Do horrorów trzeba mieć zdrowe podejście. Po pierwsze - z pewnym dystansem patrzeć na obecność duchów, sił zła, kontakty między żywymi i martwymi. Jeśli poddamy się tokowi narracji i przyjmiemy za fakty, to co przedstawia scenariusz, zabawa może być niezła. Znakomita, jeśli kręci to utalentowany Malezyjczyk. W 2013 to prawdziwy król grozy. W "Naznaczonym" najpierw straszy detalami, poruszającymi się przedmiotami, dziwnymi dźwiękami.
Jednocześnie - podobnie jak w części pierwszej i obecności - mamy łowców duchów, którzy potrafią udokumentować ich obecność. Przy okazji robią to z inteligencją Gangu Olsena, a i samym wyglądem potrafią wywołać uśmiech.
Wan na moment zmienia konwencję, kiedy przedstawia sekwencję w opuszczonym szpitalu. Zresztą większość zdjęć Johna R. Leonettiego urzeka plastycznością i odpowiednio mrocznym, czy wręcz przerażającym klimatem.
Kto bać się lubi - "Naznaczonego: Rozdział 2" zobaczyć powinien. Nawet jeśli się nie przestraszy, to nieźle się zabawi, odda hołd szaleństwu Wilsona, bliskiemu Nicholsona w "Lśnieniu" no i urodzie jego partnerki - Rose Byrne. Trudno jest zaakceptować opowieść o przechodzeniu ze świata żywych do umarłych, czy też potępionych i z powrotem, ale jeśli na początku zawarło się swego rodzaju umowę z reżyserem, trzeba trzymać się ustanowionym przez niego regułom. A te z matematyczną precyzją znajdują rozwiązanie w finale. Rozrywka wysokiej klasy i bez rozlewu krwi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?