Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eskapada zaprasza na rower. Białostoccy rowerzyści jadą na Białoruś

Janka Werpachowska
Nie każdy ma kondycję, żeby pokonać takie wzniesienie, zwłaszcza na pierwszej w tym sezonie przejażdżce rowerowej
Nie każdy ma kondycję, żeby pokonać takie wzniesienie, zwłaszcza na pierwszej w tym sezonie przejażdżce rowerowej
Zwołują się sms-ami, skrzykują na portalach społecznościowych. Spotykają się w weekendy przy fontannie na placu miejskim i stąd wyruszają za miasto.

Białostoccy rowerzyści przed tygodniem zainaugurowali tegoroczny sezon wycieczką do Supraśla i Puszczy Knyszyńskiej. A dziś wyruszają na Białoruś, żeby z bratnim klubem z Brześcia odwiedzić kilka przygranicznych miejscowości.

- Zimą nie lubię jeździć na rowerze, sezon kończę późną jesienią. Im bliżej wiosny, tym bardziej nie mogę się doczekać, kiedy znów wsiądę na rower. Czuję się jak nałogowiec na głodzie - śmieje się Jerzy Tokajuk.

To on kilka lat temu zaczął organizować wycieczki, wykorzystując dwa środki lokomocji: pociąg i rower. Idea polegała na tym, aby szybko wydostać się koleją daleko od miasta i potem już na rowerze zwiedzać urokliwe miejsca.

Pierwszy rajd odbył się w końcu sierpnia 2007 roku i nosił nazwę "Pożegnanie lata nad Wigrami". Wiadomo: w pierwszych rajdach uczestniczyli głównie przyjaciele i znajomi, ale potem wieść szybko się rozniosła i dołączyli następni. Wtedy całemu przedsięwzięciu nadano nazwę: "Kolejowe Eskapady Krajoznawcze". Odbyło się osiem takich wypraw.

Chęć udziału we wspólnych wycieczkach zgłaszało coraz więcej osób, do których informacja o wyjazdach docierała pocztą pantoflową. Grono entuzjastów poznawania świata z wysokości rowerowego siodełka rosło.

- I tak powołaliśmy do życia Klub Turystyki Rowerowej Eskapada - mówi Tokajuk.

Najlepszy klub w kraju

Tokajuk nie ma watpliwości, że białostocka Eskapada to najbardziej prężnie działający klub rowerowy w Polsce.

- Na pewno organizujemy najwięcej wspólnych wyjazdów - mówi. - Począwszy od pierwszej wycieczki, inaugurującej sezon rowerowy po zimie, każdy weekend wykorzystujemy na wypad za miasto.

- Rower to moja pasja od zawsze, to dzięki niemu nie poddałem się chorobie - mówi Anatol Skurat, którego nie mogło zabraknąć na pierwszej w tym roku rowerowej eskapadzie do Puszczy Knyszyńskiej.

Pan Anatol ma 72 lata. Pięć lat temu przeszedł wylew. Jak mówi, na rower wsiadł zaraz po opuszczeniu szpitala. Do dzisiaj jest to podstawowy środek lokomocji, z którego korzysta.

- Chociaż nie bardzo lubię jeździć po mieście - mówi. - Wciąż jest za mało ścieżek, a te, które już powstały często prowadzą donikąd, nie łączą się ze sobą. Prawdziwą przyjemnością są wycieczki za miasto.

Dlatego ludzie związani z Eskapadą często nie czekają na weekend. Potrafią w ciągu kilku minut skrzyknąć się na popołudniową przejażdżkę w środku tygodnia, po pracy.

Policja pomaga

Poprzednia sobota była naprawdę pogodna. Szczęście dopisało uczestnikom pierwszej w tym roku wiosennej wycieczki zorganizowanej przez Klub Turystyki Rowerowej Eskapada.

Zbiórkę wyznaczono tradycyjnie - koło fontanny na placu miejskim. Zjawiło się około dwudziestu osób w różnym wieku. Widać było, że na wycieczkę wybierają się również całe rodziny: dziadkowie, rodzice i dzieci.

- Bo mamy taką zasadę, że nigdzie się nam nie spieszy - zapewnia pan Jerzy. - Jedziemy spacerowym tempem, dostosowanym do możliwości każdego. Wyznaczamy sobie jakieś miejsce, w którym się spotykamy na odpoczynek i drugie śniadanie. Nie musimy jechać wszyscy razem, w peletonie. Każdy dotrze na miejsce zbiórki wtedy, kiedy da rady.

Tegoroczny sezon rowerowy Eskapada zainaugurowała wycieczką do Puszczy Knyszyńskiej, z obowiązkową wizytą w Supraślu.

- Poprosiliśmy policję o eskortę na odcinku od miejsca zbiórki do początku ścieżki rowerowej do Supraśla - mówi Jerzy Tokajuk. - Niestety, jazda po ulicach w mieście jest zbyt niebezpieczna. A za dużo nas jest, żeby jechać po chodnikach, pomiędzy pieszymi.

Przygotowane były dwa warianty sobotniej wycieczki. Po dodarciu do Supraśla rowerzyści mieli udać się w kierunku Majówki, do której wiedzie malownicza, lokalna szosa z minimalnym ruchem samochodowym. Wjeżdża się na nią przy tzw. świętej sośnie.

- Najpierw zamierzaliśmy dojechać tą drogą do szosy z Bobrownik i poprosić znów policję, aby pomogła nam pokonać bezpiecznie nieprzyjemny dla rowerzystów fragment trasy Majówka - Białystok. Wielka szkoda, że przynajmniej do Królowego Mostu nie można z Białegostoku dojechać ścieżką rowerową. Jazda ruchliwą szosą, po której pędzą tiry, to zbyt duże ryzyko.
Jednak pomysł ponownego angażowania tego samego dnia policjantów z drogówki po naradzie upadł.

Rowerzyści postanowili, że wrócą do Białegostoku tzw. Traktem Napoleońskim.
Trochę obawiali się, w jakim stanie będzie ta droga po zimie, ale okazała się całkiem niezła.
Tak więc grupa dojechała do Majówki, leżącej przy szosie Białystok - Bobrowniki, tam rowerzyści wpadli na małe co nieco do przydrożnego baru "U Rumcajsa", żeby z nowymi siłami wrócić do Traktu Napoleońskiego - prostej i bezpiecznej drogi do Białegostoku.

W sumie podczas tej pierwszej wiosennej wycieczki, otwierającej sezon rowerowy 2012 pokonali około 40 kilometrów.

Rowerem za granicę

Dwa lata temu białostocki Klub Turystyki Rowerowej Eskapada nawiązał kontakty z rowerzystami z klubu KołoBOK z Brześcia na Białorusi. Pierwsze wspólne wycieczki szlakami po tamtej stronie granicy zaowocowały przyjaźnią, która trwa do dzisiaj.

- Nie ma tam może najlepszej infrastruktury, za to krajobrazy i widoki są niepowtarzalne - opowiada Jerzy Tokajuk. - Na Białorusi można jeszcze spotkać naprawdę dziewicze fragmenty puszczy, bagien.

Już kilka razy członkowie Eskapady wyjeżdżali na Białoruś. Pociągiem dojeżdżają - oczywiście razem ze swoimi rowerami - do Brześcia albo do Grodna, a stamtąd wyruszają na trasy rowerowe.
Te wycieczki mają jeszcze jeden walor. W maleńkich wioseczkach białostoccy cykliści często spotykają rodaków, którzy nieraz już nie mówią po polsku, ale wzruszają się na widok biało-czerwonych proporczyków przy rowerach, chcą zatrzymać gości przynajmniej na kilka minut, porozmawiać.

Dzisiaj rowerzyści z Białegostoku wyruszają na III Rajd Transgraniczny "Wyskolitowsk - Brześć - Kamieniec - Kamieniuki - Białowieża - Czeremcha". Wrócą dopiero 3 maja.

Niewidomy na tandemie

- To było dla mnie nowe doświadczenie - wspomina Jerzy Tokajuk wydarzenie z ubiegłego roku, kiedy to Klub Turystyki Rowerowej Eskapada został poproszony o pomoc w zorganizowaniu rajdu dla osób niewidomych i niedowidzących z Mikołowa na Śląsku. - Wydawało mi się to nieprawdopodobne. Jak to, niewidomy na rowerze?

Okazało się, że w rajdzie biorą udział pary na tandemach: na przednim siodełku rowerzysta widzący, z tyłu osoba z dysfunkcją wzroku. Świetna sprawa. Ci z przedniego siodełka są nie tylko prowadzącymi rower. Oni też opowiadają swoim partnerom o mijanych zabytkach, opisują krajobrazy. Kalectwo nie stanowi żadnej przeszkody, jeżeli tylko ma się ochotę być człowiekiem aktywnym i ciekawym świata.

Jerzy Tokajuk zapewnia, że gdyby taka inicjatywa zrodziła się w Białymstoku, bez wahania pomógłby w realizacji wspólnych wyjazdów na bliższe i dalsze wyprawy rowerowe.

Majówka na szlaku

Nie wszyscy mogą sobie pozwolić na tygodniową labę w związku z majowymi świętami. A nawet ci, którzy wzięli trzy dni urlopu, żeby w sumie mieć ponad tydzień wolnego, niekoniecznie zaplanowali wyjazd z Białegostoku.

Nie znaczy to wcale, że mają spędzić ten czas przed telewizorem lub przy grillu w ogródku.

- Białostoczanie mają naprawdę szczęście, że mieszkają w mieście, wokół którego rozciągają się piękne tereny, wymarzone dla turystyki rowerowej - podkreśla Tokajuk. - Tutaj nie można się nudzić. Codziennie można zorganizować wyjazd w nieznane okolice. Rowerzysta dotrze wszędzie tam, gdzie turysta zmotoryzowany nie dojedzie.

Można na przykład wybrać się rowerem do Rezerwatu Krzemianka w Puszczy Knyszyńskiej. Trzeba wyjechać z Białegostoku w kierunku Augustowa. Po modernizacji tej trasy, do Katrynki można dojechać bardzo bezpiecznie - początkowo ścieżką rowerową, a później bocznymi, lokalnymi drogami. Za Katrynką można zjechać z szosy i wykorzystać malownicze, leśne drogi - oczywiście, warto mieć przy sobie dokładną mapę turystyczną.

- Rezerwat Krzemianka to bagna, wiele okazów ciekawej roślinności, prehistoryczna kopalnia krzemienia oraz niesamowite źródliska, zasilające strumień o nazwie Krzemianka. Są też barcie z pszczołami - opowiada Jerzy Tokajuk. - Tam trzeba po prostu być.

Dla turystów przygotowana jest bezpiecznie wiodąca przez puszczę i bagna czterokilometrowa ścieżka dydaktyczna, z miejscami do wypoczynku, z opisami interesujących gatunków roślin, formacji geologicznych itp.

- W turystyce rowerowej najbardziej lubię to, że mogę jechać tam, gdzie chcę, nie muszę się trzymać wytyczonych dróg - mówi szef Eskapady. - Przejażdżka po leśnych i polnych drogach, taka bez celu, może dostarczyć niezapomnianych wrażeń.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny