Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarna wołga. Kryminalna hisotria PRL

(dor)
Przemysław Semczuk, Czarna wołga. Kryminalna historia PRL Kraków, Znak, 2013
Przemysław Semczuk, Czarna wołga. Kryminalna historia PRL Kraków, Znak, 2013
Przemysław Semczuk tytułem swojej książki najlepiej określił temat. I chociaż po części opisuje historie dobrze znane rówieśnikom polskiego socjalizmu,, mógł zajrzeć do archiwów IPN i sprawdzić, czy do ówcześni śledczy byli takimi fajtłapami, czy za zbrodniarzami kryła się polityka.

Otóż - przeważnie nie. Choćby tytułowa historia "Czarnej wołgi". Miejska legenda powracała w szeptanych opowieściach i w latach 70. XX wieku, a jej początek dziennikarz i publicysta historyczny wyjaśnia bardzo dokładnie. Zaczęło się od porwania trzyletniej dziewczynki przez kobietę, która chciała mieć zdrowe dziecko. Rzeczywiście z Warszawy, gdzie zginęła, do Łodzi, gdzie się odnalazła, zajechała czarną wołgą. A że władze publicznie auta poszukiwały, kiedy małą odnaleziono wołgę wykorzystały do celów propagandowych. Semczuk spekuluje, że strach przed sowieckim wielkim autem, którym wozili się partyjni dygnitarze był komunistom na rękę, a i świadomość obowiązków opieki nad dziećmi wzrosła znacząco.

Niewiele osób za to pamięta, że "psychopata ciemności" chciał kiedyś wrzucić 1,5 kilograma cyjanku do ujęć wodnych w Jeleniej Górze. Milicja znalazła tak podpisującego się autora anonimu. Okazał się nim słabo wykształcony robociarz. Jeszcze większą kpiną było zrabowanie broni z posterunku milicji we Frampolu w 1971 roku. Tylko przypadkowi milicja mogła zawdzięczać, że do rabunku przyznał się młody złodziejaszek, który pół nocy piłował sztaby, zanim dostał się do środka.

Były też spektakularne porażki. Do dziś nie wiadomo czy skazany na śmierć Zdzisław Marchwicki, "wampir z Sosnowca" rzeczywiście zamordował kilkanaście kobiet, nie wyłączając Jolanty Gierek - 18-letniej córki przyrodniego brata sekretarza Edwarda Gierka. Przy okazji dziennikarz opisuje innego wampira. W Katowicach przy ul. Dąbrowskiego 14 spokojny elektryk gwałcił i zabijał kolejne kochanki, a potem miesiącami kroił ciała, ćwiartował i przechowywał w domu w wannie. A że lubił wypić, sam nie wiedział, ile kobiet w ten sposób pozbawił życia. A to wszystko w 1967 roku.

Są historie brutalnego napadu na bank, banalnych morderstw na znanych osobach z przyczyn rabunkowych, fałszerstw dolarów i fałszywych alarmów bombowych. Jeśli historie miały drugie dno, Semczuk co tylko się dało wyszperał w archiwach IPN i najsmaczniejsze kąski też opublikował.

Czy PRL ociekał krwią bardziej niż Polska XXI wieku? Chyba nie, a może rzeczywiście, jak w pamiętnej scenie z filmu "Psy" część akt spłonęła i już żaden dziennikarz nigdy do niczego więcej nie dojdzie.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny