Koronawirus w... białostockim sanepidzie! Zakażonych jest aż 10 pracowników

Kolejne duże ognisko koronawirusa pojawiło się w państwowej powiatowej stacji sanitarno-epidemiologicznej w Białymstoku. Zakażonych jest 10 pracowników oraz jedna osoba, która miała z nimi kontakt. To duży ubytek kadrowy w białostockiej stacji, w której pracuje 90 osób.

- Nasza sytuacja jest bardzo trudna - przyznaje Urszula Połowianiuk, zastępczyni państwowego powiatowego inspektora sanitarnego w Białymstoku. - W tej chwili robimy testy przesiewowe wśród wszystkich pracowników, żeby jak najszybciej wykluczyć osoby dodatnie.

Jak przyznaje Urszula Połowianiuk, braki kadrowe mogą wpłynąć na pracę sanepidu:

- Robimy wszystko, aby te zakażenia wśród pracowników nie miały odzwierciedlenia w naszych działaniach. Część osób, które są w stanie, pracują zdalnie. Ale na pewno taki ubytek pracowników będzie w pewien sposób wpływać na naszą pracę. Nie będzie ona mniej efektywna, ale na pewno wolniejsza.

Sanepid występuje o pomoc do wojewody, ale jak mówi zastępczyni szefa sanepidu, wobec zmian w przepisach prawa, potrzebna jest pomoc fachowców wykwalifikowanych w przeprowadzaniu wywiadu epidemiologicznego.

- To już nie jest kwestia pomocy przy wydawaniu decyzji i wpisywaniu danych osobowych, ale w przeprowadzaniu dochodzenia epidemiologicznego. A wyników przychodzi po 300 dziennie i wszystkie trzeba opracować. A mamy coraz mniej ludzi do pracy.

W poniedziałek do pomocy w białostockim sanepidzie skierowano cztery osoby z Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego, ale to za mało, aby usprawnić pracę stacji.

- Będziemy myśleć, co dalej z tym zrobić. Ale nie ukrywam, ze jest bardzo trudno. Nasi pracownicy są już zmęczeni i przeciążeni. Robimy wszystko, co możemy przy tych zasobach, które mamy. Nie możemy sobie pozwolić na zamknięcie stacji.