Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofa szybowca - dwie osoby nie żyją

(tk)
Miejsce tragedii - policjanci i pracownicy suwalskiego aeroklubu opisują zniszczenia
Miejsce tragedii - policjanci i pracownicy suwalskiego aeroklubu opisują zniszczenia Fot. Tomasz Kubaszewski
Szybowiec z dwiema osobami na pokładzie rozbił się wczoraj o ziemię niedaleko lotniska Aeroklubu Suwalskiego. Zginęli: 17-letni uczeń jednej z miejscowych szkół średnich oraz 44-letni instruktor. Przyczyną wypadku był przypuszczalnie błąd pilota. - Widziałem ten szybowiec - opowiada jeden ze świadków. - Jakby stanął w powietrzu na wysokości kilkudziesięciu metrów. Znajdował się niemal pionowo w stosunku do ziemi. Sekundę później runął w dół.

15 minut lotu

Do tragedii doszło kilkanaście metrów od drogi Suwałki-Raczki około godz. 12. Po drugiej stronie szosy znajduje się lotnisko. Załodze do wylądowania we właściwym miejscu pozostało niecałe pół kilometra. Szybowiec spadł na łąkę. To miejsce oddalone jest od najbliższych zabudowań o kilkadziesiąt metrów.
Prawdopodobnie uderzył w ziemię dziobem. Potem reszta konstrukcji przełamała się na pół. Ludzie nie mieli żadnych szans na przeżycie. Ich ciała były zmasakrowane. Przybyły na miejsce lekarz mógł stwierdzić tylko jedno: śmierć ludzi.
W powietrzu szybowiec znajdował się około 15 minut. - Wystartował dokładnie o 11.44 - mówi Robert Sudnikowski, dyrektor aeroklubu. - Długo patrzyłem, jak leci. Kiedy zaczął podchodzić do lądowania, poszedłem do innych zajęć. Mieliśmy łączność radiową. Nie było żadnych alarmujących komunikatów.
Dyrektor zapewnia, że szybowiec "Puchacz" był całkowicie sprawny. Był po wszystkich niezbędnych przeglądach, wczoraj rano dokładnie sprawdzał go mechanik. Kilkadziesiąt minut przed wypadkiem wykonał z inną załogą dwa loty.

Pech czy błąd?

W suwalskim aeroklubie szkolenie pilotów szybowców prowadzone jest od około 20 lat. Choć w mieście oraz okolicach zdarzały się wypadki motolotni i nawet samolotu, nigdy jednak śmiertelne i nigdy z udziałem szybowców.
Aeroklub dysponuje kilkoma szybowcami. Zainteresowanie szkoleniami jest duże.
- To jest stosunkowo bezpieczne latanie - mówi jeden z bardziej doświadczonych pilotów. - Trzeba popełnić albo jakiś kardynalny błąd, albo mieć wyjątkowego pecha.
Przyczynę tragedii ustali prawdopodobnie Główna Komisja Badania Wypadków Lotniczych, której przedstawiciele mieli dotrzeć do Suwałk wczoraj w późnych godzinach popołudniowych. Taka procedura trwa zwykle przynajmniej kilka tygodni.
Dyr. Sudnikowski przypuszcza, że przyczyną wypadku mogła być utrata prędkości przy schodzeniu do lądowania. Dlaczego tak się stało, nie wiadomo. Jeden z doświadczonych suwalskich pilotów, zastrzegający sobie anonimowość, twierdzi, że szybowiec znalazł się przypuszczalnie zbyt blisko ziemi. Nie było już szans na jakiekolwiek manewry. Pozostaje odpowiedź na pytanie, dlaczego instruktor dopuścił do takiej sytuacji.
Do czasu wyjaśnienia okoliczności wypadku wszystkie loty szybowcowe z suwalskiego lotniska zostały zawieszone.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny