Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czyny niegodne Polaka

(ds)
Tom VII: "Volkslista i kolaboracja" będzie do nabycia w punktach sprzedaży prasy tylko przez najbliższy tydzień, od 13 do 19 października

Kolaboranci, volksdeutsche - w latach powojennych te słowa były synonimem hańby i zdrady - pisze we wstępie do VII tomu naszej kolekcji "Historia II wojny światowej" Wojciech Morawski. "Bliższe poznanie realiów historycznych skłania jednak do przyjęcia bardziej zróżnicowanego osądu" - czytamy dalej.
Dokładna liczba Polaków, którzy podpisali volkslistę nie jest znana. Szacuje się, że jest to ok. 2,9 mln osób. Tylko 35 proc. z tej liczby było etnicznymi Niemcami. Reszta to osoby rokujące na zostanie przyszłymi, wiernymi obywatelami Rzeszy. I to właśnie one, w wielu przypadkach, zostały postawione przed trudną decyzją: podpisać czy nie podpisać? Tak więc obok członków dawnej mniejszości niemieckiej czy zwykłych koniunkturalistów volksdeutschami zostawali ludzie ściśle związani z polską tradycją i kulturą, a także żyjący na pograniczach etnicznych. Na Śląsku, wręcz nawoływano do podpisywania volkslisty, co też zrobiło 80 proc. Ślązaków, deklarując narodowość niemiecką, ale silnie spolonizowaną.

Na listę wpisywały się też osoby za zgodą lub na polecenie ruchu oporu. Wiele z nich oddało dzięki temu nieocenione usługi na rzecz polskiej działalności konspiracyjnej.

Policja granatowa, szmalcownictwo, donosicielstwo - to pierwsze skojarzenia dotyczące zjawiska kolaboracji. A jest to kolejny temat podjęty w VII tomie naszej kolekcji. Polacy chlubią się, że w przeciwieństwie do wielu zajętych przez Niemców państw, nie powstał w naszym kraju rząd kolaboracyjny. Po prostu nie było chętnych do jego stworzenia. Mimo to nie należy zapominać, że byli też Polacy, którzy otwarcie opowiadali się za polityczną lub militarną współpracą z Niemcami.

Ciekawym tematem podjętym w książce jest tzw. miękka kolaboracja, czyli działalność, która nie prowadziła do aresztowań, egzekucji czy innych represji, a jednak wpisuje się na listę działań nazwanych po wojnie "czynami niegodnymi Polaka". Chodzi o współpracę na polu kultury, a dotyczy polskich aktorów i dziennikarzy. Wielu aktorów występowało w sztukach o wątpliwych walorach artystycznych, co było efektem planowanej polityki okupantów, mającej udowodnić, że Polacy jako naród prymitywny nie potrafią docenić wyższej kultury.

Natomiast dziennikarze pracujący w tzw. gadzinówkach, czyli gazetach całkowicie kontrolowanych przez okupantów, publikowali teksty podporządkowane niemieckiej propagandzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny