Jednocześnie sąd warunkowo - na rok próby - umorzył postępowanie wobec niego w zakresie posiadania w mieszkaniu zakazanych substancji. Decyzję sąd argumentował nieznaczną ilością tych środków.
Drugi z oskarżonych - 42-letni Sebastian J., został z kolei skazany właśnie za posiadanie dopalaczy w mieszkaniu. W czasie przeszukania policjanci znaleźli tam dziewięć gramów środków z zakazanymi substancjami. Sąd wymierzył oskarżonemu za to cztery miesiące więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Uniewinnił go zaś od zarzutu handlowania dopalaczami już po delegalizacji. - Oskarżony nie był adresatem decyzji głównego inspektora sanitarnego, bo nie prowadził - tak jak Bernard T. - działalności gospodarczej - powiedziała w środę w uzasadnieniu sędzia Magdalena Beziuk-Gawęcka.
Jednocześnie dodała, że nie ulega żadnej wątpliwości, że Sebastian J. w działalności współoskarżonego uczestniczył. - Miał dostęp do firmowego konta, swoje loginy - podkreślał sąd.
Zarzuty prokuratury dotyczyły okresu dwóch pierwszych tygodni października 2010 roku. Policja dostała sygnał, że zdelegalizowane od niedawna dopalacze można było nadal kupić w internecie. Zamówienia przyjmowane były telefonicznie. Sprzedawcy zapewniali nawet dostarczenie dopalaczy pod wskazany adres.
Okazało się, że sprzedawcą był właściciel sklepu z dopalaczami przy ulicy Warszawskiej, który po kontroli został zamknięty. Mimo to biznes Bernarda T. kwitł w sieci.
Wyrok nie jest prawomocny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?