Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

1 września 1939 roku. Do Łap też dotarła wojna i spadły bomby

Marian Olechnowicz
W październiku 1938 roku odbyła się w Łapach wielka uroczystość patriotyczna.  Wówczas wojsko otrzymało w darze dwa ciężkie karabiny maszynowe, jeden ręczny karabin maszynowy oraz amunicję.
W październiku 1938 roku odbyła się w Łapach wielka uroczystość patriotyczna. Wówczas wojsko otrzymało w darze dwa ciężkie karabiny maszynowe, jeden ręczny karabin maszynowy oraz amunicję.
Tragiczna data w historii Polski. To również wyjątkowy przykład heroizmu żołnierzy Wojska Polskiego i ludności cywilnej. Do Łap też dotarła wojna i spadły bomby.

Siedemdziesiąta rocznica wybuchu wojny jest wyjątkową okazją do wspomnień i refleksji. Tragedia września 1939 roku nie ominęła Łap i okolic.

Silni, zwarci, gotowi...

Dnia 9 października 1938 roku w Łapach, w obecności przedstawicieli rządu, wojska, kolei, władz miejskich oraz licznym udziale mieszkańców miasteczka, dowódca 42 pułku piechoty ppłk. Wacław Malinowski przyjął dar w postaci 2 ciężkich karabinów maszynowych. Był to prezent pracowników Warsztatów.

Łapianie kupili z zebranych składek ręczny karabin maszynowy. Dzieci z łapskich szkół powszechnych zrezygnowały z przysługującego im w codziennego kubka mleka.

Zaoszczędzone pieniądze przeznaczono na zakup amunicji. Władysław Piotrowski, który był wówczas kancelistą w biurze kreślarskim, sporządził akt przekazania tych darów pismem kaligraficznym, złotym, na papierze czerpanym. Na dokumencie była narysowana postać kolejarza w wojskowym uścisku dłoni z żołnierzem.

Wspomnienia wciąż żywe

Łapy szykowały się do wojny od jesieni 1938 roku. Część hal fabrycznych oraz dachów została pokryta zieloną farbą maskującą. Harcerze szkolili się w udzielaniu pierwszej pomocy rannym. Przy stacji kolejowej znajdował się biały budynek ambulansu. Tam właśnie starsi instruktorzy ZHP od pierwszych dni wojny pełnili służbę sanitarną. Na bocznicy kolejowej stał wojskowy pociąg sanitarny.

- Pamiętam grozę tamtego września - wspomina pani Wiesława Francke, w 1939 roku mieszkanka Łap Osse. - Najbardziej baliśmy się tego, że Niemcy użyją gazów bojowych. Dlatego wszyscy mieliśmy w pogotowiu maseczki szyte z bandaży. Gdy nadlatywały samoloty, to wówczas kryliśmy się w pobliskim lesie, gdzie były stare okopy. Było tam mnóstwo ludzi.

Jednak wkrótce kazano im uciekać, gdyż linia kolejowa była ciągle przez Niemców bombardowana.

- Uciekliśmy z całą rodziną do Gąsówki - mówi pani Wiesława. - Przygarnęli nas Hryniewiccy. Było tam pięć innych rodzin. Dwór był duży drewniany, z gęstą aleją leszczynową. Zamieszkaliśmy jednak w małym domku znajdującym się właśnie przy tej alei. Pamiętam naszych ułanów. Wjechali w tę aleję, gdy nadleciały niemieckie samoloty. Poleciały bomby na wieś, ale daleko od tej alei.

Żołnierze rozłożyli się na kwaterę u Hryniewickich. Cywile musieli więc szukać innego miejsca. Uciekinierzy udali się w lasy pietkowskie.

- Pamiętam Łapy we wrześniu 1939 roku- mówi Wiesława Francke - To były zgliszcza. Dworzec kolejowy był jedną wielką ruiną. Okna powybijane, dach zniszczony, a wokół sterty cegieł- wspomina mieszkanka Łap.

Śmierć przyszła z nieba

Pierwszą ofiarą niemieckiego bombardowania był stolarz w warsztatów, który został zastrzelony na moście w Uhowie.

- To było w drugim dniu wojny - wspomina pani Wiesława - Mój tata, Tomasz Czekatowski wracał rowerem od fryzjera w Łapach. Nazywał się Falkowski i miał swój zakład w pobliżu dzisiejszego urzędu miejskiego. Dom był duży, drewniany, wielorodzinny...

Na przejeździe kolejowym pan Tomasz spotkał znajomego, który nazywał się Bartold. Ten z kolei właśnie jechał do fryzjera.

- Znowu nadleciały niemieckie samoloty- opowiada pani Wiesława- Rozpoczęło się bombardowanie Łap.

Zginęła wówczas Adela Chamerska, rodzina Napłoszków: Bogumiła, Stefan i Władysław, Sabina oraz Irena Wituła. I właśnie ów Bartold. Najmłodsza ofiara niemieckiego bombardowania miała zaledwie czternaście lat.

5 września znowu spadły na łapski dworzec niemieckie bomby. Zginęło wówczas ośmiu żołnierzy WP oraz dwóch nieznanych z nazwiska kolejarzy. Ich zbiorowa mogiła znajduje się na łapskim cmentarzu.

- Na stacji stały wówczas dwa transporty wojskowe- mówi Mieczysław Francke - Niemcy więc zaczęli bombardowanie. Był to również dzień wypłaty w warsztatach. Kasa została wywieziona do Dębowiny. Tam też udała się duża grupa mężczyzn w kolejarskich mundurach. Niemiecki lotnik sądził, że to żołnierze i rozpoczął ostrzał.

Tymczasem duża grupa kolejarzy i młodzieży gimnazjalnej opuściła Łapy, podążając w kierunku Wilna. - Bo taki był rozkaz- tłumaczy pan Mieczysław.

Weszli 14 września

15 września wojska niemieckie podeszły pod Białystok. Najcięższe trwały na Wysokim Stoczku, gdzie też walczył Antoni Malecki z Łap. Tymczasem do Łap Niemcy wdarli się dzień wcześniej. Miasto nie było bronione, chociaż w okolicach łaźni znajdowało się stanowisko artylerii przeciwlotniczej i ciężkie karabiny maszynowe. W pobliżu stał pociąg pancerny. Kolumna Wehrmachtu przeszła zwartym i pośpiesznym szykiem, w kierunku na Wysokie Mazowieckie. Doszło do pierwszych egzekucji na ludności żydowskiej. Prawdopodobnie groby znajdują się w pobliżu łaźni kolejowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny