Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Haśka i ja, czyli czynszowe paradoksy - list Czytelniczki

Kama03
fot. Archiwum
Budzi emocje i dyskusję na naszym forum internetowym. Poniżej publikujemy list "Haśka i ja", który do naszej redakcji przysłała Czytelniczka Kama03. Ale nie brakuje też głosów tych białostoczan, którzy popierają decyzję Zarządu Mienia Komunalnego.

Haśka i ja". Panie prezydencie oraz wszyscy inni panowie, którzy zadecydowaliście o podwyżce czynszów w mieszkaniach komunalnych - serdecznie dziękuję. Dziękuję z całego serca. Wybawiliście mnie panowie od strasznego problemu. Dzięki wam czuję się od razu lepiej. Dziękuję z całego serca.
Dziękuję, bo dzięki wam wreszcie mogłam znowu pomóc Haśce. Haśka i ja razem chodziłyśmy do szkoły. Mieszkałyśmy zawsze obok siebie w jednej z komunalnych kamienic. Rodzina Haśki miała pokój z kuchnią, moja - trzy pokoje. Dlatego Haśka wolała być u nas niż u siebie. Chociaż nie tylko dlatego.

Mój ojciec bardzo dbał o nasze mieszkanie, chociaż do nas nie należało. Sam walczył z grzybem na ścianach, osadzał porządnie futryny, zrobił nowe podłogi, remontował piece. Nigdy nie prosił ZMK o pomoc, bo jak mówił, i tak by się nie doczekał. Mieszkanie mieliśmy więc czyste, suche, zadbane. Nie to, co u Haśki.
Jej rodzicom nie przeszkadzało, czy piją w brudzie i smrodzie, gdy w oknach nie ma szyb, a z sufitu cieknie woda. Przeszkadzało im za to troje dzieci, plączących się pod nogami. W tym Haśka.

Nas też było troje i rodzice, którzy pracowali całymi dniami na nasze skromne utrzymanie. Mimo to mama mówiła, że jeśli nie ma u nas biedy, a u sąsiadów jest, to trzeba im pomagać. Więc Haśka jadała u nas obiady, nosiła moje ubrania i buty, dostawała od mojej mamy słodycze i zabawki. Haśka zawsze z podziwem patrzyła na moje mieszkanie. - Ale u was ładnie - mówiła. - Chciałabym tu kiedyś mieszkać. I tak czysto, porządnie.

No tak, u Haśki było przede wszystkim brudno i śmierdziało zawsze wódą.
Chętnie się razem bawiłyśmy. Byłam chyba jej jedyną koleżanką. I tylko ja broniłam Haśki przed drwiącymi śmiechami dzieci, kiedy mówiła, że jej marzeniem jest zostać pijakiem jak ojciec, bo nic nie będzie musiała robić i będzie mogła cały dzień siedzieć w domu.

Marzenia Haśki się spełniły. W swoim jednym pokoju z kuchnią zawsze ma nakryty stół: ogóreczek i flaszka. Goście prawie od niej nie wychodzą. Pięcioro maluchów, na szczęście, jej nie przeszkadza. Ale ja się o nią martwię, a szczególnie o jej dzieci. Staram się im pomagać, jak umiem. Podrzucam ubrania moich maluchów, słodycze, kawę i herbatę. Trochę owoców dla dzieciarni. I cieszę się, że kiedy się spotykamy, Haśka zawsze ma dobry humor.

Kiedyś zapytałam ją, jak sobie radzi, kiedy nigdy nie pracowała, nie ma męża, nie ma żadnego źródła utrzymania. Roześmiała się z mojej naiwności. - A zasiłki na każde dziecko to pies? - odpowiedziała. - A zasiłki socjalne na książki do szkoły, na opał, na życie, na obiady? Uzbiera się ponad dwa tysiące...

- Jak to dobrze - pomyślałam - że państwo nie zostawia bez pomocy takich ludzi jak Haśka. Inaczej umarłaby, biedactwo, z głodu, razem z dziećmi. Na razie jednak musiałyśmy się pożegnać, bo Haśka pędziła do sklepu. Umierała z pragnienia.

Ja popędziłam za to do swojej pracy, ale po głowie tłukła mi się jakaś głupia myśl, że państwo to także ja, że to moje podatki składają się na te wszystkie zasiłki. Podatki z moich 1200 zł miesięcznie. Utrzymuję z tego sama córkę, mąż nie płaci alimentów. Mieszkam nadal z rodzicami, którzy mają razem 1600 zł renty. Połowę wydają na leki. Ale nigdy nie uważali się za biednych. Bo przecież biednym trzeba pomagać. Za to ja wciąż mam wrażenie, ze Haśce pomagam za mało. Naprawdę mnie to dręczyło.

Na szczęście, dziś przyszła do mnie Haśka z radosną nowiną:

- Dostałaś nowe czynsze? - zapytała mnie.

- Dostałam, Haśka, i jestem przerażona! Mamy zapłacić 1000 zł! To jakieś straszne pieniądze! Skąd ja mam na to wziąć?

- To się wyprowadź - poradziła - albo zamień ze mną na mieszkanie.

- Jak to 'zamień z tobą'? - nie rozumiałam.

- Normalnie. - Ja się wprowadzam do was, a wy do nas. Masz, u mnie czynsz to tylko trzy stówy.

- Haśka, co ty gadasz? A skąd wobec tego ty weźmiesz 1000 zł na czynsz?

- Ja? - Haśka wzruszyła ramionami. - A po co ja mam brać na czynsz? Nie wiesz, że dopłacają do czynszu dla najbiedniejszych. A u mnie to w ogóle opieka społeczna zapłaci, w końcu ja nie mam żadnego dochodu, nie? Ty się o mnie nie martw, tylko ciesz się, że ci zrobię przysługę. To kiedy się zamieniamy?

Myślałam, czy powinnam Haśkę spuścić ze schodów czy lepiej jej przyłożyć wałkiem, ale zrezygnowałam. W końcu za jej leczenie też zapłaciłaby opieka społeczna, czyli ja. Mogę się za to cieszyć, że spełniłam marzenie biednej Haśki. Nareszcie zamieszka w moim czystym i ślicznym mieszkanku. W końcu mieszkania komunalne nie są dla takich bogaczy jak ja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny