Czeremcha znowu głośna koleją

Głównym punktem jubileuszu była ekumeniczna msza celebrowana przez biskupa hajnowskiego Mirona oraz poświęcenie sztandaru Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Maszynistów w Czeremsze, obchodzącego 10-lecie powstania.

Czeremcha na kolejowej mapie

- Pomysł na obchody 100-lecia parowozowni powstał już dwa lata temu wraz z propozycją ufundowania ze składek pracowników lokomotywowni sztandaru - opowiada Leon Kupryciuk, przewodniczący Związku Maszynistów w Czeremsze. - I tak się stało. Pomogły nam federacja Związku Maszynistów we Wrocławiu oraz organizacje związkowe, działające w Zakładzie Taboru w Białymstoku. Urządziliśmy ten jubileusz po to, by ludzie z PKP i innych spółek kolejowych zauważyli, że Czeremcha chce dalej istnieć na mapie kolejowej Polski i aby przewozy były na maksymalnych obrotach.

- Czeremcha ciągle jest ważnym węzłem kolejowym i tak będzie dalej, bo kiedyś w końcu zmieni się struktura zatrudnienia - mówił Marek Dudziak, wiceprzewodniczący Związku Maszynistów we Wrocławiu. - Ściana wschodnia musi ruszyć. Teraz Czeremcha jest opoką wschodniej granicy Europy. Wiele terminali musi się przenieść na tę ścianę. To wszystko musi się uruchomić.

- Dobre czasy dla kolei będą wracać - powiedział Bohdan Paszkowski, wojewoda podlaski. - Dzięki waszej działalności kolej będzie miała stałe miejsce na mapie transportowej Polski, będzie trwałym, pewnym i bezpiecznym przewoźnikiem w ruchu międzynarodowym.

Śmiałe plany

Leon Kupryciuk w lokomotywowni pracuje od roku 1976, od czasu, gdy ukończył Technikum Mechaniczne w Hajnówce. Jak wielu innych mieszkańców Czeremchy ma rodzinne tradycje kolejarskie. Jego ojciec, Piotr Kupryciuk, był toromistrzem DZ Czeremcha. Na kolei przepracował 42 lata. - Wszystkie układy torowe na trasie Czeremcha - Hajnówka i Czeremcha - Białystok, to między innymi trud włożony przez mego tatę - dodaje z dumą Leon. - Teraz mamy śmiałe plany, aby linię 32 (Czeremcha - Białystok) doprowadzić do takiego użytku, żeby pociągi pasażerskie jeździły po niej przynajmniej 80 km na godzinę. Wszystko zależy od pracowników, dyrektorów, prezesów PKP i samorządów.

Żeby koleje nie padały

Główne uroczystości 100-lecia lokomotywowni odbyły się w cerkwi. Ekumeniczne nabożeństwo w intencji kolejarzy odprawił biskup hajnowski Miron. Przed cerkwią bp Miron i ks. Andrzej Kiersnowski, który w latach 1989/94 był proboszczem parafii rzymskokatolickiej p.w. N.M.P. Królowej Polski w Czeremsze, poświęcili sztandar związkowy.

- Pragniemy, żeby koleje polskie nie padały - powiedział biskup Miron. - Ciężko dziś przejeżdżać w różnych rejonach naszej ojczyzny i patrzeć na zarośnięte tory. Daj Boże, aby wydźwignęło się to z przejściowego upadku. Przyjeżdżając na Podlasie nieraz myślę o tym, jakby było wspaniale, żeby kolej z Hajnówki jeździła do Białowieży. Ale ciągle brakuje środków. PKP jest nieopłacalna, PKS jest niepłacalna. Jednak trzeba coś zrobić dla ludzi, społeczeństwa, nie można wszystkiego odstawić na boczne tory. Trzeba, aby te tory były prawdziwe. To jest potrzebne.

Ks. Andrzej Kiersnowski na święto kolejarzy przyjechał z Ostrówka koło Węgrowa.

- To już prawie 18 lat minęło odkąd zostałem oddelegowany z Czeremchy - wspomina - Czeremcha była moją pierwszą parafią, zostawiłem tu połowę swoich uczuć, bardzo pozytywnych. Pamiętam, że na każdym torze stały pociągi, ogromny huk. Najpierw nie mogłem się do niego przyzwyczaić, a potem, kiedy go zabrakło było smutno. Bardzo mi brakowało ruchu pociągów...

Po uroczystościach religijnych poczty sztandarowe kolejowych organizacji związkowych z różnych zakątków kraju, zaproszeni goście oraz zespół folklorystyczny "Hiłoczka" przeszli w uroczystym pochodzie do budynku szkoły podstawowej. Czeremcha znowu zakwitła koleją...