Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Buldog - zespół wystąpi na finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy

Tomasz Mikulicz
(z lewej) i Tomasz Kłaptocz wystąpią podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Białymstoku
(z lewej) i Tomasz Kłaptocz wystąpią podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Białymstoku
Podczas finału WOŚP, ta dziewięcioosobowa kapela wystąpi w niedzielę na Rynku Kościuszki. Za mikrofonem stanie Tomasz Kłaptocz.

Buldog wystąpi na białostockim finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na Rynku Kościuszki. Z tego co pamiętam, będzie to wasz drugi koncert w naszym mieście.

Piotr Wieteska, lider zespołu Buldog: Tak, pierwszy zagraliśmy w 2008 roku na Juwenaliach, kiedy jeszcze śpiewał z nami Kazik Staszewski.

-Czy podczas Orkiestry będziemy mogli usłyszeć piosenki z pierwszej płyty, właśnie z jego udziałem?

- Generalnie zamknęliśmy już rozdział pod tytułem: Pierwsza płyta. W podstawowym repertuarze są piosenki jedynie z naszego najnowszego wydawnictwa, gdzie wokalistą jest Tomasz Kłaptocz, znany wcześniej z grupy Akurat. Do kawałków z pierwszego krążka sięgamy ewentualnie podczas bisów. Traktujemy to jako powrót do historii.

-Faktem jest, że Tomasz Kłaptocz nie ma chyba problemów z piosenkami śpiewanymi w oryginale przez Kazika. Na płycie "MTV unplugged KULT", która niedawno pojawiła się w sprzedaży, bardzo ciekawie zinterpretował jeden z Kultowych hitów, czyli piosenkę "Bliskie spotkania 3. stopnia".

- Tomek to niezwykle zdolny człowiek. Początkowo miał zaśpiewać inny utwór, który bardziej mu pasował. Okazało się jednak, że wybrana przez niego piosenka nie za dobrze brzmiała muzycznie w wersji bez prądu, więc wypadła z repertuaru. Zostały mu więc "Bliskie spotkania 3. stopnia", które chłopaki z Kultu bardzo chcieli zagrać. To piosenka, która tak naprawdę nie leży Kazikowi, nie lubi jej śpiewać. Stanęło więc na tym, że wykona ją Tomek.

- W połowie grudnia zakończyliście waszą pierwszą trasę koncertową z Tomkiem. Jaka była atmosfera w zespole?

- Szczerze powiedziawszy, przed rozpoczęciem pierwszych koncertów, zastanawialiśmy się, kiedy pojawią się jakieś pierwsze kłótnie. Trasa trwała dokładnie miesiąc, a wiadomo, że jak grupa ludzi tak długo ze sobą przebywa, to często tak zwana wytrzymałość materiału zaczyna szwankować. W naszym przypadku tak się jednak nie stało. Było bardzo miło do samego końca.

-Zespół liczy aż dziewięciu członków. Nie wyobrażam sobie, że siadacie w tyle osób i robicie materiał na płytę.

- Główne schematy utworów robimy w podstawowym składzie, czyli: gitara, bas, perkusja, klawisze i didżej. Dopiero później zapraszana jest między innymi sekcja dęta.

- A jak to jest z doborem tekstów? Płyta "Chrystus miasta" to - poza jednym wyjątkiem, gdzie słowa napisał Tomasz Kłaptocz - piosenki z tekstami Juliana Tuwima, Leopolda Staffa i Stanisława Barańczaka.

- Wychodzimy z założenia, że tekst odgrywa w piosence bardzo ważną rolę. Nieważne czy napisał go Kazik, Grabaż czy Tuwim. Ważne, żeby był dobry artystycznie, a jego przekaz był zgodny z naszym punktem widzenia świata, wyznawanymi wartościami itd. Tomek Kłaptocz rzadko do tej pory pisał teksty, więc zdecydowaliśmy się wziąć na warsztat wiersze znanych polskich poetów. Na kolejnej płycie, nad którą zaczęliśmy już pracować, powinny się znaleźć przynajmniej dwa nowe teksty Tomka.

- Może na nowej płycie usłyszymy też jakieś nowe instrumenty?

- Na razie mamy tylko ogólne szkielety - między innymi z tekstami i liniami melodycznymi - czterech piosenek. Kiedy będziemy mieli około piętnastu takich szkieletów, wtedy zajmiemy się szczegółową aranżacją i dopieszczaniem poszczególnych kawałków. I możliwe, że wtedy właśnie zdecydujemy się na wprowadzenie jakichś nowych instrumentów. Jesteśmy zawsze otwarci na różne pomysły.

-Przypomina mi się znany wśród muzyków dowcip. Otóż ojciec zabiera syna na koncert, gdzie występuje dwóch gitarzystów. Jeden gra proste, wpadające w ucho melodie, drugi - szuka różnych dziwnych dźwięków, kombinuje, itd. Gra tego ostatniego przynosi raczej marny rezultat, więc ojciec mówi do syna: Popatrz, tamten pierwszy już znalazł swoją drogę, a ten drugi jeszcze szuka.

- Całkowicie się z tym zgadzam. Według mnie zbytnie kombinowanie często niszczy piosenki. Dla mnie najważniejszy jest klimat, jaki dana muzyka tworzy, a nie jakieś popisywanie się swoimi umiejętnościami. W prostocie jest siła.

- Może właśnie dlatego wasza muzyka trafia do tak dużej liczby słuchaczy. I to nie koniecznie tych, którzy przychodzą na koncerty. Mam znajomą nauczycielkę języka polskiego, która nieraz puszcza na lekcji "Deszcz jesienny" Leopolda Staffa, czy "Do generałów" Juliana Tuwima w waszym wykonaniu.

- Mieliśmy nawet kiedyś taki pomysł, żeby wysyłać naszą płytę do szkół. Zrezygnowaliśmy z tego, bo pomyśleliśmy, że cenniejsze jest to, kiedy ludzie sami dochodzą do pewnych rzeczy, niż mieliby być do tego przymuszani w sposób systemowy. Jeśli więc jakiś nauczyciel puści uczniom naszą płytę, to będzie nam bardzo miło. Tak zrobił polonista, który uczy kuzyna Tomka Kłaptocza. Na jednych z zajęć uczniowie usłyszeli "Deszcz Jesienny". Ten nauczyciel powiedział, że była to najlepsza interpretacja tego wiersza, jaką kiedykolwiek słyszał.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny