Stały dostęp do internetu to już standard w firmach. Większość pracowników ze względu na specyfikę wykonywanych obowiązków musi korzystać z sieci. Niesie to za sobą pokusę wykorzystywania w pracy internetu w celach prywatnych. Zjawisko to zostało opisane jako cyberslacking (cyberlenistwo).
Małe i średnie firmy z tym problemem walczą tradycyjnymi sposobami. Wystarczy jedno kliknięcie w historię przeglądarki, aby dowiedzieć się kiedy i na jakie witryny internetowe wchodzili podwładni. Taka praktyka staje się coraz powszechniejsza. Szefowie podkreślają jednak, że marginalizują problem, póki pracownicy nie zaniedbują powierzonych im zadań.
Zobacz także. Internet pomaga w biznesie
Zupełnie inną politykę prowadzą w tej sprawie urzędy. Kontrolowanie przez nie poczynań pracowników w internecie to standard.
– Już od ośmiu lat monitorujemy sposób wykorzystania sieci przez pracowników – mówi Krzysztof Lachowski z Departamentu Informatyki Urzędu Miejskiego w Białymstoku. – Jesteśmy instytucją publiczną i korzystamy z pieniędzy podatników, dlatego taki nadzór jest niezbędny.
Urzędy do walki z cyberlenistwem podchodzą profesjonalnie. Nowe technologie, które problem stworzyły, teraz pomagają go rozwiązać.
– Mamy specjalne oprogramowanie, które pozwala sprawdzić, co robi pracownik na konkretnym komputerze. Blokowane są również strony erotyczne, hazardowe czy portale społecznościowe – dodaje Krzysztof Lachowski.
Podobnie wygląda sytuacja w Podlaskim Urzędzie Wojewódzkim.
– Monitoring sieci został wprowadzony profilaktycznie w 2006 roku – mówi Emilia Jachimska z biura prasowego Urzędu Wojewódzkiego. – Aplikacja zapisuje nazwy odwiedzanych stron internetowych oraz dokładny czas ich przeglądania.
Koszt takich programów zależy od ilości komputerów podłączonych do sieci. Dla urzędów był to wydatek rzędu 4-5 tysięcy złotych.
Jeśli chodzi o większe podlaskie firmy, podejście do problemu jest zróżnicowane.
– Tam gdzie nie jest to niezbędne, pracownicy nie mają dostępu do sieci – mówi Marzena Jakubowicz z firmy Arhelan, zatrudniającej prawie 700 osób. – Nie praktykujemy też blokowania witryn. Nie wyobrażam sobie, aby ktoś grał w internetowe gry, podczas gdy koledzy obok pracują. Myślę, że wstyd i odpowiedzialność za wspólną pracę są lepsze od monitoringu.
Większość firm ogranicza się do blokowania stron internetowych. – Dostęp do portali społecznościowych, takich jak facebook czy nasza klasa, jest zablokowany – mówi Iwona Łach z firmy Malow. – Nie zauważyliśmy potrzeby wprowadzenia większej kontroli pracowników.
Na podlaskim rynku są również tacy, którzy próbują walczyć z cyberslackingiem zaawansowanymi metodami. Do pionierów należy firma APS SA.– W naszej spółce wprowadzamy obecnie monitoring wykorzystania internetu do celów prywatnych – mówi Bogusław Łącki prezes firmy.
Specjalna aplikacja pozwoli firmie skrócić czas i koszty kontroli. Wcześniej mógł to zrobić informatyk, ale przez to tracił czas przeznaczony na wykonywanie podstawowych obowiązków. Na dodatek w firmie, która posiada już serwer, oprogramowanie można zainstalować bezpłatnie. Raporty, w formie tabelarycznej lub wykresów, informujące o poczynaniach pracowników w internecie, są wykonywane z dowolną częstotliwością.
– Taki monitoring to jeden z obowiązków pracodawcy. Trzeba wyznaczać cele, ale i egzekwować ich wykonanie – mówi Bogusław Łącki. – Myślę, że sama świadomość istnienia kontroli skutecznie rozwiąże problem w przypadku nieuczciwych pracowników.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?