Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awantura o nieczystości

Tomasz Mikulicz [email protected]
Awantura o nieczystościPrzewoźnicy mówią, że przez upór wodociągów nieczystości będą lądowały w rowach. - A chyba nikt tego nie chce - mówią.
Awantura o nieczystościPrzewoźnicy mówią, że przez upór wodociągów nieczystości będą lądowały w rowach. - A chyba nikt tego nie chce - mówią. Andrzej Zgiet
Przewoźników nie stać na płacenie wysokich kar. Nie zgadzają się też na podwyżki o 400 procent. Wodociągi nie chcą, by do oczyszczalni trafiały nieczystości niespełniające parametrów

Te kary są z kosmosu. Kolega musi zapłacić Wodociągom Białostockim 100 tysięcy zł  za przekroczenie parametrów. - mówi Paweł Zawadzki, przewoźnik nieczystości.
Razem z innymi kolegami po fachu zapowiada protest. Na płocie oczyszczalni ścieków przy ul. Produkcyjnej 102 dyrekcja powiesiła ogłoszenie, że nie będzie odbierać nieczystości od tych, którzy nie uregulowali należności. - Pomijając kwestię kar, sama opłata za odbiór metra sześciennego nieczystości wzrosła w porównaniu z zeszłoroczną stawką z 2,94 zł netto do 7,91 zł. A od lipca mamy płacić 14,90 zł - mówi Sławomir Bołtruczuk.

Podwyżki odbijają się na osobach, które mają szamba. Wodociągów ich los jednak nie obchodzi. - Nie będziemy odnosili się do sytuacji osób niepodłączonych do kanalizacji miejskiej - mówi Krzysztof Kita, rzecznik wodociągów.
Dodaje, że podwyżki są związane z pogarszającą się jakością oddawanych do zlewni nieczystości, dużo gorszych niż ścieki z kanalizacji miejskiej. 
- Do zlewni przywożone są też ścieki z  gmin ościennych. To one są najbardziej zanieczyszczone. Chodzi na przykład o te z zakładów mięsnych BOST w Turośni Kościelnej czy Kabo z  Choroszczy oraz z  IKEA w Orli - tłumaczy Kita.
Twierdzi też, że jeden z przewoźników ma zapłacić 100 tys. zł za znacznie przekroczoną ilość chromu (14 kg w beczkowozie o poj. 18 msześc.). - Sam przyznał, że wiedział, iż nieczystości, które pochodziły z garbarni miały chromu o wiele za dużo - podkreśla rzecznik wodociągów.

Przewoźnicy uważają, że naliczanie kar zaczęło się w styczniu tego roku, kiedy zmienił się prezes wodociągów. 
- Wcześniej nieczystości badano sporadycznie, a kary sięgały do 400-500 zł. Teraz średnio za pojedynczy beczkowóz trzeba zapłacić 5-6 tys. zł. Nie możemy przerzucić tych opłat na klientów. Mówią, że oddają takie same nieczystości jak zwykle. Parametry były przekraczane od lat, tyle że nie trzeba było za to aż tyle płacić - mówi Sławomir Bołtruczuk.

Przewoźnicy proponują, by wodociągi same ścigały tych klientów, którzy oddają np. nieczystości z chromem. - Możemy podać ich adresy. Poza tym, w oczyszczalni powinien być jakiś czujnik, który informowałby nas, że właśnie przekraczamy normy. Tymczasem o karach dowiadujemy się z wystawianych faktur  - mówi Sławomir Bołtruczuk.

Krzysztof Kita podkreśla, że umowy podpisywane są z przewoźnikami, a nie ich klientami.
- Nie sposób też zamontować czujnika, bo badanie próbek musi potrwać - tłumaczy.

Żadna ze stron nie widzi wyjścia z sytuacji. Dlatego przewoźnicy chcą protestować przed bramą oczyszczalni. 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny