Charytatywne śniadanie u marszałka. Osoby, które zasiadły przy stole, zjednoczyła chęć niesienia pomocy

W czwartkowy poranek (1 lutego) w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Podlaskiego spotkały się osoby chętne do niesienia pomocy potrzebującym.

W śniadaniu przygotowanym przez członka zarządu Wiesławę Burnos, wzięli udział Podlasianie, którzy uczestniczyli w licytacjach na rzecz chorego Huberta i Olka.

- Pomaganie jest bardzo ważne. Powinniśmy zawsze mieć otwarte serca i widzieć potrzeby innych ludzi. W dzisiejszych czasach, kiedy ciągle jesteśmy zabiegani, nie możemy zapominać o potrzebujących - mówi Artur Kosicki, marszałek województwa podlaskiego. - Sam zawsze włączam i włączałem się w tego typu akcje. Cieszę się, że mogę czasami wesprzeć finansowo osoby potrzebujące, ale też wspólnie z osobami zaangażowanymi w pomaganie, wspólnie tworzyć i przekazywać innym taką dobrą energię. Czasami to jest najważniejsze.

To już kolejne tego typu spotkanie darczyńców przy wspólnym stole.

- Kiedyś, przy jakiejś akcji pomocowej doszłam do wniosku, że warto zorganizować licytację śniadania w marszałkiem. By osoby licytujące mogły odwiedzić nasz urząd i spotkać się z nami przy wspólnym stole. - mówi Wiesława Burnos. - Tym razem musieliśmy się spieszyć, bo chłopczyk z Supraśla potrzebował na operację 1,5 mln zł. Na zebranie tej kwoty były tylko trzy tygodnie.

Hubert Heckel jest dwulatkiem chorującym na siatkówczaka. To złośliwy nowotwór oka kategorii E, czyli najgorszy i najmniej dający szansę na zachowanie oka, niezwykle trudny do pokonania. Grozi przerzutami do mózgu, kości czaszki czy wątroby. Obecnie chłopiec jest w trakcie leczenia, przyjmuje chemioterapię, ale choroba jest w bardzo zaawansowanym stanie. Nadzieją jest leczenie w Nowym Jorku, gdzie znajduje się jedyna klinika na świecie, która może pomóc. Ale kilkumiesięczna terapia kosztuje ok. 1,5 mln zł. Kwotę udało się zebrać, a Hubert już jest w Stanach po konsultacji i czeka na operację.

Drugim chłopcem potrzebującym pomocy jest sześcioletni Olek Sakowicz, który cierpi na chorobę Perthesa – jałową martwicę kości udowej. Przeszedł skomplikowaną operację, po której jedna jego nóżka jest krótsza. Ma wprowadzone blachy i śrubki, które trzeba będzie wymienić na większe, jeśli noga się prawidłowo nie zregeneruje. Czekają na niego dwa lata intensywnej rehabilitacji. Rodzice mają nadzieję, że uda się uniknąć kolejnej operacji. Niestety, ale aż w 90 proc. przypadków, choroba atakuje drugą nogę. Niezbędne są zatem kontrole obu kończyn. A rehabilitacja jest bardzo kosztowna. Każda kwota wpłacona na rzecz Olka to szansa na jego zdrowie.

– Wraz z żoną pragniemy przyczynić się do polepszenia życia potrzebujących z naszego regionu. To potrzeba serca. Jeżeli mamy taką możliwość, to angażujemy się w tego typu zbiórki – stwierdził Łukasz Owsiejko, prezes Agencji Rozwoju Regionalnego ARES, jeden ze zwycięzców licytacji.

Regularnie w tego typu licytacjach udział bierze udział Ewa Gawot.

- Jeżeli tylko mogę to, to pomagam. Bo pomaganie jest fajne! Zaczęło się od wylicytowania kuligu. Bawiliśmy się z całą rodziną świetnie! Potem zaczęłam licytować coraz częściej. I tak trafiłam na to śniadanie. Nigdy nie byłam w urzędzie marszałkowskim i nigdy nie widziałam marszałków, więc ta aukcja była świetną okazją, by to zmienić - zdradza pani Ewa.

Zobacz też: