Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złe orzeczenie ZUS

Julita Januszkiewicz
Dwa lata temu ZUS uznał, że Katarzyna Rymaszewska, niepełnosprawna z Łap, ma całkowitą niezdolność do pracy. W tym roku urzędnicy zmienili zdanie. Orzekli, że dziewczyna ma częściową niezdolność do pracy. - Decyzja urzędników jest dla mnie bardzo krzywdząca - mówi Katarzyna Rymaszewska
Dwa lata temu ZUS uznał, że Katarzyna Rymaszewska, niepełnosprawna z Łap, ma całkowitą niezdolność do pracy. W tym roku urzędnicy zmienili zdanie. Orzekli, że dziewczyna ma częściową niezdolność do pracy. - Decyzja urzędników jest dla mnie bardzo krzywdząca - mówi Katarzyna Rymaszewska Fot. Julita Januszkiewicz
Urzędnicy odmówili przyznania mojej niepełnosprawnej córce renty orzekającej całkowitą niezdolność do pracy - skarży się Alina Rymaszewska.

- Ta pani ma możliwość odwołania się do sądu - mówi Anna Krysiewicz, rzecznik białostockiego ZUS.

Katarzyna Rymaszewska ma 21 lat. Od urodzenia choruje na porażenie dziecięce z obustronnym porażeniem kończyn górnych i dolnych. Prawa strona jest bardziej porażona.

Mimo tego, Katarzyna normalnie uczęszczała z innymi dziećmi do szkoły.

Ukończyła też klasę o profilu humanistycznym w Liceum Ogólnokształcącym w Łapach. Z opinii szkolnych wychowawców Katarzyny wynika, że radziła sobie z nauką, aktywnie też uczestniczyła w zajęciach szkolnych.

Wypadek

W 2002 roku ta niepełnosprawna dziewczyna została potrącona przez samochód. Przechodziła wraz ze swoimi bliskimi na drugą stronę ulicy Sikorskiego w Łapach. Szła prawidłowo, przez pasy. Nagle uderzył w nią jadący w kierunku Białegostoku Ford Escort.

Wpadła na maskę. Uderzyła głową w szybę samochodu. Miała wstrząs mózgu. W trakcie badania tomografii komputerowej lekarze wykryli torbiel pajęczynówki w tylnym dole czaszki.

- Od chwili wypadku pojawił się nawracający, silny, uporczywy ból głowy, oraz zawroty. Córka również traciła przytomność. Musi przyjmować bardzo silne leki przeciwbólowe i uspokajające - opowiada Alina Rymaszewska, mama Kasi. Kasia po wypadku boi się też samodzielnie przechodzić przez ulicę.

Zdarzenie to przekreśliło jej życiowe plany. Marzyła, by studiować pedagogikę na Uniwersytecie Warszawskim. Chciała zdobyć zawód, który umożliwiłby jej pracę z poszkodowanymi tak jak ona przez los, walczącymi z chorobą dziećmi. Niestety, wszystko legło w gruzach.

Opieka matki inwalidki

- Neurolog ze szpitala MSWiA w Białymstoku nie pozwolił jej na dalszą naukę ze względu na utratę przytomności oraz przebyty wypadek - dodaje matka Katarzyny, pokazując medyczne dokumenty.

Skazana jest na naukę w Policealnym Studium w Łapach. Bo szkoła jest najbliżej domu. A Kasia cały czas wymaga pomocy osób trzecich. Matka, która też jest sprawna inaczej, to znaczy, nie ma obu nóg, porusza się na protezach, opiekuje się córką jak tylko najlepiej potrafi. Jeździ z nią na wizyty lekarskie, bo Kasia boi się sama wsiąść do pociągu i autobusu.

- Czeszę jej włosy, ubieram, wiążę jej buty oraz przygotowuję jedzenie. Jej prawa ręka jest słabo rozwinięta, bezwładna - dodaje pani Alina.

Tylko częściowo niezdolna

Ale to nie koniec problemów.

- Dwa lata temu córka ubiegała się o rentę. Lekarz orzecznik białostockiego ZUS stwierdził całkowitą niezdolność do pracy do września tego roku - mówi matka.

W uzasadnieniu ZUS z 2005 roku jest też napisane, że dziewczyna ma niezdolność do pracy całkowitej od urodzenia. Stan zdrowia Kasi, według opinii lekarskiej, też nie uległ poprawie na lepsze.

23 sierpnia tego roku dziewczyna znów ubiegała się o rentę. Ponownie stanęła przed komisją lekarską, w białostockim ZUS. Tym razem lekarze zmienili zdanie. Stwierdzono u niej częściową niezdolność do pracy. Rymaszewska odwołała się od tej decyzji. 26 września zebrała się komisja. Jej wyrok brzmiał bardzo podobnie do tej sprzed miesiąca.

Katarzyna i jej mama nie zgadzają się z postanowieniem ZUS-u. Pani Alina uważa, że orzeczenie jest dla córki bardzo krzywdzące. Panie zapowiadają, że będą odwoływały się do sądu.

Skontaktowaliśmy się z rzecznikiem ZUS w Białymstoku, Anną Krysiewicz.

- To lekarz orzecznik ocenia, czy osoba ma całkowitą niezdolność do pracy, czy też nie. Widocznie lekarz tak uznał. Być może dokumentacja medyczna była skąpa. Musi być też orzeczenie, że wypadek zdarzył się tuż przed ukończeniem osiemnastego roku życia - uważa Anna Krysiewicz. - Przecież ta pani może się odwoływać od decyzji komisji. Warto spróbować. Czy przysługuje jej całkowita niezdolność do pracy, ocenią to biegli sądowi. Mogą mieć inny pogląd niż lekarz orzecznik - dodaje rzecznik ZUS.

Obawia się o pracę

Dziewczyna będzie dostawała rentę do czasu, kiedy przestanie się uczyć. Jest absolwentką dwuletniego studium policealnego. W tym roku rozpoczęła znów naukę w tymże studium, tyle że na innym kierunku.

Jak mówi, to jedyna dla niej szansa na zdobycie zawodu.

Po ukończeniu szkoły Kasia pragnie podjąć pracę. W domu się nie przelewa. Brat jest mocno niedowidzący. Matka rencistka - z grupą inwalidzką. Rodzina żyje bardzo skromnie.

Niestety, w Łapach niepełnosprawni mają trudności z zatrudnieniem.

- Córka musiałaby szukać pracy w Białymstoku. Ale kto ją będzie tam woził? - przeżywa matka.

Krystyna Tomczak, zastępca dyrektora do spraw filii w Łapach w Powiatowym Urzędzie Pracy w Białymstoku, przyznaje, że w naszym mieście nie ma zakładów chronionych.

- Osoby, które są niepełnosprawne, a nie pobierają renty, mają statut bezrobotnej. Mogą one skorzystać z naszych form pomocy dla bezrobotnych. Z kolei osoby, które pobierają świadczenia, a są zarejestrowane u nas jako poszukujące pracy, mogą być kierowane na szkolenia - wyjaśnia dyrektor Tomczak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny