Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kradzież w Pałacu Lubomirskich

Włodzimierz Jarmolik
Pałac Lubomirskich zbudowano w połowie XIX w. w stylu neoklasycystycznym.
Pałac Lubomirskich zbudowano w połowie XIX w. w stylu neoklasycystycznym. Anatol Chomicz
Kraść można było wszędzie i na różne sposoby. Oczywiście ambitni młodzieńcy z przedwojennego Białegostoku i jego okolic zawsze mogli coś specjalnego wymyślić. Tak było w przypadku Kazimierza Kmiecika ze Starosielc.

Pewnego majowego poranka 1922 r. do majątku Dojlidy, będącego własnością księcia Jerzego Lubomirskiego, dotarł z Białegostoku zakurzony i zmęczony młodzieniec. Wyglądał na jakieś 20 lat, miał dość inteligentną fizis, w ręku zaś trzymał niedużą, solidnie zaklejoną kopertę. Był to, jak stwierdził przyjmującemu go służącemu, list od hrabiego Jana Szembeka. Ponieważ książę, akurat bawił w stolicy, posłańca przyjął jego administrator, inżynier Kornel Cajmer. Odebrał kopertę, wręczył posłańcowi drobny napiwek i odesłał do kuchni. Zbliżała się właśnie pora śniadania.

Kazimierz Kmiecik, bo to on był właśnie, z dużym apetytem zjadł podaną sobie jajecznicę, popił ją dwoma kubkami kompotu i, zamiast wracać do miasta, zaczął kręcić się po dojlidzkiej rezydencji. Zniknął dopiero późnym popołudniem, po zjedzeniu solidnego obiadu, na który nie omieszkano go także zaprosić do kuchennego pomieszczenia.

Tymczasem wieczorem, po ambarasującym dniu pracy, pan administrator Cajmer zaczął rozglądać się w swoim pokoju za portfelem z pieniędzmi. Nie znalazł. Ponieważ było już późno, dalsze poszukiwania odłożył do następnego dnia.

Rankiem okazało się, że ulotniła się nie tylko spora sumka lecz również srebrna papierośnica i nowy rewolwer. Po rozmowach ze służbą podejrzenia inżyniera skierowały się ku niedawnemu posłańcowi od hrabiego Szembeka. Sięgnął w końcu po telefon i powiadomił o swoich stratach kierownika Ekspozytury Urzędu Śledczego, pana Stradenia. Policja szybko wszczęła poszukiwania domniemanego sprawcy kradzieży w Dojlidach. Jeden z agentów EUS penetrował białostocki dworzec kolejowy, gdzie, ku swojemu zaskoczeniu, dostrzegł osobnika dokładnie odpowiadającego rysopisowi, który uzyskano od dojlidzkiego administratora. Zatrzymał więc gościa i odprowadził do urzędu śledczego przy ul. Warszawskiej.

Złodziejaszkiem, który połasił się na mienie pracownika księcia Lubomirskiego, był oczywiście Kazimierz Kmiecik. Miał on już na swoim koncie kilka podobnych numerów. Inżynier Cajmer odzyskał papierośnicę oraz rewolwer. Gotówka została już niestety, jak wyraził się bezczelny złodziejaszek - rozdysponowana. Za to też sąd białostocki oddał go na dziewięć miesięcy do dyspozycji służb więziennych.

Żeby nie poprzestać na tej opowiastce złodziejskiej z początków lat 20. ubiegłego wieku, sięgnijmy kilkanaście lat dalej. Był sierpień 1937 r., Chaima Borensztejna, zamieszkałego przy ul. Odeskiej, odwiedził niespodziewanie Icek Abelski. Wszedł do mieszkania, zrobił tajemniczą minę i ze słowami: "ja tobie coś pokażę" wysypał z woreczka na stół kilkanaście monet. Kiedy zaciekawiony gospodarz pochylił się, żeby dokładniej obejrzeć pieniądze, do pokoju wtargnęli następni goście. Byli to Stanisław Ziemniak, posterunkowy z II komisariatu oraz Samuel Farber, który przedstawił się jako wywiadowca służby śledczej i zademonstrował jakiś znaczek pod klapą marynarki. Obaj funkcjonariusze podeszli do stołu, zaś Farber oświadczył, że znajdujące się na nim pieniądze są fałszywe. Potem zaczął bezceremonialnie zaglądać do szuflad i grzebać w ich zawartości. Znalazł tam 40 zł, które włożył sobie do kieszeni, twierdząc, że to dowody rzeczowe.

Tymczasem Borensztejn widząc istną grabież zaczął krzyczeć o pomoc. Przybiegli sąsiedzi. Ale pan władza w mundurze, czyli posterunkowy Ziemniak, sięgnął po gumową pałkę i wszystkich uciszył. Po czym wszyscy aferzyści spokojnie wyszli. Po dwóch dniach, pełen rozterek Chaim Borensztejn poszedł w końcu do prokuratora. Opowiedział o prowokacji z fałszywymi monetami i zachowaniu policjantów. Sprawa trafiła do sądu okręgowego. Ziemniak otrzymał 6 miesięcy w zawieszeniu na 2 lata, Farber zaś 2 lata bez zawieszenia. Tylko spryciarz Abelski wymigał się od kary.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny