Zadzwoniła jakaś kobieta. Powiedziała dyżurnemu, że zostawiła w przedsionku dziecko, i rozłączyła się - opowiada nadkom. Maciej Wesołowski, zastępca komendanta II komisariatu policji przy ul. Warszawskiej.
Był wtorek, godzina 17. Matka postawiła wózek z synkiem przy wejściu do komisariatu. Zostawiła też kartkę z danymi dziecka. Chłopczyk ma rok.
- Wezwaliśmy karetkę do dziecka. Lekarz zbadał je i stwierdził, że wszystko jest w porządku - mówi Maciej Wesołowski.
Policjanci zapukali do domu matki. Kobieta ma 41 lat. Mieszka niedaleko komisariatu. - W mieszkaniu są zabawki i rzeczy małego. Od razu widać, że tu jest dziecko - opowiada komendant.
Matka tłumaczyła, że bardzo kocha syna, ale nie stać ją na utrzymanie dziecka. Nie chce go zagłodzić.
Kobieta nie ma pracy. Mąż zostawił oboje. Nie interesował się losem syna. Kiedy przestał płacić, matka nie miała za co żyć. Załamała się. Korzystała przez jakiś czas z pomocy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, ale przestała.
- To porządna kobieta - mówi jeden z sąsiadów. - Nie było słychać żadnych awantur.
Policjanci wezwali ojca dziecka do komisariatu. Pojawił się, wczoraj składał wyjaśnienia.
Co się stanie z chłopcem, zdecyduje sąd rodzinny. Wczoraj dziecko było jeszcze na obserwacji w szpitalu przy Żurawiej.
- Jest zdrowy - zapewnia lekarz dyżurna.
Chłopczyk ma zostać przeniesiony do domu dziecka. Policjanci jego matce na razie nie będą stawiać żadnych zarzutów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?