Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cafe-Club - białostocki przytułek rozrywki towarzyskiej

Andrzej Lechowski
Pałacyk gościnny około 1935 r.
Pałacyk gościnny około 1935 r. Fot. ze zbiorów Muzeum Podlaskiego w Białymstoku
3 października 1934 roku w pałacyku gościnnym otwarta została kawiarnia Cafe-Club. Białostoczanie nazwali ją przytułkiem rozrywki towarzyskiej.

Prasowym obyczajem w Białymstoku stały się środowe spotkania Prezydenta miasta z dziennikarzami. Odbywają się one na piętrze pałacyku gościnnego. Drodzy ich uczestnicy, nie wiecie zapewne, że jesteście mimo woli w okowach historii. To miejsce jest bowiem... Ale posłuchajcie.

W sobotni wieczór 3 października 1934 roku, po długim remoncie, na piętrze pałacyku gościnnego otwarty został "przytułek rozrywki towarzyskiej" - Cafe-Club. Właściciel pałacyku, Hirsz Wider, wykonanie wystroju nowego lokalu zlecił znanemu białostockiemu architektowi Szymonowi Pappe. To on zaprojektował też stojący vis-a-vis okrąglak z Muzeum Wojska.

Kawiarnia urządzona była z niezwykłym jak na Białystok luksusem. "Oryginalny nowoczesny styl, wewnętrzne urządzenie i umeblowanie lokalu, dokonane z poczuciem wielkiego smaku i artyzmu dekoracyjnego, miękkie tony barw, kwiaty i prawdziwe morze światła elektrycznego, rzucanego przez setki matowych lampjonów".

Ci, co wówczas, w sobotę, pierwszy raz to zobaczyli, pełni zachwytu mówili "bombonierka - pudełeczko urządzone na modłę europejską". Na otwarcie Wider zaangażował jazzową orkiestrę grającą pod batutą M. Szabsaja. Po wykonaniu nieodzownych amerykańskich standardów jazz band grał do tańca.

Nowością wśród białostockich kawiarni - i tu uwaga - był stolik prasowy, nazwany gniazdkiem prasożytów. Do grona dziennikarzy dopuszczani byli co ważniejsi białostoczanie i różni plotkarze, nazwani prasopasożytami. W gniazdku omawiano wszelkie miejscowe sensacyjki. Zanim ujrzały światło dzienne, to najpierw skomentowane zostały przez owych prasożytów. Drodzy żurnaliści, pamiętajcie, że to ja Wam odkryłem ten niezwykły przywilej! Na najbliższej środowej, prezydenckiej konferencji czujcie się jak u siebie, jesteście w gniazdku.

Tymczasem w Clubie życie towarzyskie rozkwitało. Już w pierwszym tygodniu wydarzyło się coś niezwykłego jak na białostockie stosunki. Oto na małą czarną wpadł tu miejscowy bywalec, niejaki Minkes. Rozsiadł się wygodnie w fotelu i zanim kelner przyniósł mu kawę, to poczuł pod nogą jakiś niewielki przedmiot.

Dyskretnie zerknął pod stolik i ze zdumieniem stwierdził, że leży tam "drogocenny pierścień damski z brylantem". Gdyby to był Lux na Sienkiewicza bądź pobliska Gastronomia, to po pierwsze, nie było by tam brylantów, a po drugie, gdyby tam już były, to z pewnością znalazły by się momentalnie w kieszeni Minkesa. Ale tu, w Cafe Clubie, trzeba było zachować się na modłę europejską.

Minkes niezwłocznie, acz z ciężkim sercem podniósł pierścień i wręczył go żonie Hirsza Widera. Po kilku godzinach w kawiarni zjawiła się pewna elegancka, mocno zdenerwowana dama. Zwróciła się do pani Wider z pytaniem, czy przypadkiem nikt nie znalazł. Jakież było jej zdumienie, gdy w tym samym momencie odzyskała swoje brylanty.

Wieść o niebywałej uczciwości i rzetelności Widerów, i oczywiście Minkesa, rozeszła się po mieście natychmiast. Nie trzeba było lepszej reklamy. Kto wie, a może to wszystko było z góry ukartowane, a prasożytnicy wcześniej już mieli napisane notatki?

Rozpoczął się karnawał 1935 roku. Cafe-Club był oblężony. "Pan Hirsz Wider coraz więcej wykazuje pomysłowości. Coraz nowsze miewa pomysły i koncepcje. W swym mandarynacie od kawy, ciastek i tango-pląsów urządza coraz to nowe i nowe imprezy".

Spragniona europejskich, ba, światowych szaleństw socjeta miała więc noc turecką (pewnie była kawa po turecku i tancerki - marzenie). Po tym sukcesie bawiono się na nocy serpentynowej. Co prawda malkontenci, a takich w Białymstoku i teraz bez liku, z kwaśnymi minami zrzędzili, że "cały ten zakład widerowski, ze wszystkimi jego imprezami, jest prowincjonalnym kramikiem próżności" i gdyby nawet urządzono w nim noc ateńską, to i tak ich noga tam nie postanie.

Taka to historia. A dziś? Wypadałoby chyba czekać na noc prezydencką, ale o tym to prasożytnicy dowiedzą się ewentualnie w najbliższą środę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny