Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karpowicz: Teren leży za daleko od Supraśla

Piotr Czaban
Prywatnie nie mam do niego żadnej urazy. Inaczej jest, gdy chodzi o sprawy czysto służbowe, społeczne.
Prywatnie nie mam do niego żadnej urazy. Inaczej jest, gdy chodzi o sprawy czysto służbowe, społeczne.
O swojej ocenie działań burmistrza Supraśla opowiada sołtys Grabówki Tadeusz Karpowicz.

Kurier Lokalny: Od dawna jest Pan w konflikcie z burmistrzem Grygienczem?

Tadeusz Karpowicz: Zależy jak to rozumieć. Prywatnie nie mam do niego żadnej urazy. Inaczej jest, gdy chodzi o sprawy czysto służbowe, społeczne.

Są jakieś plusy w działaniach burmistrza?

- Jeśli wziąć pod uwagę jego pracę na rzecz terenu, to bardzo trudno znaleźć plusy. Te działania są raczej wymuszone. Burmistrz patrzy, co może osiągnąć, jakie poparcie znaleźć. Jeżeli w gminie jest limit pieniędzy i są one wykorzystywane, to inwestycje są realizowane, ale prawie do każdej można mieć uwagi. Nie wiem czy przez te dziesięciolecie, gdy Grygiencz jest burmistrzem, była w Grabówce realizowana inwestycja drogowa dłuższa niż trzysta metrów. Jeśli jest robiona, to rozkłada się ją na dwa, trzy lata.

A może to radni za mało starają się o te inwestycje w Grabówce?

- To polityka burmistrza, że rozwój tego terenu zagraża Supraślowi, ich władzy, ich rozwoju. Oni w taki sposób to traktują.

A co takiego groźnego mogłoby być w rozwoju Grabówki?

- Chodzi o przejęcie kontroli, władzy. W poprzedniej kadencji przez rok teren miał władzę, bo był zjednoczony. To radni Supraśla napisali pismo do wojewody by zabrał nas pod Białystok.

Radni chcieli pozbyć się Grabówki z gminy?

- Tak. Chcieli włączyć nas do Białegostoku.

To chyba było coś, na czym mogło Panu zależeć?

- Nie! Nam zależy na odzyskaniu swojej gminy, którą żeśmy utracili w 1975 roku.

Pańska krytyka burmistrza ma związek z chęcią uzyskania "nieopodległości" przez Grabówkę?

- Burmistrz wyznaje zasadę: dziel i rządź. Jak tylko pojawia się jakiś człowiek, który chce działać społecznie, nie może mieć żadnych spraw w gminie, bo zaraz da się to odczuć.

Pan też był radnym i mógł wykazać się przed mieszkańcami Grabówki, że warto postawić na Pana. Jednak w kolejnych wyborach ludzie dali mandat komu innemu.

- Tak, ale trzeba wziąć pod uwagę, że przez pięć dni nie prowadziłem żadnej kampanii wyborczej. Przez pięć dni byłem oszczekiwany jako fałszerz dokumentacji. Zresztą w pierwszej instancji byłem skazany.

Kto Pana posądzał o to fałszerstwo?

- Obecny burmistrz, Wiktor Grygiencz.

O co dokładnie chodziło?

- Oskarżano nie tylko mnie, ale cały zarząd i ówczesnego burmistrza Szutko. Chodziło o konkurencję. Wtedy burmistrz Szutko został skazany i złożył mandat.

Może stąd ta Pańska uraza do obecnego burmistrza?

- Nie. My decyzję o odzyskaniu gminy podjęli w 2000 roku, kiedy ja byłem członkiem zarządu gminy. Dla nas była to najważniejsza decyzja.

Być może przez tę Pana uciążliwą dla działalność dla gminy, radni Supraśla postanowili oddać Grabówkę do Białegostoku?

- Nie wiem czym to było podyktowane. Po prostu okazało się, jakie są faktyczne wpływy w gminie i ograniczyły się wydatki na Grabówkę. Cały czas jest wykorzystywanie tego terenu, jakby przez czyjąś nieświadomość, robienie kapitału politycznego. Bo wiadomo, jeżeli do gminy przychodzi ktoś wpływowy, burmistrz nie musi rozmawiać ani z radnymi, ani z sołtysami. Sam załatwia sprawę. A jak ktoś mu nadepnie na odcisk, to już nie ma szans. Przykładem są ulice Madrycka i Europejska. Ich mieszkańcy założyli tam społeczny komitet (my nie pozwalaliśmy na to, bo mieliśy ważniejsze inwestycje), wpłacili po 2,5 tys. zł na modernizację tych ulic. W budżecie gminy miały też być pieniądze na te prace i w roku 2007 miał ruszyć remont. Później burmistrz zdjął tę inwestycję z planu. Wbrew naszemu stanowisku. Kazał mieszkańcom zabrać forsę. Na koncie było tego około 45 tys. zł. Do rady sołeckiej wszedł członek z tego społecznego komitetu, no i ulic nie wyremontowano. Teraz, po wielkich bojach i moim proteście (przez kilka sesji nie wchodziłem na salę, pisałem pisma, straszyli mnie, że odbiorą mi dietę), wprowadzili zmiany i zgodzili się na częściowy remont ulicy Madryckiej, ale na remont rozjazdu juz nie. Właśnie trwają te prace. Teraz burmistrz zaproponował mieszkańcom składkę po 5 tys. zł. Mówi, że za taką kwotę zrobi cały remont. Wcześniej dziesięć osób wpłaciło na ulicę Madrycką, a osiem na Europejską. No i burmistrz robi remont dla tych dziesięciu, a dla tych ośmiu nie. To raczej burmistrz do nas ma pretensje, bo gdy był radnym, kupił w Sobolewie cztery hektary gruntu. Dzięki mojemu wsparciu unieważniliśmy mu akt notarialny i kupiliśmy te tereny dla gminy. Można tam było zrobić ogromne pieniędze.

Burmistrz chciał kupić ziemię niezgodnie z prawem?

- Na tych terenach była kopalnia piasku. Firma to sprzedawała, a gmina miała prawo pierwokupu, ale zrezygnowała, bo cena była wysoka. Nie doszło do przetargu, bo cenę “nagonili". Po jakimś czasie pan Grygiencz dogadał sie z firmą i ta obniżyła cenę. I cztery hektary poszły za 28 tys. zł. Wtedy można było na tym zrobić kilka milionów.

Coś się teraz dzieje na tej działce?

- Nic chociaż pisaliśmy, proponowaliśmy zrobić jej plan zagospodarowania. Teraz pomału robi się z tego wysypisko. W ogóle na każdym kroku jest widoczny brak więzi burmistrza z Grabówką .

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny