Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Ambrożej dołączył do Galerii Sław Jagiellonii. Jagiellończyk, który grał pod kołem podbiegunowym

Mariusz Klimaszewski
Mariusz Klimaszewski
Kolejnym wielkim piłkarzem z "Wielkiej Jagi", który dołączył do Galerii Sław Jagiellonii jest Andrzej Ambrożej. A dziś właśnie znakomity jagiellończyk kończy 55 lat.

Andrzej Ambrożej urodził się 2 września 1965 roku. W ekstraklasie rozegrał 146 spotkań (101 w barwach Jagiellonii i 45 grając w koszulce ŁKS Łódź). Na jesieni 1990 roku reprezentował także fiński klub Rovaniemi Palloseura, w którym zagrał w siedmiu spotkaniach tamtejszej ekstraklasy.

Do Jagiellonii Ambrożej trafił, jak wielu młodych piłkarzy, wyłowiony przez trenera Ryszarda Karalusa. - Trener Karalus obserwował turnieje młodzieżowe, które nazywały się "Turniejami Dzikich Drużyn". Mecze rozgrywano na stadionie przy ul. Jurowieckiej. Po jednym ze spotkań podszedł do mnie i namawiał, abym przeszedł do Jagiellonii. Swoje dołożył również Darek Czykier. Miałem już klub, ale trafiłem do Jagi. Wówczas trafiłem pod skrzydła pana Zbigniewa Skoczylasa. Oczywiście Gwardia stawiała na początku weto, ponieważ tamtejsi działacze nie chcieli mnie oddawać. W końcu jednak udało się dopiąć ten transfer i w wieku 13 lat stałem się Jagiellończykiem - tak wspomina Andrzej Ambrożej swoje przejście do Jagiellonii w wywiadzie udzielonym dla oficjalnej strony klubowej jagiellonia.pl.

Zobacz Galerię Sław Jagiellonii na Stadionie Miejskim

Tak jak wszyscy byli piłkarze Jagiellonii podkreślają kluczowym momentem narodzin Jagiellonii w ekstraklasie było pojawienie się w klubie trenera Janusza Wójcika.

- Przyszedł człowiek z zewnątrz, spoza środowiska białostockiego. Spojrzał na wszystko innym wzrokiem, po pierwsze na sprawy organizacyjne. Może to nie funkcjonowało bardzo źle, ale on chciał, żeby Jagiellonia spełniała standardy drugoligowe w każdym wymiarze, nie tylko sportowym. Tymczasem przez lata to w Jagiellonii zawsze były problemy organizacyjne. Białystok nie mógł liczyć na wsparcie kopalni, stoczni, więc nie było głównego opiekuna. Dzięki operatywności pana Szutkiewicza powstało zrzeszenie zakładów budowlanych. Kiedy Wójcik pojawił się po raz pierwszy mówił, że trafił na prowincję. Chciał coś pozmieniać. Oczywiście olbrzymią rolę odgrywała jego motywacja, on to potrafił. Dzięki niemu dostaliśmy buty, dresy, takie naprawdę proste i przyziemne sprawy. Nie mówię o bazie treningowej. Zobaczyliśmy, że mogą nam coś załatwić, lepiej wyglądamy, pojawiły się także większe pieniądze. W efekcie sami się nakręcaliśmy. Wiedzieliśmy, że jak zagraliśmy dobrze, to za chwile wpadnie jakaś nagroda. Już w podświadomości zaczęło to lepiej funkcjonować. Potrafił dotrzeć do każdego. Oczywiście, potrafił odstawić na boczny tor kogoś za złe zagranie, czy gorszy mecz, ale nigdy z nikogo nie zrezygnował. Oczywiście, była mobilizacja w stosunku do młodych, którzy nie mieli u niego lekko - opowiada Ambrożej.

Dariusz Czykier - legenda Jagiellonii

Sukcesem tamtej Jagiellonii była jedność, drużyny, poparcie kibiców
- To wszystko funkcjonowało jak jeden organizm. Kibice jeździli za nami. Widzieliśmy to, czuliśmy ich wsparcie. Ich obecność na stadionach rywali była dla nas dodatkową motywacją. Po meczach zawsze się z nimi spotykaliśmy, rozmawialiśmy. Po jednym z meczów wracając już do Białegostoku na każdym kolejnym przystanku spotykaliśmy naszych sympatyków. To było bardzo miłe i dodatkowo nas napędzało. Przyjeżdżali koledzy, znajomi. Byliśmy z Białegostoku, raczej czuliśmy się kolegami z osiedla, z miasta. Nie było presji, gwiazdorstwa - mówi dla jagiellonia.pl Andrzej Ambrożej.

Ambrożej jest jednym z nielicznym piłkarzy z Polski, który grał w fińskiej ekstraklasie w zespole z Rovaniemi.
- To był klub półamatorski, w którym kontrakty miałem tylko ja i jeszcze jeden zawodnik z Wielkiej Brytanii - Malcolm. Pozostali łączyli granie w piłkę z codzienną pracą w firmach sponsorujących klub. Zazwyczaj po kilku godzinach spędzonych w zakładzie pracy przychodzili do klubu i brali udział w treningach. Po sezonie porozumiałem się z przedstawicielami fińskiego klubu w sprawie pozostania, ale Jagiellonia nie dogadała się w kwestiach odstępnego - wspomina były piłkarz Jagiellonii.

Jego karierę przerwała kontuzja, ale jak sam mówi: "Warto było ciężko pracować, aby przeżyć wspaniałe chwilę. Tę, którą będę wspominał przez lata będzie pierwszy mecz w I lidze, awans, stadion wypełniony kibicami. Było to spełnienie moich młodzieńczych marzeń. Skończyłem trochę wcześniej i tutaj mam żal. Niestety, zerwane więzadła krzyżowe w kolanie nie pozwoliły kontynuować gry. Kiedy noga zaczęła sama wypadać ze stawu kolanowego uznałem, że nadszedł czas, aby powiedzieć sobie stop".

Tekst powstał na podstawie materiałów jagiellonia.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Andrzej Ambrożej dołączył do Galerii Sław Jagiellonii. Jagiellończyk, który grał pod kołem podbiegunowym - Gazeta Współczesna

Wróć na poranny.pl Kurier Poranny