W czasach PRL słowo Kowary ekscytowało niejednego kolejkowicza. Wszak to tam była sławna fabryka dywanów, jednego z tysięcy deficytowych dóbr w socjalizmie. Piękne wzory i świetna jakość były symbolem stylu i zamożności u „nowych mieszczan”. W kapitalizmie dywanów u nas dostatek, pojawiły się genialne wykładziny, panele podłogowe i możliwość mówienia prawdy. Choćby o tajnych kopalniach rudy uranu w owych Kowarach. Hubert Hender plastycznym językiem opisuje zapomniane dziś przez sytych Polaków miasteczko jako siedlisko marazmu i upadku. Akcję powieści zaczyna właśnie w takiej opuszczonej sztolni, z czasem zdradza więcej szczegółów o gospodarczej przeszłości Kowar, przede wszystkim jednak bardzo naturalistycznie opisuje wnętrza domostw ofiar tajemniczego i bardzo brutalnego mordercy.
Prowadzący śledztwo komisarz Iwanowicz to typowy samotny wilk. Ponieważ „Kolejność” jest zapowiedzią serii, autor nie zdradza zbyt wiele z jego przeszłości, czytelnik wie jedynie, że jest audiofilem i zna ból po utracie bliskiej osoby. Mimo to, jego postać nie wzbudza jakichś żywszych emocji. Zdaje się, że większą uwagę Hubert Hender przykłada do ukazania, jak ważnymi osobami w każdym poważnym śledztwie są policyjni technicy. Nie epatuje szczegółami w typie seriali „CSI”, ale i nie umniejsza ich roli w procesie dochodzenia do prawdy.
W końcu jednak bardziej przypadek i skrupulatność, niż intuicja i szósty zmysł pozwolą poznać sprawcę brutalnego traktowania mieszkańców Kowar. Udane rozwiązanie zagadki wynagradza nieco stereotypowe podejście do gatunkowej literatury.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?