Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Południewski: Tu życie ma posmaczek sielankowości

Magdalena Kuźmiuk
Dziennikarze w Warszawie dziwili się, że mieszkam w Białymstoku. Mówili, że z takimi poglądami powinienem być bardziej "centralny" - mówi dr Grzegorz Południewski
Dziennikarze w Warszawie dziwili się, że mieszkam w Białymstoku. Mówili, że z takimi poglądami powinienem być bardziej "centralny" - mówi dr Grzegorz Południewski Archiwum prywatne
W telewizji przedstawiają go jako warszawskiego ginekologa. Ale dr Grzegorz Południewski jest rodowitym białostoczaninem. Zasłynął z tego, że w latach 90. XX wieku odważnie mówił o antykoncepcji.

Kurier Poranny: Wiele osób, które zdecydowały się robić karierę poza granicami naszego miasta, wyjechało stąd, by studiować w innym mieście. Pan stosunkowo niedawno podjął decyzję o wyprowadzce. Bo karierę rozwijał Pan z powodzeniem w Białymstoku.

Grzegorz Południewski: No, nie wiem, czy niedawno. Bo to było dwanaście lat temu (śmiech). Ale rzeczywiście, kończyłem Akademię Medyczną w Białymstoku, potem pracowałem w klinice położnictwa. Tak naprawdę wyjechałem dopiero w 2003 roku.

Co było powodem tej decyzji?

Moje życie tak się potoczyło, że w Warszawie założyłem rodzinę i w związku z tym musiałem się w całości przenieść do Warszawy.

Szybka to była decyzja? Nie żal Panu było zostawiać swoich pacjentek?

(śmiech) Decyzja nie była szybka. Rozkładała się - jak to zwykle bywa z takimi przeprowadzkami - na raty. W przeciągu pół roku przemieściłem się z Białegostoku do stolicy i tutaj rozpocząłem pracę. I od tego czasu przyjmuje pacjentki w prywatnych klinikach.

Nie mogę nie zapytać o Pana karierę telewizyjną, choć to tak może niepoważnie brzmi...

(śmiech) To brzmi śmiesznie. Bo ja uważam, że ja tej kariery nie zrobiłem. Jest to totalny przypadek. Jest on związany z moją działalnością jeszcze w latach 90., kiedy to współpracowałem z Towarzystwem Rozwoju Rodziny, a potem przez osiem lat byłem jego prezesem. To stowarzyszenie pozarządowe, które w sferze seksuologii, edukacji seksualnej, ginekologii, standardów opieki, było i jest towarzystwem, które - poprzez Europejskie Stowarzyszenie do Spraw Planowania Rodziny - bezpośrednio uczestniczyło w niektórych projektach ONZ, Rady Europy czy też wcześniej - jak Polska wchodziła do Unii Europejskiej - opiniowało na przykład prawo polskie w stosunku do praw, które są w Unii. I stąd moja znajomość trochę innych standardów, niż obowiązywały w Polsce.

Poza tym, w latach 90. napisałem kilka książeczek z zakresu edukacji seksualnej, antykoncepcji, planowania rodziny. Pierwsza książka - nazywała się tak śmiesznie „Z czym do łóżka” - była takim podręcznikiem antykoncepcji jak na tamte czasy - a na te też - dosyć odważnym.

Było tak, że dziennikarze warszawscy strasznie się dziwili, że Pan ciągle mieszka w tym Białymstoku!

Dziwili się w takim kontekście, że wydawało im się, że - pracując w takim stowarzyszeniu, poruszając takie tematy - powinienem być bardziej „centralny” (śmiech). Stąd to zdziwienie. Poza tym, myślę, że ośrodek białostocki - ze względu na pana profesora Szamatowicza i tradycje bardzo nowoczesnej ginekologii - absolutnie niczego mi nie ujmował, a wręcz dodawał. Pod tym względem Białystok był ośrodkiem przodującym w Polsce. Może to się z czasem odrobinę zmieniło, bo teraz słyszę, że naprotechnologię będziecie w mieście fundować, ale to jest znak obecnych czasów, a nie poprzednich. Poprzednio mieliśmy do czynienia z naprawdę bardzo prężnym ośrodkiem. I ja byłem bardzo dumy z tego, że pochodzę z Białegostoku i że z Białegostoku mogę powoływać się na autorytety, które rzeczywiście były - i są nadal - ogólnopolskie.

Może to dość banalne pytanie, ale lubi Pan Białystok?

Zawsze lubiłem i będę lubił, dlatego, że każdy lubi swoje młode lata, okresy, kiedy był pełen sił i werwy, okres studencki, okres pracy. To się wspomina bardzo dobrze. Białystok jest miejscem bardzo fajnym do życia, przepiękne okolice, sympatyczni ludzie. Mam bardzo wielu znajomych, przyjaciół, którzy w Białymstoku są.

Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że jak przemieścimy się do innego miasta, to jednak Białystok wydaje się być miastem troszeczkę wycofanym. Nie zawsze to, co jest takie na topie gdzie indziej, to w Białymstoku się już pojawiło. Często oczywiście bywa odwrotnie. Ale pod względem niektórych działań kulturalnych, to w Białymstoku dzieje się dużo ciekawych rzeczy.

A często Pan przyjeżdża?

Bywam często w Białymstoku dlatego, że została tu moja rodzina, mój tata, mój brat. Przyjeżdżam co najmniej raz w mi**esiącu. Biorąc pod uwagę te zmiany, które zaszły w Białymstoku, też to jest miłe, że miasto się zmienia i unowocześnia. Choć wiele osób z Białegostoku, które spotykam w Warszawie mówi, że jednak życie w Białymstoku ma ten posmaczek takiej sielankowości.

Wsi spokojna, wsi wesoła?

(śmiech) Trochę w tę stronę i na pewno to - patrząc z jednego punktu - jest bardzo sympatyczne. A z drugiej strony - jak się chce coś zrobić, coś troszeczkę pod prąd, pod rzeczy, które się zmieniały w Polsce, to to akurat trochę przeszkadza.

Ma Pan ulubione miejsca, które Pan odwiedza?

Oczywiście! Dla mnie takim ulubionym miejscem jest park, ale nie od strony wejścia do akademii medycznej, ale od strony zaplecza. Bardzo ładnie został zmodernizowany, pięknie wygląda. Co jeszcze? Jednym z najładniejszych miejsc do robienia zakupów w Białymstoku jest Galeria Alfa. To architektonicznie bardzo fajnie zagospodarowany kawałek Białegostoku. I nowoczesny, i elegancki.

Może na zakończenie naszej rozmowy mógłby Pan rozbawić naszych Czytelników jakąś anegdotą z Pana młodzieńczych lat w Białymstoku?

To może nie anegdota, ale najbardziej taką trochę śmieszną rzeczą było dla mnie to, że jak miałem kontakty z telewizją, to mówili, że nie mam tego wschodniego akcentu. Że staram się mówić, żeby tego akcentu nie mieć. Bo mimo pozorów wszyscy, którzy wyjeżdżają z Białegostoku, jakąś tam nutkę tej śpiewności w języku mają. I jest to miłe. Ale oczywiście w Białymstoku słyszę to teraz znacznie mocniej, jak przyjadę, niż kiedyś, jak byłem tu na co dzień.

Jak Pan spędza święta?

Z rodziną, w Warszawie. A zaraz po świętach wyjeżdżam na narty, choć nie jestem pewien, czy śnieg będzie. Życzę, by w Białymstoku był. Bo okres świąt jest tu zawsze takim bardzo sympatycznym czasem. I to, co mam zawsze w głowie jako wspomnienie z Białegostoku, to to, że były święta pod koniec grudnia, ale również były święta u znajomych na początku stycznia. Ta dwukulturowość białostocka absolutnie nie była w konflikcie. Spotykaliśmy się u siebie na święta i nie było to postrzegane jako jakaś „inność”. Trochę mnie dziwi, że Białystok się zmienił - z miasta, które akceptowało tę dwukulturowość, w miasto ksenofobiczne, które innych kultur nie akceptuje. Myślę, że to dla Białegostoku strasznie brzydką łatkę przyczepiło.

Grzegorz Południewski
urodził się w 1957 roku w Białymstoku. Ginekolog-położnik, absolwent Akademii Medycznej w Białymstoku, którą ukończył w 1982 roku. Autor książek o antykoncepcji i zapobieganiu ciąży, z czego najsłynniejsza jest wy publikacja „Z czym do łóżka. ABC antykoncepcji”, którą napisał w 1991 roku razem z dziennikarką Oleną Skwiecińską. 12 lat temu przeprowadził się z Białegostoku do Warszawy, gdzie z powodzeniem prowadzi swój prywatny gabinet. Często pojawia w programach telewizyjnych i na łamach ogólnopolskich gazet w roli eksperta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny