Zatrzymajmy się na chwilę i popatrzmy na ulice, po których chodzimy codzienne do pracy, szkoły lub na spacer. Czy przypadkiem nie przypominają nam jakichś znanych miejsc z innych miast? Czy w ogóle da się je tak porównać?
Bojary jak Szwecja...
- Oczywiście, że się da. Ja na przykład tę część Białegostoku z Bojarami czy Węglówką nazywam Zabiałczem, od Zatybrza w Rzymie, lub białostocką Pragą. Bo to biedniejsza, lecz niepozbawiona specyficznego klimatu część miasta. Tak jak Praga w Warszawie - mówi Janusz Kaczyński, znany architekt.
Dodaje, że najpiękniejsza część tej naszej Pragi to Bojary, które z kolei kojarzą mu się z...
- Miastem Kalmar w Szwecji. Byłem tam na wakacjach. Idę, patrzę, a tam drewniane domki z ogródkami, jakby wyjęte z dawnych Bojar. Podobnie się czułem wśród starych zabudowań rybackich w Amsterdamie... - przekonuje.
Jak przy Barbakanie...
Kaczyński opowiada też o ulicy Kilińskiego...
- Chodzi o pewne subiektywne odczucie. Idzie się Rynkiem Kościuszki, przechodzi obok pomnika Piłsudskiego i katedry. Dalej jest pomnik Jana Pawła II. Z oddali patrzy na nas ksiądz Jerzy Popiełuszko. To powoduje, że wpada się w nastrój takiego wyciszenia, pokory. Zauważyłem, że nawet rozkrzyczana młodzież przerywa na chwilę rozmowy - opisuje.
Z dalszej części opowieści wynika, że kiedy idziemy dalej i wchodzimy w ulicę Kilińskiego, to ten podniosły nastrój opada. Znajdujemy się jeszcze wśród zabytkowej zabudowy, ale już nie czujemy jej monumentalizmu.
- To samo czuję w Warszawie, gdy mijając Barbakan, wchodzę w niewielką uliczkę prowadzącą do Nowego Miasta.
Kaczyńskiemu w ogóle centrum kojarzy się z warszawską Starówką. - Szczególnie teraz, po wycięciu tych chaszczy na dawnym skwerze. Brakuje tylko mimów i karykaturzystów, ale z czasem pewnie się tu pojawią - przewiduje.
Jeszcze dalej idzie Antoni Oleksicki, podlaski konserwator zabytków w latach 1989-2002. - Ja bym porównał rynek do zabytkowego centrum Sieny. To bardzo piękne miasto we Włoszech - opowiada.
Okazuje się, że tam również centrum to trójkątny plac otoczony zabudową pierzejową. - I tak jak u nas, odbywają się tam różne imprezy plenerowe - dodaje.
Malmeda - Chinatown?
Kilka kroków od Rynku mamy ulicę Malmeda, która przecina się z Białówny. Jest tam sporo punktów z kebabem, restauracja grecka. Przechodząc, można poczuć woń jedzenia. Na chodnikach walają się kawałki pomidorów czy ogórków. Czy to nam coś przypomina? Może Chinatown, na przykład w Bangkoku?
- Rzeczywiście można to tak porównać. Jest też taki fragment ulicy Jurowieckiej przy skrzyżowaniu z Sienkiewicza. Po wojnie był tam dworzec PKS. Wokół tworzyły się budy z gastronomią, wątpliwej kategorii knajpy... Część z tego jeszcze tam jest - mówi Adam Dobroński, historyk.
Zwraca też uwagę na ulicę Warszawską i fragmencik ulicy Sienkiewicza (zaraz przy skrzyżowaniu z Rynkiem Kościuszki, po tej stronie gdzie jest Akademia Teatralna).
Warszawska jak Piotrkowska
- Szczególnie widać to na Warszawskiej. Są tam XIX-wieczne kamienice, ozdobne wille dawnych fabrykantów, klimatyczne bramy. Kiedyś były tam urzędy, szkoły, szpitale... Przed wojną mówiło się nawet, że można tam żyć, nie wychodząc poza obręb ulicy - opowiada.
Dlatego też porównałby Warszawską do ulicy Piotrkowskiej w Łodzi. - A ja, oczywiście z przymrużeniem oka, skojarzyłbym Warszawską z Alejami Ujazdowskimi w Warszawie. A dokładnie ten fragment od kościoła św. Wojciecha do Pałacowej. Chodzi o klimat i charakter zabudowy. Brakuje tylko parku obok - śmieje się Andrzej Lechowski, dyrektor Muzeum Podlaskiego.
- Jako patriota lokalny, powiem jednak, że Białystok jest jedyny w swoim rodzaju - zaraz dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?