Różnica tkwiła przede wszystkim w budżetach, ale też w podejściu tamtejszych zawodników do wykonywanych obowiązków - mówi Mirosław Dymek, trener Sokoła Sokółka Okna i Drzwi SA.
Z podlaskich zespołów najlepiej wypadł właśnie Sokół, który ostatecznie zajął czwarte miejsce. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie znakomita w wykonaniu zawodników z Sokółki runda wiosenna, podczas której nie przegrali żadnego meczu.
- Trochę czasu minęło, zanim przystosowaliśmy się do wymagań, jakie stawia trzecia liga - tłumaczy Dymek. - W przerwie między rundami wyciągnęliśmy wraz z zarządem wnioski, które okazały się strzałem w dziesiątkę - dodaje.
Podjęli ryzyko i się opłaciło
Ekipę z Sokółki wzmocniło zimą kilku zawodników, którzy podnieśli poziom drużyny i wprowadzili rywalizację w zespole.
- Podjęliśmy ryzyko, bo gracze tacy jak Michał Mościński czy Marcin Dworzańczyk nie grali przez dłuższy czas, a Karol Lorenc, Adrian Citko i Michał Kopeć też nie gwarantowali od razu sukcesów - mówi Dymek. - Jak się jednak okazało, nasze transfery sprawdziły się niemal w stu procentach - dorzuca.
Podobną metamorfozę przeszła wiosną Supraślanka Supraśl. Pod wodzą nowego trenera Wiesława Jancewicza zespół szybko wydostał się ze strefy spadkowej i zajął na koniec dobrą siódmą pozycję.
- Dotarłem do świadomości młodych zawodników, którzy zrozumieli, że tylko zwyciężanie ma sens - mówi Jancewicz. - Z perspektywy tej rundy mogę nawet stwierdzić, że bylibyśmy wyżej, ale w kilku meczach pechowo traciliśmy punkty - dodaje.
Sokół i Supraślanka do minionego sezonu przystępowały w roli beniaminków. Teraz już zyskały niezbędne doświadczenie i niewykluczone, że któraś z tych ekip będzie mogła powalczyć w przyszłości o coś więcej niż tylko spokojne utrzymanie się w lidze.
- Wiele zależy od zarządu. Potrzebujemy wzmocnień w każdej formacji, żeby bić się o awans. Zawodnicy z obecnej kadry zasmakowali jednak zwycięstw i są głodni kolejnych sukcesów - tłumaczy szkoleniowiec Sokoła.
Wymagania ich przerosły
Występy w III lidze kilku zespołom z Podlasia odbiły się czkawką. Wymaganiom nie sprostały między innymi Sparta Augustów, Cresovia Siemiatycze i Pogoń Łapy, które zostały zdegradowane. Być może dołączy do nich jeszcze Orzeł Kolno, który czeka na ostateczne rozstrzygnięcia.
- Warto zauważyć, że drużyny z miejsc spadkowych dysponowały najniższym budżetem w całej lidze - mówi Witold Mroziewski, były już trener Pogoni. - Mimo to mojej drużynie zabrakło bardzo niewiele, by się utrzymać - kończy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?