Czas na miłość - czas na dobry film. Uczta kinomana

Któż z nas nie chciałby przenieść się w czasie, by naprawić błędy z przeszłości.? 21-letni Tim, bohater filmu "Czas na miłość“ ma taki dar. I wykorzystuje go, by... znaleźć miłość swego życia.

O zdolności podróżowania w czasie dowiaduje się od ojca. Okazuje się, że wszyscy męscy przedstawiciele jego rodziny to potrafią. Muszą tylko zamknąć oczy, zacisnąć pięści i... schować się w szafie. Tim na początku uważa to za kiepski żart, ale fakty mówią same za siebie. Na dobry początek udaje mu się przenieść kilka dni wstecz. Trafia na imprezę sylwestrową, podczas której miał okazję pocałować dziewczyną. Nie zrobił tego przez wrodzoną nieśmiałość. Za drugim razem oczywiście okazję wykorzystał i obdarzył dziewczynę soczystym pocałunkiem.

Chłopak szybko zaczyna rozumieć jak wielką moc posiada. W dramatycznej rozmowie z ojcem dyskutuje w jaki sposób ją wykorzystać. Może zostać np. milionerem? Ojciec odradza, bo jak wiadomo pieniądze szczęścia nie dają. Zapada więc decyzja: najważniejsze jest znalezienie dziewczyny. I tutaj rozpoczyna się ciąg przezabawnych sytuacji, który trwa praktycznie do końca filmu. Emocje rosną aż do trochę może zaskakującego finału.

Ten film właściwie nie ma wad. Ogląda się go z prawdziwą przyjemnością. Każda scena jest potrzebna, nie ma żadnej dłużyzny czy zmarnowanych pomysłów reżyserskich. Jest też kilka momentów, które powinny przejść do historii kina, jak np. scena seksu - zupełnie inna od wszystkich innych, którymi epatuje nasza roznegliżowana popkultura.

Film jest też niezłą opowieścią o życiu, a właściwie o potrzebie szukania w życiu tego co najlepsze. Jest np. kapitalna scena, w której Tim postanawia każdy dzień przeżyć dwa razy. Za drugim razem nawet codzienne obowiązki nabierają uroku, a my zwracamy uwagę na szczegóły. I zaczynamy cieszyć się życiem. Czego i Państwu życzę.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport