Debiut Essomby w ekstraklasie na długo zapadnie w pamięci kibiców i to nie tylko białostockiego klubu. O tym mówiło się w całej Polsce.
Nikomu nieznany bliżej piłkarz wszedł na boisko w 82. minucie spotkania z Zagłębiem Lubin. Chwilę później popisał się efektowną akcją, w której minął niemal pół drużyny rywali, po czym wyłożył piłkę Tomaszowi Kupiszowi. To wystarczyło, żeby już do końca rundy jesiennej zostać ulubieńcem białostockiej publiczności.
Jagiellonia jest pierwszym europejskim klubem, w dość dziwnej karierze Essomby. Piłkarz o nieprzeciętnym potencjale wielokrotnie przymierzany był do gry we Francji, lub Belgii, jednak za każdym razem lądował w takich miejscach jak Gabon, czy Algieria. Paradoksalnie bliski zatrudnienia Kameruńczyka był rywal Jagi w europejskich pucharach - Aris Saloniki, jednak znowu coś zawiodło i piłkarz trafił do Białegostoku.
- Kiedy mama usłyszała, że jadę grać do Polski, powiedziała, że tam jest zimno i nie dam sobie rady. Nie jestem jednak pierwszym Afrykaninem i nie ostatnim, który męczy się ze śniegiem i mrozem. Uprzedzono mnie przecież, że nie jadę nad morze - mówi w jednym z wywiadów Essomba.
Pomocnik dobrze spisywał się w zimowych sparingach Jagiellonii i wielu kibiców liczy, że to właśnie on zastąpi w zespole byłą gwiazdę drużyny - Kamila Grosickiego.
- W naszej ekipie jest wielu piłkarzy o podobnej charakterystyce - mówi skromnie Kameruńczyk. - Nie jestem i nigdy nie będę drugim Grosickim. Nazywam się Franck Essomba i tyle - kończy.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?