Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kości w centrum miasta to nie wszystko. Na wzgórzu była huta szkła.

Tomasz Mikulicz
można znaleźć praktycznie pod całym centrum Białegostoku
można znaleźć praktycznie pod całym centrum Białegostoku Fot. Archiwum
Kości w centrum to nie wszystko. Wszystko wskazuje na to, że przed tym, jak na wzgórzu św. Marii Magdaleny powstała kaplica, działała tam niewielka huta szkła.

Obserwator: Od czerwca do początku lipca u podnóża wzgórza św. Marii Magdaleny wykopano 394 groby. Z porównywalną liczbą mieliście do czynienia również na części Rynku Siennego, gdzie prace trwały od końca sierpnia do końca września. Czy poza wiedzą przydatną naukowcom wykopaliska zmieniają coś w spojrzeniu na historię naszego miasta?

Małgorzata Karczewska, kierownik prac archeologicznych na wzgórzu św. Marii Magdaleny i Rynku Siennym: Przede wszystkim sam fakt, że archeolodzy pojawili się w tych miejscach, zrobił wiele dla świadomości historycznej sporej części białostoczan. Pamiętam, że kiedy kopaliśmy na Rynku Siennym, to codziennie podchodziły do nas dziesiątki osób i pytały o to samo. Jak mantra powtarzało się: A to tu był cmentarz? Zastanawiałam się, czy ktoś im nie rozdawał pod Centralem karteczek z tym pytaniem. A tak poważnie, to możliwość zbadania tych szczątek pomoże nam przede wszystkim w określeniu kondycji fizycznej ludzi żyjących w Białymstoku mniej więcej od końca XVIII wieku do początków XX wieku.

Czy już dziś, jeszcze przed wynikami badań antropologicznych, można powiedzieć coś konkretnego?

- Widać wyraźnie, że ludzie pochowani na wzgórzu św. Magdaleny gorzej się odżywiali i mieli słabsze kości niż ci z dzisiejszego Rynku Siennego. To właśnie na wzgórzu odkryliśmy wiele osób z krzywymi kręgosłupami czy próchnicą. Wynika to z tego, że chowano tam ludność zdecydowanie uboższą w stosunku do tej, która spoczywała na Rynku Siennym.

Na wzgórzu znaleźliśmy na przykład grób kuśtyka rodem z Konopielki, ze zrośniętym stawem kolanowym. Inny miał wcześniej złamaną kość udową i prawdopodobnie był na tyle ubogi, że nie udał się z tym do lekarza. Nikt mu więc kończyny nie nastawił i przy zrastaniu się obie części kości zsunęły się jedna na drugą i tak zrosły, przez co kulał na jedną nogę. Tego typu sytuacje wśród osób odkopanych na Rynku Siennym raczej się nie zdarzały.

Pamiętajmy, że tam był cmentarz ewangelicki, a Prusacy w okresie zaboru pruskiego i na początku XIX wieku to była elita. Na nekropolii grzebano więc wysokich wojskowych, urzędników czy fabrykantów. To tam, w przeciwieństwie do wzgórza św. Magdaleny, odkrywaliśmy całkiem dobrze zachowane ubrania. Widać było, że zrobiono je z dobrych gatunkowo materiałów. Jeden z nieboszczyków na przykład miał na sobie długi skórzany płaszcz na podszewce. Na obu nekropoliach znajdowaliśmy za to jednego rodzaju guziki.

Może pochodziły od jednego producenta?

- Prawdopodobnie tak. Podobnie było ze srebrnymi taśmami, jakie przybijano do trumien. Na obu cmentarzach znajdowaliśmy identyczne.

Czy da się dokładnie określić z jakich lat pochodzą odkopane przez was szczątki?

- Niestety, data pochówku była podana tylko na niewielkiej liczbie trumien. Na wzgórzu św. Magdaleny odnaleźliśmy tylko jedną. Widniał na niej napis: 1870 rok. Na Rynku Siennym dat było już kilkadziesiąt. Najstarsza podpisana trumna pochodziła z 1842, najmłodsza - z 1863 roku. Dzięki temu, że były one rozsiane praktycznie po całym przekopanym przez nas terenie, możemy mniej więcej ustalić wiek wszystkich grobów.

Wiadomo, że jeżeli w jednym miejscu istniała mogiła z tego i z tego roku, to niszczony przez nią grób musiał być od niej starszy, nie wiemy tylko, jak bardzo. W przypadku cmentarza na Rynku Siennym będzie to o tyle proste, że groby były kładzione w sposób bardzo konsekwentny, w równych rządkach. Można dziś bez problemu odtworzyć położenie poszczególnych kwater.

Słynna niemiecka precyzja?

- Dokładnie. Był tylko jeden przypadek, kiedy porządek został zburzony. Byliśmy bardzo zdziwieni, kiedy naprzeciwko wlotu ulicy Odeskiej odkryliśmy dwanaście szkieletów leżących byle jak, jedne na drugich. Mało tego, zmarli leżeli na brzuchach.

Skąd taki grób na Rynku Siennym?

- Podejrzewamy, że trafiliśmy na zbiorową mogiłę osób skazanych za jakieś ciężkie przestępstwa. Za takim przypuszczeniem przemawia fakt, że pochowani tam ludzie mieli przed śmiercią odcinane głowy. Czaszki leżały bowiem obok reszty szkieletów. Profesor Jerzy Urwanowicz z instytutu historii Uniwersytetu w Białymstoku twierdzi, że taki rodzaj kary stosowano w wojsku za pospolite przewinienia. To pierwsze tego typu odkrycie w północno-wschodniej Polsce.

Jeśli okazałoby się to prawdą, trafilibyście na pochówek z czasów zaboru pruskiego. Jest to chyba najmniej znany okres rozwoju naszego miasta.

- To prawda. A pamiętajmy, że Prusacy znacząco przyczynili się do tego rozwoju. To oni sprowadzili do miasta prawdziwy postęp cywilizacyjny. Zapoczątkowali tradycję robienia spisów mieszkańców, byli założycielami biblioteki oraz drukarni itd.

Może wasze odkrycie sprawi, że zwiększy się zainteresowanie tym okresem?

- Mam taką nadzieję. To jednak nie jest ostatnia ciekawostka do jakiej udało nam się dotrzeć przy okazji wykopalisk. Otóż wszystko wskazuje na to, że przed tym, jak na wzgórzu św. Marii Magdaleny powstała kaplica, działała tam niewielka huta szkła. Świadczy o tym fakt, że odkryliśmy tu wiele tzw. szlaki. To odpad produkcyjny powstały przy tworzeniu szkła. A w źródłach nie ma ani słowa o żadnej hucie.

Wraz z rozpoczęciem przez was prac na wzgórzu św. Marii Magdaleny wiele mówiło się o tym, że będziecie kopać na terenie, gdzie prawdopodobnie istnieje mogiła 25 żołnierzy carskich z czasów powstania listopadowego.

- Jeśli rzeczywiście mogiła jest gdzieś w obrębie wzgórza św. Marii Magdaleny, to musi leżeć w innym miejscu, niż my kopaliśmy. Co prawda odkryliśmy kilkanaście grobów wojskowych, ale były one rozproszone w różnych miejscach. Po fragmentach mundurów i guzikach można przypuszczać, że byli tam pochowani żołnierze z rosyjskiego garnizonu, jaki stacjonował w Białymstoku za czasów zaborów.

Na pewno nie były to osoby, które poległy w czasie jakichś działań zbrojnych. Odkryliśmy bowiem, że po śmierci ludzie ci mieli otwierane czaszki. Prawdopodobnie na zmarłych przeprowadzano jakieś doświadczenia medyczne lub poszukiwano przyczyn zgonu. Wiadomo, że nie robiono by tego, gdyby ktoś poległ w boju. Zresztą groby wojskowe budziły chyba największe emocje wśród przechodniów. Nie było dnia, żeby ktoś do nas nie przyszedł i nie spytał, czy już odkopaliśmy mogiłę generała.

Jakiego generała?

- Tego nie wiadomo. Faktem jest, że do lat 70. XX wieku na wzgórzu istniała wystawna mogiła wysokiego wojskowego. Jej elementem były armaty, jakie dziś stoją na placu za budynkiem straży granicznej przy ulicy Bema. Były one częściowo zakopane, tak, że widoczne były tylko lufy. Armaty wydobyto z ziemi, bo na części wzgórza budowano właśnie amfiteatr. Ludzie wierzą, że trumna z generałem dalej gdzieś tam leży. Pokazywali nawet, obok jakiej latarni warto szukać. Mimo wszystko nic nie znaleźliśmy. No cóż, pamięć jest zawodna.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny