MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dziesięć "Miłych" lat w Pogoni

Redakcja
Kapitan Pogoni Łapy - Marcin Miłosiewicz w akcji
Kapitan Pogoni Łapy - Marcin Miłosiewicz w akcji
Rozmowa z Marcinem Miłosiewiczem, piłkarzem, kapitanem czwartoligowej drużyny Pogoń Łapy

Metryczka kapitana "Miłego"

Metryczka kapitana "Miłego"

Imię i nazwisko - Marcin Miłosiewicz
Wiek -31 lat
Wzrost - 180 cm
Waga - 83 kg
Pozycja na boisku - pomocnik
Boiskowy przydomek - Miły
Stan cywilny - żonaty z Agnieszką, 2,5-letni synek Dawid
Wykształcenie - wyższe, absolwent Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie, filia w Białej Podlaskiej
Zawód - nauczyciel w PG w Turośni Kościelnej

Kurier Łapski: Na początek naszej rozmowy przypomnij, szczególnie młodym kibicom, skąd wziąłeś się w Pogoni?

Marcin Miłosiewicz: To było dziesięć lat temu... Szybko ten czas leci. Mieszkałem wtedy w Uhowie. Tam, z grupą kolegów, tworzyliśmy Relaks, który jak na zwykłą, wiejską drużynę piłkarską, osiągnął bardzo wiele. Awansowaliśmy do klasy okręgowej. W tejże lidze doszło do pamiętnych spotkań derbowych z... Pogonią. Później, między oboma zespołami, doszło do pojedynków barażowych o utrzymanie się. Przegraliśmy, ale pozostawiliśmy dobre wrażenie. Ówczesny trener Łapian, Wiesław Łapiński, legenda łapskiej piłki nożnej, kilku z nas zaproponował przejście do swojej drużyny. Takiemu fachowcowi się nie odmawia. Zawdzięczam mu bardzo dużo. Z grupki zawodników, która wówczas przeszła, byłem najwytrwalszy i jestem w klubie do dzisiaj.

Pamiętasz pierwszy mecz w barwach Pogoni?

- No pewnie. Takiego lania łatwo się nie zapomina. Graliśmy z Iskrą Narew. Do przerwy prowadziliśmy 1:0 po to, by przegrać 1:7. Z tą samą Iskrą, w tym sezonie, przyjdzie nam rywalizować o pozostanie w lidze. Mam nadzieję, że tym razem pójdzie nam zdecydowanie lepiej.

Sytuacja, w jakiej znalazła się łapska Pogoń nie jest różowa. Wielka szkoda, że zamiast fetowania jubileuszu 80-lecia, trzeba walczyć z kłopotami organizacyjnymi i o utrzymanie w lidze...

- Takie jest życie. Wierzę, że pokonamy wszystkie trudności, a wtedy świętowanie będzie słodsze. Sytuacja klubu w ostatnim okresie, uległa poprawie. Jest nowy Zarząd, który nie chce coś konkretnego robić. Odczuwamy to. Teraz możemy spokojnie skoncentrować się na treningu i grze. Kłopoty kadrowe szybko mogą odejść w niepamięć. Popatrz, (rozmawiamy, siedząc na łapskich, powyginanych jak żywot 80-latki, stadionowych ławkach - przyp. AP) wszystkie boiska treningowe są zajęte przez młodzież. To dobrze rokuje. Młodzi piłkarze, którzy znaleźli się w pierwszej drużynie, przez krótki okres czasu zrobili naprawdę duże postępy. Teraz mamy w zespole mieszankę młodości i rutyny. Jestem przekonany, że to przyniesie efekty. Oby tak dalej w pracy z dziećmi i młodzieżą, a nie będą potrzebne Pogoni żadne inne wzmocnienia.

Wygrana w ostatnim meczu z Olimpią cieszy, ale sama gra, delikatnie mówiąc, pozostawia wiele do życzenia. Jak to wytłumaczysz?

- Nie będę specjalnie odkrywczy, jeśli powiem, że przymus zdobywania punktów, aby uniknąć degradacji, bardzo przeszkadza w grze. Nie od dzisiaj wiadomo, że jak się mocno chce, to jeszcze mocniej nie wychodzi. Zauważamy to sami. Staramy się temu przeciwstawić. Chociażby w tym meczu. Kiedy po pierwszej połowie przegrywaliśmy, nie załamaliśmy się. Zdołaliśmy się podnieść i zwyciężyć. Kiedy wynik był już satysfakcjonujący to i gra zrobiła się lepsza, bardziej "radosna". Sił dodają nam też kibice. Wiele im zawdzięczamy. Chciałbym w imieniu drużyny bardzo im podziękować. To, co robicie, jest naprawdę świetne. Wasz doping nas motywuje i pomaga, a granie w takiej atmosferze jest czystą przyjemnością.

To prawda. Bez wulgaryzmów i zaczepek. Zachowanie nie spotykane na większości stadionów.

- Jesteśmy pełni uznania dla tych młodych ludzi. Słyszymy ich doping. Wiedzą jak i w którym momencie podnieść drużynę na duchu. Zwycięstwo z Olimpią dedykujemy właśnie im, naszym kibicom.
Wiem, że masz dwoje najwierniejszych kibiców, na opinii których bardzo Ci zależy. Zdradzisz, kim oni są?

- Oczywiście, że tak. Moja żona Agnieszka i 2,5-letni synek Dawid. Meczów co prawda nie oglądają, ale przeżywają je razem ze mną. Bardzo mnie wspierają. Są po prostu wspaniali.

Zdarzają się niepochlebne głosy pod adresem trenera. Mówi się, że woli korzystać z usług zawodników zamiejscowych, kosztem wychowanków. Co o tym sądzisz?

- O to trzeba zapytać trenera. Nie chcę wchodzić w zakres jego kompetencji. Jedno jest pewne. On odpowiada za wynik osiągany przez drużynę. Stawia na tych, którzy jego zdaniem, nie zawiodą. Dla nas każdy mecz jest bardzo ważny. Na boisku liczą się nie tylko umiejętności, ale i doświadczenie. Nie czas na naukę wtedy, kiedy sytuacja drużyny jest niepewna. Zespół to około 20 piłkarzy, a na boisko wybiec może tylko jedenastu. Trzeba z pokorą, a nie zawsze jest to łatwe, podporządkować się decyzji trenera. Z takim problemem boryka się każda ekipa mająca ponad 11 zawodników w zespole (śmiech). Każdy z nas, Polaków, jest przekonany, że najlepiej zna się na piłce, polityce i medycynie - rzeczywistość jest nieco bardziej skomplikowana.

Jaka atmosfera panuje w drużynie na progu, nie ma co ukrywać, trudnej rundy wiosennej?

- Atmosfera jest bardzo dobra i tej wersji będę się trzymał (śmiech). Przede wszystkim bardzo bojowo jesteśmy nastawieni. To było chyba widać, szczególnie na początku drugiej połowy meczu z Olimpią. Mogę zapewnić naszych sympatyków, że w każdym pojedynku damy z siebie wszystko, żeby utrzymać w Łapach IV ligę. Przecież, w niedalekiej przyszłości, czeka nas reorganizacja, na której można wiele zyskać, albo stracić. O tym drugim nawet nie myślimy.

Jesienią ubiegłego roku głośno mówiło się o opuszczeniu drużyny Pogoni przez kilku doświadczonych zawodników w tym również przez Ciebie? Jak dzisiaj wygląda ta sytuacja?

- Chcieliśmy zrezygnować z gry w piłkę. Powodów było kilka. Najważniejszy z nich to brak konkretnych widoków na przyszłość. Dziś nie ma o tym mowy. Gra sprawia mi radość, mogę przydać się drużynie, dopisuje mi zdrowie, potrafię pogodzić pracę i obowiązki rodzinne, więc będę grał w Pogoni.

Życzę spełnienia marzeń piłkarskich osobistych. Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny