Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Huk armat i błysk rakiet. Sierpień 1944 w Łapach

Redakcja
W tym budynku mieścił się niemiecki posterunek żandarmerii w Łapach. Został rozebrany dopiero w latach sześćdziesiątych
W tym budynku mieścił się niemiecki posterunek żandarmerii w Łapach. Został rozebrany dopiero w latach sześćdziesiątych
Był rok 1944. W Warszawie od tygodnia trwało powstanie. Do Łap zbliżał się front, groźnie pomrukując hukiem dział. Od tego czasu minęło 65 lat. Powoli odchodzi pokolenie, które pamięta tamte dni.

Ważne

Ważne

W domowych szufladach zachowały się liczne pamiętniki. Pisali je żołnierze Armii Krajowej, zesłańcy na Sybir, harcerze… Warto je odszukać, uporządkować. Niektóre na pewno warte są publikacji książkowych. Ale przede wszystkim są one spisanym dokumentem naszej historii.

Niemcy opuszczali Białostocczyznę na przełomie lipca i sierpnia 1944 roku. Walki w terenie były ciężkie. Już od początku lipca słychać było dalekie odgłosy kanonady artyleryjskiej. W okolicach Białegostoku zaczęły grasować bandy białoruskie i ukraińskie, siejąc strach i spustoszenie. Sowieci kilkakrotnie bombardowali Białystok.

Mieszkańcy Łap mogli nocą oglądać niesamowity widok błysku rakiet oraz pocisków artyleryjskich, słyszeć huk armat. W końcu lipca front oparł się na linii Narwi.

W niedzielę 30 lipca 1944 roku Niemcy podpalili Uhowo i pod osłoną nocy wycofali się do Łap. Wysadzili też mosty na Narwi. W poniedziałek 31 lipca rozpoczęli niszczenie miasta. W powietrze wyleciały hale fabryczne. Miasteczko płonęło. Ludność ukryła się w schronach i kościele.

Cienie wojny nad Łapami

Samoloty sowieckie codziennie ostrzeliwały wieżę kościelną oraz stanowiska niemieckiej piechoty znajdujące się w okolicach cmentarza.

6 sierpnia, we wczesnych godzinach porannych przypuścili szturm generalny. Oddali też kilka salw w kierunku świątyni, w której było wiele osób. W tej trudnej chwili ksiądz Czesław Rakowski rozpoczął nabożeństwo. Wokół słychać było huk armat, łoskot, krzyk, jęk i płacz. Wewnątrz było prawie ciemno.
Nagle posypały się cegły i odłamki pocisków. Ksiądz odszedł od ołtarza i zaczął uspokajać ludzi.
O godzinie 11 patrole sowieckie weszły do płonącego miasta. Jednak niemiecki ostrzał artyleryjski jeszcze trwał.

Z pamiętnika Eugeniusza Kosickiego

- W trakcie okropnego nalotu - wspomina kronikarz - byliśmy na Goździkach u pani Łapińskiej. Tam przeleżeliśmy w kartoflach całą noc. Pociski fruwały nad głowami. Nad ranem, od strony Uhowa usłyszeliśmy silny wybuch. Zobaczyliśmy też z daleka widoczny błysk. To Niemcy wysadzili mosty na Narwi. Niemiecki sztab z radiostacją znajdował się w domu Kozłowskich. Do ostatniej chwili trwała ewakuacja oraz niszczenie warsztatów kolejowych. Niemcy planowali także zburzenie łapskiego kościoła. Wcześniej wysadzili w powietrze wieże świątyni płonkowskiej.

Rosjanie nacierali z różnych stron. Także od strony cmentarza. Byli bardzo zmęczeni i głodni.

- Prowadząc celny ogień - wspomi na Eugeniusz Kosicki - trafili w niemiecka limuzynę z pasażerami w mundurach. I nagle w Łapach pojawiły się biało-czerwone flagi.

Bojec wyzwoliciel

Pierwszego bojca - czytamy w pamiętniku - dostrzegłem 7 sierpnia w południe. Przebywaliśmy jeszcze ciągle na Goździkach. Żołnierz miał buty z cholewami, takie w harmonijkę. A także szerokie spodnie i przez bluzę był przewieszony pas. Na głowie furażerkę z czerwoną gwiazdą. W w ręku pepeszę. Był dumny z roli wyzwoliciela.

Tymczasem pan Eugeniusz powrócił do rodzinnego domu przy ulicy Pierackiego. Tam napotkał Marcina Borowskiego, z opaską biało-czerwoną na przedramieniu. Ale po południu tej opaski już nie miał...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny