Mimo że nasza poprzednia interwencja na ulicy Kołłątaja poskutkowała, postanowiliśmy jeszcze raz sprawdzić, czy kierowcy na tej ulicy nauczyli się zdejmować nogę z gazu.
Obiecaliśmy mieszkańcom, że raz na jakiś czas będą pojawiać się tam strażnicy miejscy z fotoradarem.
- Nie chodzi o to, żebyśmy kontrolowali tę okolicę cały czas i wypisywali mandaty kierowcom - mówi Jan Tuchliński ze Straży Miejskiej w Białymstoku. - Chcemy po prostu przyzwyczaić kierowców do myśli, że mogą nas tam spotkać.
Kiedy? - Nie będziemy się zapowiadać - odpowiada z uśmiechem Tuchliński.
Czy kierowcy rzeczywiście zaczęli ostrożniej jeździć na Kołłątaja? - Zdecydowanie tak - mówi pan Andrzej, którego spotkaliśmy podczas naszej interwencji. - Naprawdę zrobiło się tu bezpieczniej.
Mieszkańcy twierdzą, że jeszcze dwa miesiące temu z trudem przechodzili przez przejście dla pieszych, bo kierowcy po prostu nie zważali na to, że mieszkają tu ludzie. - Potrafili jechać nawet 120 kilometrów na godzinę - opowiada pani Jadwiga. - Teraz to się zmieniło.
- Jeżdżą wolniej, bo nie wiedzą, czy przypadkiem za zakrętem nie spotkają strażnika z fotoradarem - komentuje pan Andrzej. - Choć myślę, że to dotyczy przede wszystkim tych kierowców, którzy często jeżdżą tą trasą.
Po wczorajszej kontroli stwierdziliśmy, że się udało. Nauka nie poszła w las. Podczas dwugodzinnej interwencji fotoradar zarejestrował tylko siedem pojazdów, które przekroczyły prędkość o 30 kilometrów. To o ponad połowę mniej niż wtedy, kiedy na ulicy Kołłątaja interweniowaliśmy po raz pierwszy.
Dziękujemy
Straży Miejskiej w Białymstoku za pomoc w interwencji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?