MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk 0:0. Jakby nie wierzyli, że mogą wygrać. (wideo, zdjęcia)

Wojciech Konończuk
Jedno z nielicznych spięć pod bramką Lechii. Niestety, Vahan Gevorgyan (w środku) nie zdołał ubiec bramkarza gości Pawła Kapsy i strzelić decydującego gola.
Jedno z nielicznych spięć pod bramką Lechii. Niestety, Vahan Gevorgyan (w środku) nie zdołał ubiec bramkarza gości Pawła Kapsy i strzelić decydującego gola. fot. Wojciech Oksztol
Tak słabego meczu kibice w Białymstoku nie widzieli już dawno. Lechia Gdańsk nie kwapiła się do atakowania, Jagiellonia nie miała pomysłu na grę i skończyło się remisem 0:0.

[galeria_glowna]

Trudno jest myśleć o zwycięstwie, jeśli w ciągu 90 minut nie potrafi się oddać żadnego celnego strzału na bramkę rywala. A takim niechlubnym wyczynem popisali się w sobotę żółto-czerwoni.

Drużyna Michała Probierza słynęła dotąd z tego, że u siebie ogrywa nawet potentatów, czym rekompensuje brak zwycięstw na wyjazdach.

Tym razem białostoczan do lepszej postawy nie popchnęło nawet to, że zwycięstwa odniosły Cracovia Kraków i Polonia Warszawa. Oznaczało to, że ich wyczyn musi powtórzyć i Jaga, by nie utknąć w strefie spadkowej.

Odcięci od podań

Niestety, Podlasianie nie poradzili sobie z broniącą się całym zespołem Lechią. Widoczny był brak Brazylijczyka Bruno, bez którego gdańszczanie nie mieli problemów z odcięciem od podań napastników - Kamila Grosickiego i Tomasza Frankowskiego. "Grosik" rozegrał chyba najsłabszy mecz w tej rundzie. Nawet jak już otrzymywał piłkę, to z reguły przegrywał pojedynki z przeciwnikami. Ale pretensje można mieć prawie do wszystkich piłkarzy, którzy zbyt szybko zniechęcili się i zwątpili w możliwość odniesienia zwycięstwa. Za waleczność plusiki można postawić chyba tylko jedynie przy nazwiskach Marco Reicha i Thiago Cionka.

Gra najczęściej wyglądała tak: białostoccy obrońcy i pomocnicy wymieniali nieskończoną liczbę podań na własnej połowie, a kiedy próbowali uruchomić kogoś z przodu, kończyło się stratą. Goście od czasu do czasu kontrowali, ale częściej woleli przewracać się na boisku z powodu urazów. Trudno oprzeć się wrażeniu, że duża część z kilkunastu kontuzji była symulowana.

Do poziomu spotkania dostroił się także sędzia Artur Radziszewski. Warszawski arbiter kilka razy nie zauważył sygnalizacji swoich asystentów, reagował z dużym opóźnieniem i nie potrafił utemperować grających na czas zawodników z Gdańska.

Skończyło się na poprzeczce

Na arbitra nie ma co jednak narzekać, bo pod koniec pierwszej połowy mógł on śmiało podyktować rzut karny przeciwko gospodarzom, po faulu na Ivansie Lukjanovsie. Trener Michał Probierz mówił co prawda na pomeczowej konferencji, że najpierw faulowany był nasz bramkarz Grzegorz Szamotulski, ale przewinienie na golkiperze Jagi nie było aż tak oczywiste, w przeciwieństwie do faulu na napastniku Lechii.

Jedyny dobry okres w grze jagiellończyków nastąpił na początku drugiej połowy. Białostoczanie wyszli z szatni umotywowani i z większą wiarą we własne umiejętności. Zaczęli żwawiej poruszać się po boisku, odbierać przeciwnikom piłkę i spychać ich do głębokiej defensywy. Skończyło się jednak jedynie na strzale w poprzeczkę Andriusa Skerli.

Potem wszystko wróciło do nudnej normy. Goście, którzy oszczędzali siły po środowych, ciężkich derbach Wybrzeża z Arką Gdynia, byli coraz bardziej pewni swego.

- Obawialiśmy się o drugą połowę, a udało nam się ją znakomicie wytrzymać kondycyjnie. Bardzo się z tego cieszę - mówi Paweł Nowak, który w środku pola z Łukaszem Surmą znakomicie neutralizował poczynania żółto-czerwonych.

Lechia wyprowadziła kilka groźnych kontrataków, na szczęście brakowało im wykończenia. Zmarznięci i znudzeni kibice z ulgą usłyszeli ostatni gwizdek sędziego. Zapisany na koncie Jagi punkt był jedyną dobrą wiadomością sobotniego wieczoru.

5 grudnia Jaga zagra na wyjeździe z Odrą Wodzisław. Ten mecz zadecyduje, czy Podlasianom uda się spędzić zimę poza strefą spadkową.

Komentarze zawodników i trenerów, a także przebieg spotkania minuta po minucie w poniedziałkowym papierowym wydaniu Kuriera Porannego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny