Marek Zagórski: Żal mi Jagi
Marek Zagórski: Żal mi Jagi
Jak diabli żal. Gra kiepsko, i to z tego powodu powinna raczej grywać z Odrą Opole lub Podbeskidziem niż z Legią i Wisłą. Tak jak Polska z Litwą i Walią, a nie z Hiszpanią. Żal mi Jagi, bo skopano ją wbrew jakiejkolwiek logice. Zdegradowano Koronę za to, że kupiła cały sezon, i słusznie. Teraz ten sam los spotkał Jagiellonię, choć nie odniosła żadnych korzyści na ewentualnych kombinacjach pana S. Jaga występuje tu głównie po stronie pokrzywdzonych. Posadzono kilku działaczy i piłkarzy Lecha Poznań, mimo to Lech nie spadł. Przykładów jest mnóstwo. W znanym "fryzjerskim zakładzie" zasiadała widownia liczniejsza niż na trybunach stadionu Hetmana. Źle jednak się dzieje, gdy Grzegorz Lato odziewa się w togę, choć wszyscy wiedzą, że bardziej do twarzy mu w krótkich porciętach.
Jedno jest pocieszające: zamiast umiarkowanie cieszyć się z utrzymania się w ekstraklasie, przyjdzie nam hucznie świętować awans do niej rok później.
Na pierwszym meczu byłem w 1979 roku. Wtedy graliśmy z Ursusem Warszawa. Wyniku już nie pamiętam, ale od tego momentu jestem wiernym kibicem Jagi. Od 30 lat - wspomina.
Czwartkową decyzją PZPN czuje się skrzywdzony. Tak jak Kamil. Kiedy dowiedział się, że Jagiellonia została zdegradowana, zamarł. - Nie mogłem w to uwierzyć - mówi. Nie przestaje o tym myśleć od czwartkowego wieczoru.
Wtedy to ukazał się krótki komunikat Wydziału Dyscypliny PZPN: "Za udowodnienie pięciu czynów przestępstwa sportowego Jagiellonia w nowym sezonie zagra w niższej klasie rozgrywkowej".
A chodzi o 2004 rok, kiedy prezesem Jagi był Wojciech S. Od decyzji wydziału dyscypliny nasz klub może się odwołać.
Ukarać ludzi, nie klub
- O wyrzuceniu z ekstraklasy dowiedziałem się od kolegi. Wysłał mi SMS-a. Nawet jeżeli coś było, to karać trzeba ludzi, nie klub. Ewentualnie może być to kara finansowa, ujemne punkty. Wierzę, że ktoś tam na górze zrozumie, że nasz klub w porównaniu z innymi nie zasłużył sobie na tak surową karę - mówi Darek.
Nie działa w żadnym stowarzyszeniu, ale jest wiernym kibicem Jagi. W jego domu to taka rodzinna tradycja. - Rzadko opuszczam spotkania w Białymstoku. Z wyjazdami jest gorzej, bo mam rodzinę - dodaje.
Równi i równiejsi
Ma nadzieję, że wszystko może się jeszcze zmienić. I nie on jeden. Białostocka drużyna ma tysiące kibiców.
- Chociaż stadion jest w opłakanym stanie, na meczach pojawia się nawet osiem tysięcy ludzi. U nas piłkarze nie grają dla pustych trybun. Bo dla tego miasta Jagiellonia jest ważna - przypomina 30-letni Daniel. Sam jest kibicem od czwartego roku życia. A PZPN-owi nie szczędzi wulgarnych słów.
- Ale powiem łagodnie. To "leśne dziadki", które chciały zaistnieć - dodaje.
- Widać, że są równi i równiejsi. Związek wziął się za maluczkich, choć Białystok na pewno nie jest symbolem korupcji. My mamy być przykładem, że coś się z tym problemem robi. Tym bardziej że na tych korupcyjnych aferach, które nam zarzucają, Jagiellonia praktycznie nic nie osiągnęła. Nie awansowała do pierwszej ligi - podkreśla Krzysztof Bil-Jaruzelski, białostocki radny i kibic Jagiellonii.
Przypomina, że przedstawiciele innych klubów usłyszeli po kilkadziesiąt zarzutów. Wśród nich: Lech Poznań, Cracovia Kraków, Arka Gdynia, Korona Kielce. - Nawet widziałem taki komentarz, że Lecha nie można karać, bo dobrze się spisuje w Pucharze UEFA. A my przecież jako nieliczni staraliśmy się współpracować z PZPN - dodaje Krzysztof Bil-Jaruzelski.
Jednego Jaga może być pewna. Większość kibiców będzie z nią. Bo trudno znaleźć choć jeden głos, że degradacja to zasłużona kara.
Nie zostawimy Jagi
- Choć z drugiej strony, teraz to jest chyba najlepszy moment na ewentualny spadek. Mamy w budowie stadion. Pod znakiem zapytania stoi galeria Jagiellonia. Więc może lepiej teraz wypaść niż potem - dodaje inny kibic.
Ale nawet jak to będzie pierwsza liga, dopingu nie zabraknie.
- My ciągle jesteśmy z Jagą. Na pewno będziemy ją wspierać. Pokażemy, że się nie załamujemy. Na meczach będzie frekwencja, gorący doping. Nieważne, co sobie myśli PZPN - zapowiada Tomasz ze stowarzyszenia kibiców "Dzieci Białegostoku". Sam jest optymistą, dlatego wierzy, że odwołanie pomoże. - My też postaramy się coś zrobić. Może jakiś list poparcia, a jak trzeba, nasza delegacja pojedzie do Warszawy - dodaje.
- Będę chciał, żeby degradacją zajęła się komisja sportu. Jako radni powinniśmy wystąpić do PZPN z apelem, czy ta reakcja związku nie jest zbyt brutalna w stosunku do faktów - dodaje Krzysztof Bil-Jaruzelski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?