Sekretarze zarabiają w swoich gminach nieco powyżej 3 tys. złotych brutto. W powiecie dostają odpowiednio miesięcznie: Charyton i Wielanowski, szeregowi radni, po 600 zł, a Rajecka, jako przewodnicząca komisji - 750 złotych.
- Takie są ustalone z góry ryczałty - informuje Władysław Jagiełło, przewodniczący rady powiatu bielskiego.
Urlop dobry na wszystko
Tadeusz Wielanowski zasiada w komisji oświaty. Komisja zbiera się raz w miesiącu. Wcześniej był przewodniczącym komisji rewizyjnej, ale go odwołano, bo podobno nie sprawdził się na tym stanowisku.
- Mój pracodawca, czyli wójt nie ma podstaw do potrącania mi wynagrodzenia - uważa Wielanowski. Dlaczego? - Bo jak wyjeżdżam na sesje, zawsze biorę urlop wypoczynkowy - kwituje.
Urlop, który bierze sekretarz, nie jest jednak urlopem bezpłatnym. Pensja jest naliczana normalnie, mimo że sekretarza w pracy nie ma.
- Mój czas pracy jest nienormowany - podkreśla Wielanowski. Delegacje, spotkania z mieszkańcami gminy, na których pojawiam się jako sekretarz, często odbywają się w weekendy, kiedy formalnie nie powinniśmy pracować - mówi Wielanowski.
Rajecka wpisuje się do księgi
Witalis Zielenkiewicz, zastępca dyrektora Wydziału Prawnego Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego:
- Zgodnie z ustawą o samorządzie powiatowym pracodawca zobowiązany jest do zwolnienia pracownika na czas sesji. Zwolnienie jest nieodpłatne. Ale zdaję sobie sprawę, że niektórzy pracodawcy normalnie płacą pracownikom. Muszą jednak pamiętać, że nie ma podstawy prawnej do wypłacania w takich sytuacjach wynagrodzenia.
Roch Charyton zarzeka się, że za każdym razem bierze urlop, kiedy udaje się na sesję. Tymczasem jego pracodawca, Daniel Bańkowski, burmistrz Brańska nie jest w stanie sobie przypomnieć, czy przed każdą sesją udziela Charytonowi urlopu.
- Ja nawet zachęcam swoich pracowników do udziału w sesjach - twierdzi burmistrz. - Choć cieszę się, że poruszyliście temat, bo ten problem jest kompletnie nieuregulowany prawnie - uważa Bańkowski.
Sekretarz Raisa Rajecka rozwiązuje problem nieobecności nieco inaczej. Nie bierze urlopu, tylko przed każdą sesją wpisuje się do księgi wyjść prywatnych.
- Po prostu odpracowuję czas spędzony na sesjach na spotkaniach wiejskich. Bywa, że odbywają się również soboty i niedziele - mówi Rajecka.
Pani sekretarz dostaje aż 750 złotych miesięcznego ryczałtu, bo przewodniczy komisji rolnictwa w radzie powiatu. Ale podkreśla, że przynajmniej nie traci czasu na dojazdy. Musi tylko przejść dwa piętra wyżej.
- Gmina i powiat są w tym samym budynku - kwituje.
Kompetencja dzielona na dwa
Zdaniem Ryszarda Perkowskiego, wójta Wyszek ważne jest, by osoba kompetentna zasiadała w radzie powiatu.
- A taką właśnie osobą jest pan Wielanowski. Ale muszę przyznać, że często muszę mu dawać urlop właśnie wtedy, kiedy jest najbardziej w gminie potrzebny - kwituje wójt Perkowski.
Przewodniczący Jagiełło cieszy się, że teraz są ryczałty za udział w sesjach. Kiedyś ich nie było i każdy mógł sobie dorobić organizując zebranie komisji, czasami zupełnie bez potrzeby.
- Teraz uporządkowaliśmy sprawę diet. Jest stała wypłata i wszelkie nieścisłości mamy z głowy - uważa Jagiełło.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?