Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Automat kolejkowy za 270 tys. zł. w urzędzie miejskim. Po dowód z numerkiem

Anatol Chomicz
odbiera bilet, który uprawnia go do odbioru nowego dowodu osobistego. - Akurat teraz ten bilet jest mi zupełnie niepotrzebny. Widziałem, że do żadnego z okienek nie ma żadnej kolejki, więc to ja mógłbym sobie wybrać kto mnie załatwi - dodaje pan Bogdan.
odbiera bilet, który uprawnia go do odbioru nowego dowodu osobistego. - Akurat teraz ten bilet jest mi zupełnie niepotrzebny. Widziałem, że do żadnego z okienek nie ma żadnej kolejki, więc to ja mógłbym sobie wybrać kto mnie załatwi - dodaje pan Bogdan. Anatol Chomicz
Do niedawna ten, kto chciał wymienić dowód osobisty przychodził do magistratu, stawał w kolejce i składał odpowiednie dokumenty. Teraz najpierw musi wyklikać sobie bilet z automatu. Inaczej nie zostanie obsłużony, nawet jeśli w referacie nie ma ani jednego petenta.

- Zaskoczyło mnie. Gdy składałam wniosek o nowy dowód, po prostu weszłam do sali i złożyłam u jednej z urzędniczek dokumenty. Kolejki prawie nie było - opowiada pani Barbara, młoda białostoczanka. - Gdy przyszłam odebrać dowód, okazało się, że już tak łatwo do referatu od dowodów wejść nie mogę. Przed drzwiami pojawił się bowiem automat z biletami.

Teraz przed drzwiami każdego z referatów w nowej siedzibie departamentu obsługi mieszkańców montowane są aparaty do tzw. obsługi kolejkowej petentów. Żeby zostać załatwionym, trzeba na ekranie dotykowym wybrać właściwy temat sprawy i pobrać bilet z numerem. Dopiero wtedy można przekroczyć drzwi poczekalni, w której ekran wyświetla numery wzywane do obsługi przez urzędników. Ten, kto nie ma biletu z numerem kolejkowym nie zostanie obsłużony.

- Nic z tego nie rozumiem, nic na tym ekranie nie mogę znaleźć - mówi młoda kobieta, która przyszła po zaświadczenie o zameldowaniu. - Denerwują mnie takie automaty. Muszę kogoś zapytać o moją sprawę, no tak mam.

- To nie jest złe rozwiązanie - uważa Bogdan Worobiej. - Ten automat na pewno usprawni pracę urzędników, gdy przyjdzie dużo ludzi. Choć tak naprawdę bilety tylko przesuwają kolejkę w inne miejsce, sprzed okienka do poczekalni. Na razie w sali nie ma żadnego petenta, więc ten bilet nic mi nie ułatwia. Po prostu wchodzę i mnie załatwiają.

Andrzej Matys: Sztuka dla sztuki

Andrzej Matys: Sztuka dla sztuki

Możne ktoś uzna, że czepiam się magistratu, bo przecież elektroniczny system kolejkowy świadczy o nowoczesności urzędu i pomaga. Rzeczywiście pomaga, ale urzędnikom - przesuwając kolejkę sprzed ich oczu za ścianę, czyli do poczekalni. Zasadniczo to nawet plus, bo mniejsza jest szansa, że szybko się zdenerwują.

Jednak petent, czyli Pan i ten Pan, i ta Pani, i ja nic z tego nie mamy. Sprawy szybciej nie załatwimy, bo jeśli w kolejce po odbiór dowodu jest przed nami 17 osób, to po odebraniu biletu z Cumatica nadal będziemy mieli przed sobą 17-osobową kolejkę. Z biletami do kolejki. Gdyby można było zrobić tak, że dzięki Cumaticowi człowiek umawia się z urzędnikiem na konkretną godzinę (i unika kolejki), to absolutnie jestem za. Inaczej jest to sztuka dla sztuki, na którą wydaliśmy prawie 270 tysięcy złotych.

Zdaniem pana Bogdana system będzie skuteczny, jeśli ludzie będą wiedzieli, jak go obsłużyć.

- Może jakaś wyraźna instrukcja by się przydała. Ja sobie radzę, ale ludziom starszym niekoniecznie uda się za pierwszym razem - dodaje.

- Nie jest tak źle. Ludzie się przyzwyczają i nauczą. Nowoczesność nie jest trudna, zwłaszcza że społeczeństwo mamy coraz mądrzejsze - podkreśla Danuta Górnikiewicz, dyrektorka departamentu obsługi mieszkańców w magistracie. - System kolejkowy Cumatic, którego używamy działa w wielu urzędach, np. w stolicy. Jeśli ktoś ma kłopoty, nasi pracownicy chętnie pomogą. Zresztą robią to od początku jego funkcjonowania w naszym urzędzie. Ludzie na pewno się do niego przyzwyczają, a to, że teraz nie ma w referacie dowodów tłumu petentów, tylko pomaga nauczyć się obsługi urządzenia.

Jak zauważyliśmy, w roli instruktora występował portier, który przyznał, że ludzie młodzi szybko uczą się, jak korzystać z urządzenia, ale starsi już nie.
Zdaniem Danuty Górnikiewicz, wieszanie instrukcji obsługi nie da efektów, bo ludzie jej nie przeczytają.

- Mieliśmy tabliczki z dokładnymi opisami referatów, ale okazało się, że ludzie wolą skrótowce, np. "prawa jazdy" - dodaje dyrektorka.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny