Teraz być może zrezygnują z tego oręża. Oto bowiem komisja etyki uznała, iż posłanka Krystyna Pawłowicz - nauczyciel akademicki, doktor habilitowany nauk prawnych, sędzia Trybunału Stanu (2007-2011), posłanka na Sejm VII kadencji, którą nie wiedzieć czemu wszyscy tytułują profesor - naruszyła artykuł 6. Zasad Etyki Poselskiej mówiący o poszanowaniu innych osób i narażeniu na szwank dobrego imienia Sejmu.
A wszystko dlatego, że pani posłanka, zdenerwowana słowami posła z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który na mównicy sejmowej przedstawiał projekt ustawy liberalizującej prawo aborcyjne, wciąż mu przerywała okrzykami z sali. A to apelowała gromkim głosem, żeby zamilkł, a to odsyłała go do ławy poselskiej. To wszystko mieściło się jakby w normie zachowań parlamentarnych. Nieznacznie tę normę naruszyło dopiero dosadne słówko: "Spier....j" - w tej jego najbardziej wulgarnej formie.
Przypuszczam, że słówko na "S" wygłoszone publicznie przez posłankę, prawniczkę, wychowawczynię młodzieży, bywalczynię studiów Radia Maryja i Telewizji Trwam tylko nieznacznie naruszyło normy zachowań parlamentarnych, gdyż komisja etyki poselskiej ukarała panią profesor najłagodniej jak mogła. "Zwrócenie uwagi" - to przed upomnieniem i naganą najniższy wymiar kary, spośród tych, którymi komisja dysponuje.
Ale Krystyna Pawłowicz czuje się skrzywdzona. Jak mówią często podsądni: idzie w zaparte - czyli nie przyznaje się do zarzucanego jej ekscesu słownego.
- Problem jest z komisją, a nie ze mną. Moim zdaniem należałoby się przyjrzeć, jak proceduje także w innych sprawach. Zastanawiam się, czy nie zgłosić, że to komisja złamała zasady etyki.
Kiedyś Krystyna Pawłowicz wygłosiła taką opinię: - Jest to wynik wzmożonej aktywności środowisk lewicowych, które za wszelką cenę chcą, aby specyficznie rozumiana poprawność polityczna zatriumfowała.
A chodziło o pomysł SLD, aby karać posłów za tzw. mowę nienawiści.
Jak widać, pani posłanka jest konsekwentna w swoich poglądach. Nie uznaje poprawności politycznej. Woli polityczną dosadność.
Dzisiaj wiemy, że jeden z partyjnych kolegów pani Krystyny Pawłowicz, który jeszcze nie trafił do Sejmu, ale jest młody, więc wszystko przed nim, dywagował publicznie (bo w internecie) o rozpisaniu referendum, czy można Tuska zabić jak psa i jaką metodę zadania mu śmierci wybrać. Wobec takiej "dosadności politycznej" słówko na "S" w ustach pani profesor brzmi jak poezja liryczna.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?