Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Empik na Rynku Kościuszki powstał w 1952 roku. Był najbardziej popularnym lokalem z kawą i gazetami

Alicja Zielińska [email protected]
Słynny empik znajdował się na rogu Rynku Kościuszki i ulicy Sienkiewicza. Na zdjęciu z lat 50. zwraca uwagę pełna ludzi ulica Lipowa.
Słynny empik znajdował się na rogu Rynku Kościuszki i ulicy Sienkiewicza. Na zdjęciu z lat 50. zwraca uwagę pełna ludzi ulica Lipowa.
To był rytuał, tradycja. Wręcz do dobrego tonu należało bywać w empiku. W popularnej kawiarni na rogu Rynku Kościuszki i ulicy Sienkiewicza spotykały się wszystkie środowiska. Tam najszybciej docierały wszelkie nowinki z miasta, z kraju. Były osoby, które na kawę do empiku wpadały codziennie.

Klub Międzynarodowej Prasy i Książki Ruch, znany powszechnie jako empik, został otwarty w Białymstoku 1 maja 1952 roku. Była to placówka kulturalno-oświatowa, podzielona na czytelnię i kawiarnię. Początkowo kawa miała stanowić dodatek do prasy, ale z czasem sytuacja się odwróciła, to kawa stała się magnesem, przyciągającym klientów - opowiada Zofia Puczyńska, która w empiku przepracowała 47 lat, niemal pół wieku. Rozpoznała siebie na filmie "Białystok z 1958 r" , zrealizowanym przez ekipę Kosińskiego, Krzyżanowskiego, Jankowską i Szawłowskiego, z komentarzem Michała Radgowskiego. Film jest w zbiorach białostockiego kolekcjonera Tadeusza Chańko, był emitowany w TVP Białystok, a przypomniała o nim Dorota Sokołowska w reportażu Radia Białystok.

Pani Zofia pokazuje nam płytkę, na której ma nagrany film. Na ekranie ona, młodziutka, pełna uroku dziewczyna obsługuje ekspres. - Pochodził z Warszawy, robił takie ekspresy dla kawiarni niejaki pan Szmigiel. Kawę Santos sprowadzano z Brazylii, potem doszła Robusta. Kiedy otwierano puszkę, to zapach unosił się na ulicy. Mała kosztowała 2,30, duża 4,60. Do tego podawano andrucik - wafelek oblany czekoladą, później doszła kostka czekolady. - Smak tej kawy czuję do dziś - uśmiecha się Zofia Puczyńska. - Kawa leciała do filiżanki, musiało ulecieć trzy filiżanki. Pierwsza to była sama esencja, druga słabsza i trzecia zupełnie słaba, ale jak je zmieszano w dzbanku, to wychodziła super i potem rozlewano ją do filiżanek.

- Przyszłam do empiku 1 lipca 1958 roku - wspomina. - Uczyłam się w Technikum Gastronomicznym i miałam praktykę w empiku. Kiedy skończyłam szkołę, dyrektor powiedział, że jest akurat etat w empiku. Moja wychowawczyni od razu stwierdziła: to już go nie ma, bo Zosia będzie tam pracować. Zgodziłam się, chociaż było mi trochę żal, że przepadną mi ostatnie wakacje, no ale trudno. Trafiłam do czytelni. Moim obowiązkiem było rozdzielić gazety, tygodniki i zachęcić do przeczytania co ciekawszych artykułów. Spokojna, jednostajna praca. Lipiec, sierpień, pustki w mieście, to w czytelni tym bardziej, przychodziło trzech, czterech starszych panów. Co tu dużo mówić, nudziłam się trochę, więc zaglądałam często do pań pracujących w kawiarni, pomagałam im w obsłudze, a to umyć filiżanki, a to podać kawę, gdy zjawiało się więcej gości. Czułam się świetnie, lubiłam ruch. l z czasem przeszłam do kawiarni na stały etat.

Praca była absorbująca. Kawiarnia była czynna od godziny 9 do 21. Ale bywało nierzadko, że jeszcze po dziewiątej należało komuś podać kawę, bo dajmy na to przyjechał dziennikarz z Warszawy, miał z kimś spotkanie i rozmowa się przeciągnęła. Wejście było od Rynku Kościuszki, tuż za drzwiami znajdował się duży hol. Na wprost przy ścianie była kasa kina TPPR, bo na górze mieliśmy politycznego sąsiada - Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Z prawej strony była niewielka szatnia. W kawiarni stały stoliki, krzesełka, nic nadzwyczajnego. Natomiast w czytelni stały fotele. Na stojakach były zawieszone gazety, które każdy mógł brać i czytać.

Wówczas prasa stanowiła podstawowe źródło informacji, o internecie nikomu się nie śniło. W kioskach gazety nie wszystkie były dostępne, wiele tytułów odkładano tylko do teczek, po znajomości, a tu można było za darmo poczytać wszystko co wychodziło w kraju oraz prasę zagraniczną, najwięcej, jak to w tamtych czasach było tytułów ze Związku Radzieckiego.

W czytelni panowała cisza, a w kawiarni tłum i gwar - pani Zofia Puczyńska ma wciąż przed oczyma ten widok. - To było miejsce spotkań towarzyskich i wydarzeń kulturalnych. Odbywały się wernisaże, recitale znanych gwiazd. Kawiarnia tętniła gwarem, zawsze była pełna. A ponieważ nie obowiązywał zakaz palenia, to i zadymiona sala była silnie. Zza oparów dymu nieraz trudno było rozpoznać kto gdzie siedzi przy stoliku. Większość osób paliła - uśmiecha się pani Zofia. Wpadali dziennikarze, aktorzy z teatru Węgierki, adwokaci w przerwach między sprawami. Za tydzień o gościach i stałych bywalcach empiku.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny