MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci są okrutne

Urszula DĄBROWSKA
Przestępczość nieletnich nieznacznie zmalała - wynika z policyjnych statystyk za rok 2005. Za to szokująco wzrosła wśród dzieci do lat 13 i dziewcząt.

Sami mundurowi przyznają jednak, że to tylko statystyka - a wiele zdarzeń nie jest zgłaszanych policji.
Źródła tego, że młody człowiek staje się przestępcą prawie zawsze trzeba szukać w domu rodzinnym - uważa st. sierż. Aneta Łukowska, zajmująca się w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Białymstoku przestępczością rówieśników - Najczęściej są to domy biedne, gdzie rodzice piją i biją, albo mają 100 złotych na utrzymanie rodziny. Ale są też rodziny dobrze sytuowane, w których wychowanie bezstresowe przyjęło absurdalną formę, bo dziecko myśli, że może robić wszystko.
Policjantka przytacza przykład z jednej z białostockich szkół. Podczas lekcji komórka jednego z uczniów dzwoniła kilkanaście razy. Nauczycielka kazała mu wyłączyć ją i położyć na biurko. Uczeń zrobił to, a potem wezwał policję, której oświadczył, że nauczycielka ukradła mu telefon.

Nie reagujemy

Do prawie 85 procent kryminalnych incydentów, w których biorą udział nieletni, dochodzi w miastach. Do wielu w szkole lub w jej pobliżu.
- To prawidłowość: im większa szkoła tym częściej jesteśmy tam wzywani - mówi st. sierżant Ewa Puciłowska, specjalistka od przestępczości nieletnich w KWP. - Najtrudniejsze są gimnazja, tam dochodzi do większości zdarzeń.
Najczęstsze to kradzież, narkotyki i pobicia. Ostatnio w zastraszającym tempie rośnie przestępczość dziewcząt. Na 136 zatrzymanych, 42 brały udział w bójce lub pobiciu. Są dużo okrutniejsze niż chłopcy. Obrażenia ofiar są bardzo poważne, złamane ręce, wstrząśnienia mózgu.

Coraz młodsi przestępcy

Aż o jedną trzecią wzrosła też liczba najmłodszych dzieci (do lat 13), które złamały prawo. Najczęściej w niszczą kolegom książki, tną kurtki, popychają, biją.
Policyjne statystyki nie oddają całkowitego obrazu sprawy, bo wiele drobnych zdarzeń, nie jest w ogóle zgłaszanych, choćby z tego powodu, że ofiary boja się zemsty.
- Nauczyciele w pewnym momencie przestają reagować, bo widzą, że to nic nie daje. Ba, często jest niemile widziane przez samych dyrektorów szkół. Wola oni, żeby takie sprawy były załatwiane cicho, czy wręcz tuszowane - mówi Puciłowska. - Ale nie składajmy całej odpowiedzialności na nich. Dzisiaj prawie nikt nie zwraca uwagi nastolatkowi zachowującemu się niestosownie w miejscu publicznym, a ta bierność tylko utwierdza go w przekonaniu, że dorośli to akceptują. Często nie reagujemy, bo boimy się boimy agresji młodzieży, ale częściej dlatego, że wygodniej jest skwitować sprawę słowami: "ta dzisiejsza młodzież". Taka postawa niczego nie zmieni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny