- Chciałbym, żeby ludzie przyszli do teatru i zapomnieli o bożym świecie – marzy Paweł Aigner. Właśnie szlifuje przed premierą francuską farsę Eugene’a Labiche’a „Słomkowy kapelusz”.
Reżyser marzy, żeby ten spektakl po prostu uwiódł widzów. To nie wydaje się szczególnie trudne, bo scen komediowych jest w „Słomkowym kapeluszu” zatrzęsienie.
- Potrzebny jest zdrowy uśmiech, a może przy okazji uda się odkryć jakąś tajemnicę – zastanawia się Aigner.
- Wydaje mi się, że to idealny spektakl na dzisiejsze czasy – dodaje reżyser.
Tymczasem pisząc muzykę Piotr Klimek inspirował się połową XIX wieku. Ale bez obaw. Kuplety są niezwykle przebojowe, a układy choreograficzne w opracowaniu Karoliny Garbacik przykują uwagę widzów.
Reżyser nie ukrywa, że „Słomkowy kapelusz” może wprawiać w dobry humor, bo „można zobaczyć ludzi głupszych od nas”. Całość trwająca około trzech godzin to ma być po prostu teatralny żywioł, który porwie widzów. Zaś na końcu, po wszystkich perypetiach widz będzie mógł sobie odpowiedzieć na pytanie – czy warto było?
Wśród siedemnastki aktorów postać pana młodego gra Michał Jarmoszuk. Podobnie jak w „Kandydzie”, także w reżyserii Pawła Aignera, to na nim będzie spoczywał obowiązek kreowania głównej roli.
- To ogromny wysiłek artystyczny i fizyczny, gigantyczna ilość tekstu do zapamiętania – opowiada o swojej pracy nad rolą aktor BTL.
Zaś Ryszard Doliński – sceniczny teść – namawia: Zarezerwujcie sobie wieczór, pośmiejcie się z nami, a pewnie wrócicie by obejrzeć „Słomkowy kapelusz” ponownie.
Premiera farsy Eugene’a Labiche’a w przekładzie Juliana Tuwima 8 kwietnia. W przerwie wernisaż wystawy „Koń” Andrzeja Strumiłły.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?