Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bohdan Paszkowski - senator niezmiernie partii usłużny

Tomasz Maleta
Senator Bohdan Paszkowski podczas podlaskiej konwencji kandydatów Prawa i Sprawiedliwości do parlamentu
Senator Bohdan Paszkowski podczas podlaskiej konwencji kandydatów Prawa i Sprawiedliwości do parlamentu Andrzej Zgiet
Na objęcie przez Bohdana Paszkowskiego posady wojewody warto spojrzeć nie tylko przez pryzmat „sporu” między Krzysztofem Jurgielem i Jarosławem Zielińskim.

Ambicjami odgrywania pierwszoplanowej roli na podlaskim poletku PiS przez ministra rolnictwa oraz wiceszefa MSWiA tłumaczy się wybór nowego reprezentanta rządu w północno-wschodniej Polsce. W końcu stare porzekadło mówi, gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Najwyraźniej próba sił między Krzysztofem Jurgielem i Jarosławem Zielińskim doprowadziła do takiego klinczu, że premier rządu oraz centralne władze partii zdecydowały się na rozwiązanie równoważące dotychczasowy układ sił. Niespodziewane, bo nowo powołanego wojewody podlaskiego nie było na liście kandydatów.

Zresztą Bohdan Paszkowski sam przyznał, że był zaskoczony takim obrotem sprawy. W końcu ledwie co został po raz trzeci podlaskim senatorem. Objęcie przez niego funkcji wojewody oznacza wybory uzupełniające w okręgu nr 59 (obejmuje on część dawnego łomżyńskiego, Suwalszczyznę i powiat moniecki). Od razu naładowało to armaty podlaskiej opozycji. Wskazywała, że PiS nie szanuje wyborców i nie liczy się z kosztami ponownego głosowania. Przy okazji nie brakowało uwag o wyjątkowo krótkiej ławce kadrowej, skoro już po prawie dwóch miesiącach sięga się po polityka wybranego w październiku do Senatu. Tyle że przypomina to strzelanie z kapiszonów. Zamiast tego liderzy opozycji od pierwszej minuty po powołaniu Bohdana Paszkowskiego powinni koncentrować się na poszukiwaniu w swoich szeregach, a może też poza nimi tego, który nie pozwoliłby na zachowanie przez PiS mandatu senatorskiego. Chyba, że sami mają za mało armat. I już na wstępie wywieszają białą flagę godząc się z porażką.

Tu dochodzimy do sedna niespodziewanej roszady z byłym już senatorem. Od razu rodzi się pytanie dlaczego on, a nie np. Jan Dobrzyński, którego w fotelu wojewody w 2007 roku zastąpił właśnie Bohdan Paszkowski. Bynajmniej nie chodzi o to, że Jan Dobrzyński postrzegany jest jako najbliższy współpracownik Krzysztofa Jurgiela. Rzecz w tym, że wrócił on do Senatu po czteroletniej karencji. Natomiast Bohdan Paszkowski zasiadał w nim od ośmiu lat. Przy takim stażu i perspektywie kolejnych czterech znacznie łatwiej przychodzi zrezygnować z mandatu niż w przypadku dopiero co odzyskanego.

Znacznie większe znaczenia ma jednak geografia wyborcza. Jan Dobrzyński w okręgu białostocko-sokólskim (nr 60) pokonał Macieja Żywnę (PO) o 20 tys. głosów, ale tylko większością względną (45 do 35 proc.). Bo 37 tys. głosów zebrało czterech pozostałych kandydatów. Przy założeniu, że wybory uzupełniające cieszą się w zasadzie - co najlepiej ukazali autorzy serialu „Ranczo” - marginalnym zainteresowaniem, to nawet twardy elektorat PiS może nie wystarczyć, by utrzymać mandat senatorski.

Zupełnie odmiennie jest w okręgu łomżyńsko-suwalskim, w którym Bohdan Paszkowski - przy mniejszej o 10 proc. frekwencji niż w okręgu 60 - otarł się dosłownie o większość bezwzględną. Do pełni szczęścia zabrakło 0,34 proc. plus jeden głos. I choć nie jest to warunek konieczny do zdobycia mandatu, to pokazujący dobitnie potencjał elektoratu. A ten w okręgu nr 59 niewątpliwie sprzyja PiS. Głównie za sprawą notowań w dawnym województwie łomżyńskim. Nic dziwnego, że w podlaskich strukturach partii to ten subregion w tym roku w przedstawicielstwie sejmowym po raz pierwszy zdystansował Białystok. I w zupełności wystarczy, by w mało popularnych wyborach uzupełniających zachować mandat senatorski.

Z tej perspektywy PiS w zasadzie nic nie traci na powołaniu Bohdana Paszkowskiego na wojewodę. Poza chwilowym pomrukiem niezadowolenia internetowej opinii publicznej, bo ponownie trzeba przeprowadzić wybory. Ale jest to cena, którą rządzącej partii opłacało się zapłacić. Tym bardziej że w tym pierwszym głosowaniu będzie miała okazję sprawdzić legitymizację już nie obietnic, ale realnych rozwiązań, wprowadzanych przez rząd Beaty Szydło.

Wybór Bohdana Paszkowskiego, abstrahując od równoważenia ambicji dwóch liderów podlaskiego PiS, pokazuje jednak coś jeszcze. Po pierwsze: jak bardzo w roli stabilizatora napięć brakuje Krzysztofa Putry. Ta nieobecność najbardziej odbija się na białostockim środowisku partii, które straciło w katastrofie smoleńskiej nie tylko patrona, ale naturalną siłę przebicia w strukturach decyzyjnych (Dariusz Piontkowski nie był w stanie przejąć tej roli, ostatecznie znalazł sobie niszę daleko na prawo od dwóch liderów).

Widać było to w kampanii wyborczej. Wydawało się, że w drodze do historycznego zwycięstwa podlaski PiS sięgnie po tych, którzy byli autorami ubiegłorocznego sukcesu w wyborach do rady miasta Białegostoku. Jednak stara gwardia nie spuściła białostockich młodych wilków z uwięzi. Te, choć nieoficjalnie były przymierzane do startu, musiały obejść się smakiem. Oczywiści nikt ani myślał krytykować takiego rozwiązania. W tak zhierarchizowanej i karnej partii to się nie zdarza. Pozostali przy nadziei, że kiedyś im też będzie dane spijać poselską śmietankę.

Podobnie było w przypadku spekulacji na temat nowego wojewody. Na giełdzie nazwisk pojawiały się młode białostockie twarze, ale ostatecznie znów muszą poczekać. Starzy wyjadacze zazdrośnie strzegą dostępu do rewirów władzy decyzyjnej. I tym, a nie krótką ławką kadrową, należy też tłumaczyć wybór wojewody. Niezmiernie partii usłużnego. I podobnie jak ona niezłomnie przekonanego, że nie ma takiej siły, która w ciągu czterech lat przekreśliłaby status quo wykrystalizowane 25 października. W przeciwnym razie nie byłoby tej nieoczekiwanej zamiany miejsc z warszawskiej Wiejskiej na białostocką Mickiewicza. W końcu mandat senatorski to wymarzona posada życia.
============40 Krótko - Winieta mała (3833304)============
Analiza
============02 Podtytuł 16 mag (3833302)============
Na objęcie przez Bohdana Paszkowskiego posady wojewody warto spojrzeć nie tylko przez pryzmat „sporu” między Krzysztofem Jurgielem i Jarosławem Zielińskim.
============04 Autor tekstu mag (3833303)============
Tomasz Maleta

[email protected]
============11 Zdjęcie Autor (3833218)============
Fot. Andrzej zgiet
============06 Zdjęcie Podpis 8.5 (3833219)============

============41 Ramka mag (3833217)============
Wylęgarnia wojewodów

Desygnując Bohdana Paszkowskiego na wojewodę podlaskiego mimochodem podtrzymano prawidłowość, że najlepsza droga do tej posady POPISowo wiedzie przez białostocki magistrat. Bez względu na barwy partyjne. Jeśli nie przez pokój wiceprezydenta (jak w przypadku Andrzeja Meyera), to sekretarza miasta. Tak było w przypadku Macieja Żywny w 2007 roku, tak było w przypadku Bohdana Paszkowskiego w 2006 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny