Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kazimierz Prażych walczy z nadzorem budowlanym od dwóch lat

Tomasz Mikulicz
Kazimierz Prażych ma całą teczkę dokumentacji. Już od dwóch lat próbuje udowodnić, że wykopał staw w latach 80. - Wtedy nie były wymagane żadne pozwolenia. Nie złamałem prawa - mówi.
Kazimierz Prażych ma całą teczkę dokumentacji. Już od dwóch lat próbuje udowodnić, że wykopał staw w latach 80. - Wtedy nie były wymagane żadne pozwolenia. Nie złamałem prawa - mówi. Wojciech Wojtkielewicz
We wtorek inspektorzy z nadzoru budowlanego znów odwiedzą Kazimierza Prażycha. - Dajcie mi już spokój z tym stawem - denerwuje się

To co tu się dzieje przechodzi ludzkie pojęcie. Jestem starym, schorowanym człowiekiem, na którego uwzięli się urzędnicy - mówi Kazimierz Prażych.

Mieszka przy ul. Końcowej 44 w Zawadach. Na swojej działce ma niewielki staw, który - jak twierdzi - wykopał w latach 80. - Wszyscy dookoła tak robili. Nie chodziło oczywiście o to, że byliśmy jakimiś zapalonymi wędkarzami. Nie mieliśmy wyjścia. Tylko w ten sposób mogliśmy odwodnić nasze działki - tłumaczy pan Kazimierz.

Kilka posesji dalej mieszka jednak sąsiad, który sprowadził się tu później i stawu nie wykopał. - Zamiast tego woli nas gnębić. Swego czasu przeszkadzało mu, że jeden z sąsiadów miał kury. Nasyłał ochronę środowiska, straszył innymi kontrolami - opowiada nasz Czytelnik.

To wspomniany sąsiad powiadomił nadzór budowlany. A pan Kazimierz miał pecha. Na zdjęciu lotniczym z 1996 roku jego staw nie jest widoczny, podczas gdy sąsiednie są. Zbiornik wodny na działce naszego Czytelnika można dokładnie zobaczyć za to na mapie z 2005 roku. Stąd też powiatowy nadzór budowlany stwierdził, że staw musiał powstać między 1996 a 2005 rokiem. Byłoby to złamaniem prawa. W 1994 roku uchwalono bowiem przepisy, z których wynika, że aby zbudować staw, trzeba mieć pozwolenie. W latach 80. takich wymogów nie było. To, że właśnie wtedy powstał staw potwierdza sześciu sąsiadów pana Kazimierza. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego nie dał jednak im wiary. Nasz Czytelnik odwołał się więc do inspektora wojewódzkiego. Ten stwierdził w maju zeszłego roku, że zdjęcie z 1996 roku nie jest czytelne. - Fotografowano akurat w momencie, gdy nad moim stawem stała chmura - mówi pan Kazimierz.

W oświadczenia świadków inspektor też jednak nie uwierzył. Sprawa w tym roku trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który wytknął inspektorowi powiatowemu błędy proceduralne. Nakazał też znów przesłuchać świadków. Pytamy Kazimierza Roszkowskiego, zastępcę wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego, skąd taka determinacja w ustaleniu daty powstania stawu, który przecież nikomu nie zagraża.

- Nie chodzi o zagrożenie, ale zgodność z prawem - mówi.

Jutro mają się odbyć kolejne oględziny stawu i przesłuchanie świadków. - Mam dość. Nie wpuszczę inspektora na podwórko. Ale stawu nie zasypię. Nie pozwolę, by na moim podwórku stała woda - denerwuje się Kazimierz Prażych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny