Nie żyje Danuta Dawdo. Wiekowa białostoczanka często odwiedzała redakcję Kuriera Porannego, by dzielić się fotografiami i wspomnieniami z przedwojennego Białegostoku.
Czytaj też: Ul. Lipowa. Pasaż handlowy Szklany Dach
Ojciec pani Danuty Józef Neuhüttler był fotografem. Miał zakład Foto-Film, mieszczący się przy Rynku Kościuszki 12. Gdy Niemcy zamknęli mu zakład przy Rynku Kościuszki, musiał pracować w zakładzie niemieckim. Tu robił zdjęcia do fałszywych dokumentów dla działaczy konspiracji.
Czytaj też: Fontanna na Rynku Kościuszki. Ozdobą rynku była zawsze fontanna
Wcześniej był ułanem 11. Pułku Ułanów Legionowych im. Marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza w Ciechanowie.
Pani Danuta Dawdo wraz z mężem Czesławem wydali między innymi album "Białystok... to co na gruzach powstało". Był poświęcony pamięci ojca pani Danuty, Józefa Neuhüttlera.
- Tatuś nie rozstawał się z aparatem - podkreślała pani Danuta.
Fotografuje zniszczony Białystok, a ona jako nastoletnia dziewczynka pomaga mu, ale przy okazji wybiera zdjęcia i wkleja do swego albumu. Ma ponad 40 fotografii. Na nich gruzy, ruiny, zgliszcza.
Zdjęcia przeleżały 60 lat. Rodzina oglądała, znajomi, wszyscy mówili: trzeba je pokazać, niech młode pokolenie zobaczy. Wpadła na pomysł, by porównać, jak te same miejsca wyglądają teraz. Do swego przedsięwzięcia zaangażowała całą rodzinę. Pomagał syn Jerzy, wnuk Mariusz Kalinowski chodził przez pół roku z jej starym albumem i robił zdjęcia, mąż Czesław napisał tekst. A wydał tytuł białostocki oddział Polskiego Związku Inżynierów i Techników Budownictwa.
Czytaj więcej: To co na gruzach powstało
Swoją historię opowiedziała też Mediatece CLZ.
O śmierci pani Danuty Dawdo na twitterze poinformowało Muzeum Podlaskie. Odeszła 24 kwietnia 2020 roku.