Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koryciny: Ogród ziołowy nad Bugiem

Julita Januszkiewicz
Oczko wodne
Oczko wodne
Jest tutaj około siedmiuset gatunków roślin użytkowych, głównie leczniczych i aromatycznych. W niewielkiej wsi Koryciny (powiat siemiatycki) powstał ogród ziołowy. To pierwsza taka kolekcja na Podlasiu.

Rosną tutaj rośliny, które od wieków służyły człowiekowi nie tylko do leczenia, ale także jako pokarm, przyprawy, a nawet do odstraszania złych mocy. Z kolei inne były wykorzystywane w przemyśle włókienniczym czy farbiarskim. W sumie na 10 hektarach ziemi rośnie około siedmiuset gatunków przeróżnych roślin, w tym około dwustu - ziół.

- To na przykład amerykańska echinacea, azjatyckie żeń-szeń, i szczodrak krokoszowaty czy mandżurska aralia - wymienia Mirosław Angielczyk, właściciel ogrodu ziołowego.

Jak mówi, prowadzenie i pielęgnacja takiego ogrodu wymaga wiele dbałości oraz pracy. Zatrudnia więc 10 osób.

Pan Mirosław wspomina, że pierwszym ziołem, które zebrał, był pięciornik kurze ziele. Na początku zioła zbierał z babcią. Potem sam wędrował po lasach i polach w ich poszukiwaniu. Odwoził je do punktu skupu, oddalonego od wsi Koryciny o 35 kilometrów, a za zarobione pieniądze kupował atlasy roślin i przyrodnicze książki.

- Wyjątkowo łatwo zapamiętywałem nazwy ziół. Rozpoznawałem je bez problemu - wspomina.
Potem pan Mirosła studiował rolnictwo w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Owszem, mógł robić karierę w stolicy, ale on po skończeniu studiów postanowił wrócił do rodzinnej wsi, do swoich ukochanych ziół.

Tym bardziej, że planował łączyć pracę ze swoim hobby. Na początku nie było łatwo.
Jak opowiada, chodził po lasach i zbierał rośliny. Kroił je, suszył i pakował. Następnie sprzedawał je do sklepu w Warszawie, do którego zachodził jeszcze podczas studiów, by poczuć zapach ziół. Tak nawiązał współpracę.

Powoli powstawała zielarska firma "Dary natury".

- Dziś jesteśmy znani w całej Polsce. Rocznie przetwarzamy aż trzysta ton ziół - podkreśla Mirosław Angielczyk.

Ale jego największym marzeniem była kolekcja ziół. Najpierw kupił ziemię. Potem zaczął uzupełniać zbiór roślin. Trwało to cztery lata.

- Odwiedzałem ogrody botaniczne w Polsce, na przykład w Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu zdobyłem nasiona dawnych roślin. Wyjeżdżałem też do białoruskiego Mińska, a najdalej w poszukiwaniu ziół byłem na Krymie - opowiada.

Sporo odmian roślin znalazł w lesie i na polach. Pan Mirosław współpracuje też z naukowcami ze swojej dawnej uczelni. Dlatego w powstawaniu ogrodu bardzo cenne były ich wskazówki.
W ubiegłym roku do Korycin przyjechał prof. Jerzy Puchalski, prezes rady ogrodów botanicznych w Polsce.

- Pan profesor obejrzał moją kolekcję. Bardzo mu się podobała. Stwierdził, że zbiór ma szansę stać się ogrodem botanicznym - opowiada Angielczyk.

I się udało. Kolekcja spełniła bowiem wszystkie wymogi formalne i została jednomyślnie przyjęta przez radę ogrodów botanicznych.

Chociaż pan Mirosław spełnił swoje marzenie, to nie zamierza spocząć na laurach. Kolekcja ciągle się powiększa.

- Chciałbym mieć rośliny lecznicze, które są wykorzystywane w Ameryce Północnej oraz Chinach. Wybieram się też do Gruzji. Na pewno przywiozę stamtąd nasiona ciekawych roślin - mówi.
Tym bardziej, że ogród służy do prac naukowych nad zachowaniem naturalnych siedlisk roślin leczniczych.

- Na Białorusi zdobyłem bardzo rzadką roślinę, ale dziki ją zjadły. Żeby zapobiec stratom, muszę więc ogrodzić mój ogród - planuje

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny