Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Świętochowska - życie z fortepianu

Agata Sawczenko [email protected] tel. 085 748 96 59
Marzenia zawsze da się zrealizować - mówi Anna Świętochowska.
Marzenia zawsze da się zrealizować - mówi Anna Świętochowska. Wojciech Oksztol
Gra na fortepianie, uczy dzieci, organizuje koncerty, pisze muzykę, współpracuje z kilkoma teatrami, prowadzi warsztaty.

Anna Świętochowska uczyła się grać na fortepianie niemal 20 lat: na pierwsze lekcje rodzice wysłali ją w piątym roku życia. Skończyła muzyczną szkołę podstawową, średnią, Akademię Muzyczną.

- I zaczęłam szukać pracy - mówi pani Anna. Marzeniem - ale takim cichutkim, o którym nikomu jeszcze wtedy nie mówiła - była własna szkoła muzyczna. Ale na to było jeszcze za wcześnie - nie miała potrzebnego doświadczenia ani pieniędzy na realizację takich marzeń.

Choć już na studiach pracowała jako akompaniator i pedagog, okazało się, że na taką pracę na cały etat nie ma szans. Nie wyobrażała sobie, że mogłaby robić cokolwiek niezwiązanego z muzyką - jednak nie było wyjścia.

- Znalazłam ogłoszenie, że duża firma poszukuje sekretarki z dobrą znajomością języka niemieckiego. Ja miałam zdany egzamin państwowy z tego języka.

Spróbowałam. Przeszłam do końcowego etapu. Poległam na komputerze - opowiada.

Jednak dużo jej to dało.

- Uwierzyłam w siebie - zapewnia. - W to, że nadaję się nie tylko do muzyki.

Kilogramy srebra

Wzięła się do roboty. Wytłumaczyła sobie, że muzyką może zajmować się prywatnie i zatrudniła się jako menedżer kas w hipermarkecie. Później była marketingowcem w dużym wydawnictwie. Któregoś lata postanowiły z koleżanką spędzić superwakacje nad morzem.

- Nie miałyśmy akurat pieniędzy. Ale to dla nas nie problem. Kupiłyśmy kilogramy srebra, zarejestrowałyśmy firmę i wynajęłyśmy kilka straganów. Później co roku tak wypoczywałyśmy.

Te historie podaje jako przykład realizacji marzeń: - Wystarczy wiedzieć, czego się chce. Drogę do realizacji zawsze się znajdzie.

W końcu pojawiła się szansa na pracę w zawodzie.

- Koleżanka dała znać, że mogę jechać na kontrakt do Korei Południowej. Miałam grać na fortepianie w ekskluzywnym hotelu. Pojechałam.

Osiem godzin do marzeń

Do Korei pojechała w maju. Pod koniec stycznia, dokładnie o godz. 10 zadzwoniła jej mama.

- Mówi: Aniu, sprzedają prywatną szkołę muzyczną! Zastanów się - opowiada. I dodaje: - O 18 już byłam zdecydowana: kupuję!

Na początku działała na "dwa fronty": musiała wywiązać się z kontraktu w Korei, a zarazem już szykowała się do przejęcia szkoły w Białymstoku.

- U mnie tak jakoś już jest, że wszystko w życiu dzieje się na zakładkę: jedno się zaczyna, zanim skończy się poprzednie - przyznaje pani Ania.

To nie kotły olejowe

Na początku jej dyrektorowania buntowali się trochę i rodzice, i dzieciaki.
- Byli przyzwyczajeni do poprzedniej właścicielki. Nie dziwię się: świetnie się dogadywali - mówi - Ale z czasem wszyscy zauważyli, że ja też nie jestem zwykłym dyrektorem, tylko po prostu: panią Anią. I już jest dobrze.

U Anny Świętochowskiej - oprócz tradycyjnej szkoły muzycznej, są też zajęcia dla maluchów, prywatne lekcje dla starszych. Można też w każdej chwili zmienić główny instrument.

- Jeśli dziecko uzna, że fortepian to nie jest to, nie ma problemu, żeby grało np. na trąbce - zapewnia.

Trzy lata temu założyła fundację. Organizuje koncerty, pisze muzykę do spektakli teatralnych, prowadzi warsztaty muzyczno-teatralne. Przyznaje, że zarabia pieniądze.

- Jednak tu bardziej chodzi o misję społeczną. Gdybym chciała zrobić "dużą kasę", sprzedawałabym kotły olejowe - uśmiecha się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny