiać na serii o piratach z Karaibów. „Lekarstwo na życie” to rewelacyjnie ulepiony przegląd najlepszych filmów świata, a przy okazji dobry psychologiczny horror.

Pamiętacie „Młodość”? Porażający wizualnie film o tym, co nas wszystkich czeka? „Lekarstwo na życie” niemal zapożycza sekwencje od Pauolo Sorrentino, ale też nie waha się przed pokazaniem pociągu w Alpach na modłę Harrego Pottera albo zamku – sanatorium jak posiadłości rodziców Batmana. Zresztą pan na owym zamku, czyli Jason Isaacs grał… Lucjusza Malfoya. Mało tego – Agnieszka Holland obsadziła go w jednej z głównych ról w miniserialu „”Dziecko Rosemary”, a przewodni motyw muzyczny „Lekarstwa na życie” to melodia uderzająco podobna do kołysanki Komedy do oryginalnego filmu, oczywiście zaśpiewana anielsko dziecięcym głosem. Samotnym odkrywcą tajemnic sanatorium, w którym można zostać na całe życie (kłania się „Czarodzieska góra” - taka książkaTomasza Manna) jest uderzająco podobny do Leonardo Di Caprio Dane DeHaan, zaś jego filmową partnerką jest bosonoga Mia Goth, znana z… „Nimfomanki – cześć II”. Hipnotyzująco piękna, a zarazem niewinna i kusząca.

Kiedy nasz Di Caprio II odkrywa mroczne tajemnice sanatorium mamy tu do czynienia i z gabinetami doktora Caligari i z jakąś wyspą doktora Moreau. Pojawia się tajemniczy jeleń jakby od Davida Lyncha, lekarze zamieniają się w potwory na miarę niesławnego zbrodniarza Mengele, zaś niekończące się korytarze i zaparowane łaźnie przywołują w pamięci postępujące szaleństwo zapisane w „Lśnieniu”. O dziwo ta zabawa formą kinomanom daje sporo radości, nie jest bynajmniej tandetną kalką, tylko przypomnieniem, że w kinie wszystko już było (patrz „La La Land”) i tylko od sprawności reżysera i ekipy zależy, czy wyjdzie udany shake, czy rozbełtana opowieść.

We wtorkowe popołudnie jeden młodzieniec na zakończenie usiłował nawet bić brawo. I o to chodzi. Nie warto wstydzić się swoich uczuć, przecież ten film miał działać na emocje. I działa! Jeśli nie przeszkodzi wam łopata w czaszce, w zamian odbędziecie ekscytującą podróż po najlepszych filmach w historii kina w jedyne 2 godziny i 26 minut.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny