Płótna żyją chwilą, każdą porą roku, zapachem otawy i snopem żyta. Spokojnym nurtem rzek i cebulastych kopuł cerkiewek - tak określa twórczość Anatola Krawczuka Iwona Marcinowicz-Jakimiuk, historyk sztuki: - Pędzlem malarz stworzył nastrój melancholii jesiennego pejzażu, ukazał detal architektury drewnianych chałup rodzinnej wsi, dzięki którym mała ojczyzna artysty jest łatwo rozpoznawalna.
Mały Tolę od zawsze ciągnęło do sztuki. W dzieciństwie lubił rysować, malować, dla koleżanek robił wycinanki, którymi przyozdabiano okna i ikony. I chociaż talent zauważono to skrzydeł rozwinąć nie mógł. Anatola Krawczuka dola nie rozpieszczała. Rodzina była biedna, a atmosfera i czas nie sprzyjały twórczości.
- Mimo że w 1940 roku był skierowany na kursy do Domu Twórczości w Białymstoku a potem otrzymał propozycję podjęcia nauki w Instytucie Sztuk w Witebsku, mieście Marca Chagalla, to trudna sytuacja materialna nie pozwoliła na urzeczywistnienie planów - mówi Doroteusz Fionik, komisarz wystawy.
Jednak malarstwo pozostało życiową pasją Anatola Krawczuka. Mimo sędziwego wieku Krawczuk jest nadal twórcą czynnym, a przy tym najbardziej rozpoznawalnym wśród artystów-amatorów Ziemi Bielskiej. Na jubileuszowej wystawie zaprezentowane zostały prace, które powstały w ostatnim trzydziestoleciu. Najwięcej jest obrazów najnowszych, powstałych nawet w 2008 roku.
Też tak chciała
Wrażliwość i artystyczne spojrzenie na świat przejęła Eliza Krawczuk, wnuczka malarza. W Muzeum Małej Ojczyzny zaprezentowano również klika prac młodej artystki.
- Pamiętam z dzieciństwa, jak przyjeżdżałam do dziadka, to on zawsze wyciągał farby i sztalugi - opowiada Eliza Krawczuk. - Ja siadałam na krzesełku obok niego i patrzyłam, jak on maluje. Już wtedy wiedziałam, że ja też tak chcę.
Eliza Krawczuk podejmowała próby malowania, ale bezskutecznie. Jak sama twierdzi, chyba brakowało tego czegoś, co miał dziadek.
- Jak poszłam na studia, na Akademię Podlaską w Siedlcach na kierunek pedagogiczny ze specjalnością plastyka, wówczas zetknęłam się z konkretnymi pracowniami - mówi Eliza Krawczuk. - Cztery lata temu tak podziałała na mnie pracownia grafiki, zapach farb drukarskich, terpentyny, kontakt z prasą drukarską, że zainteresowałam się grafiką. Wtedy powstały pierwsze moje prace.
Twarz pod maską
Potem przyszła kolej również na malarstwo. W czasie studiów Eliza Krawczuk miała trzy wystawy w Centrum Kultury i Sztuki w Siedlcach, rok temu miała wystawę w kawiarni artystycznej Hades w Lublinie. We wrześniu planuje wystawę w Śląskim Zamku Sztuki i Przedsiębiorczości w Cieszynie. W Studziwodach przedstawiła jedynie mały ułamek zwego dorobku artystycznego.
- Samych obrazów olejnych mam ponad pięćdziesiąt - dodaje początkująca artystka. - Do tego trzeba jeszcze dodać grafiki. Inspiracją moich prac jest uczucie.
W obrazach trochę uciekam w surrealizm. Fascynują mnie pomalowane twarze Indian. Makijaż jest swego rodzaju maską. Ona przykrywa skórę, ale nie jest typową maską, bo będąc na skórze jest mimiczna.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?