Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia : Śląsk - 2:2 (wideo)

Wojciech Konończuk
Tomas Pesir cieszy się po drugiej bramce dla Jagiellonii pod koniec pierwszej połowy meczu
Tomas Pesir cieszy się po drugiej bramce dla Jagiellonii pod koniec pierwszej połowy meczu Wojciech Oksztol
Było blisko, ale nie udało się. Żółto-czerwoni tylko zremisowali u siebie 2:2 ze Śląskiem Wrocław.

[galeria_glowna]
Goście mieli ogromne szczęście, bo pierwszego gola strzelili z problematycznego rzutu karnego, a drugiego w sytuacji, kiedy na boisku leżał kontuzjowany jagiellończyk.
Trener Tarasiewicz mówił przed meczem, że jeśli wrocławianie zagrają na swoim normalnym poziomie, to Jagiellonia nie ma szans. Te słowa podrażniły żółto-czerwonych, którzy od początku ruszyli do ataku. Efekt ofensywnej gry przyszedł bardzo szybko. Paweł Zawistowski znalazł się w sytuacji sam na sam z Jackiem Banaszyńskim i były golkiper Jagiellonii został pokonany.
Jak szybko Jaga objęła prowadzenie, tak szybko je straciła. Można się, spierać, czy Janusz Gancarczyk był faulowany, czy nie. Faktem jest, że sędzia Adam Kajzer podyktował rzut karny, wykorzystany przez Sebastiana Milę.

Uśmiech losy przed przerwą

Na kilka minut entuzjazm jagiellończyków został osłabiony. Na szczęście groźne szarże Gancarczyka nie były wykorzystywane przez wrocławian, a z czasem gospodarze znowu zaczęli przedostawać się w pobliże bramki Banaszyńskiego. Mecz stał się bardzo ciekawy, bo oba zespoły nie broniły się i szukały kolejnych trafień. Szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy. Tuż przed przerwą akcję rozpoczął Robert Szczot, który dośrodkował w pole karne. Strącona przez Tomasa Pesira piłka odbiła się jeszcze od Piotra Celebana i wpadła do siatki.
Gospodarze mieli wszystko atuty w ręku. Mogli kontrolować przebieg spotkania i czekać na kontratak. Śląsk nie miał zbyt wielu pomysłów na doprowadzenie do wyrównania i z biegiem czasu cenne trzy punkty wydawały się być niemal pewne. Po raz kolejny wtrącił się żałośnie prowadzący mecz sędzia, który zamiast podyktować karnego na korzyść Jagiellonii, pokazał żółtą kartkę faulowanemu Robertowi Szczotowi, podobno za symulowanie.

Wybili mu zęba

To jeszcze nic w porównani z tym, co stało się w 87. minucie. Na murawie leżał kontuzjowany Igor Lewczuk, któremu jeden z rywali wybił łokciem zęba. Trener Tarasiewicz zapomniał, co to są zasady fair play i nakazał kontynuować akcję. Tomasz Szewczuk doprowadził do wyrównania, a opiekun wrocławian wyciągnął w stronę sektorów kibiców Jagi czerwonych wyprostowany środkowy palec. Wstyd Panie trenerze, bo w Białymstoku miał Pan idealne warunki do pracy i wiele Pan zawdzięcza temu miastu, temu klubowi i tym kibicom.
Nie popisał się też po raz kolejny sędzia Kajzer, który nie przerwał meczu. Uczynił tak za to po chwili, kiedy atakowali jagiellończycy, a na boisku leżał gracz Śląska.
Nic się więcej nie wydarzyło i Jaga straciła zwycięstwo.

Po meczu powiedzieli:

Sebastian Mila (Śląsk Wrocław): Jagiellonia jest tutaj w Białymstoku bardzo groźna i w meczu z nami stworzyła sobie bardzo wiele groźnych sytuacji. Jesteśmy zadowoleni, że mamy punkt i nie musimy wracać tak daleko do Wrocławia bez żadnej zdobyczy. Mamy taką swoją serię i chcemy ją kontynuować jak najdłużej.

Robert Szczot (Jagiellonia): Uważam, że niesłusznie otrzymałem żółtą kartkę w sytuacji kiedy to ja byłem faulowany przez bramkarza. Dostałem długą piłkę od
Łukasza Tumicza, wypuściłem ją sobie i golkiper gości wytrącił mnie z równowagi. Sędzia się pomylił, ale cóż każdy popełnia błędy. Mimo to, powinniśmy stwarzać sobie więcej sytuacji, żeby nikt nie miał wpływu na wynik.

Szymon Matuszek (Jagiellonia): Wydawało się, że dowieziemy zwycięstwo do końca, ale głupi błąd w końcówce, kiedy to przeciwnicy nie wybili piłki, zaważył na stracie bramki i dwóch punktów. To przykre, że obce są im zasady fair play.

Igor Lewczuk (Jagiellonia): Dostałem łokciem w twarz od jednego z zawodników Śląska i widziałem nawet jak się zamierzył wcześniej. Szkoda, że sędzia tego nie zauważył, ale nawet jeśli uznał, że to nie był faul, to powinien przerwać grę, kiedy leżałem i sygnalizowałem zmianę. Mam wybity ząb i jestem bardzo rozżalony w tym momencie, bo to nie jest już pierwszy mecz, kiedy nawet u siebie nie możemy liczyć na obiektywne sędziowanie. To jest dla mnie skandal, że zawodnik, który mnie uderzył nie dostał czerwonej kartki. To chyba nie tego uczy nas FIFA czy UEFA.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny