Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zanim Robert Lewandowski zostanie królem Polski

Tomasz Maleta
Tomasz Maleta
Tomasz Maleta Wojciech Wojtkielewicz
W maju 2008 roku kibice Jagiellonii podczas meczu z warszawską Legią wywiesili na stadionie w Białymstoku transparent „Roger nigdy nie będzie Polakiem”.

Było to odniesienie do nadania polskiego obywatelstwa Rogerowi Guerreiro. Brazylijczyk miał być nadzieją na mistrzostwach Europy w Szwajcarii i Austrii. To dla biało-czerwonych był wyjątkowy turniej, bo nigdy wcześniej nie awansowali do grona najpierw czterech, potem ośmiu, od 1984 roku - szesnastu najlepszych drużyn kontynentu. Nawet w złotych czasach Orłów Górskiego czy ekipy Antoniego Piechniczka. Dopiero udało się to pod wodzą Leo Benhakkera, w którego talii Roger miał być Jokerem. Po wywieszeniu tamtego transparentu napisałem, oby za miesiąc białostoccy kibice tego nie żałowali. I niemal wykrakałem, bo Roger okazał się mężem opatrznościowym w meczu z Austrią. Niestety, jego złoty gol niby ze spalonego wyremisował sędzia Howard Webb. Anglik w doliczonym czasie gry przyznał współgospodarzom wątpliwego karnego, którego zamienili na gola. Nadzieja na dobry turniej Polaków prysła jak bańka mydlana.

Straty mieliśmy sobie powetować cztery lata później. Kolejne EURO było jeszcze bardziej wyjątkowe, by byliśmy jego współgospodarzami. I ukoronowaniem futbolowej pięciolatki, która przez inwestycje miała pchnąć naszą gospodarkę na inna orbitę. Tymczasem nie wyszliśmy z łatwej grupy, a i z planowanych dróg budowanych sporym sumptem też nie wyszło tak jak na początku planowano. Jedynie pozostałe w spadku stadiony (też budowane niezłym sumptem) napawają dumą, podobnie jak wspomnienie dobrej organizacji. Tylko czy złapaliśmy ten właściwy wiatr w żagle? Po czterech latach każdy zapewne sam sobie odpowie.

Rozpoczynający się dzisiaj championat też ma być wyjątkowy. W końcu we Francji zagra co druga narodowa drużyna na Starym Kontynencie, a biało-czerwoni wystawiają ponoć najzdolniejsze piłkarsko pokolenie po 1989 roku. Potwierdzeniem tego ma być wartość rynkowa naszych zawodników. Na dodatek mamy jednego z najbardziej bramko-strzelnych napastników na świecie, który wbił Realowi cztery gole, a Wolfsburgowi pięć w dziesięć minut.

Robert Lewandowski ma tyle lat, ile w 1974 roku na mundialu w Niemczech miał Kazimierz Deyna czy Zbigniew Boniek w 1982 roku w Hiszpanii. Jeśli ugra tyle, co oni albo w ostateczności pójdzie na przeciwnika tak jak Włodzimierz Lubański na Bobby Moore w 1973 roku, będzie numerem jeden w historii polskiego futbolu. Inaczej zostanie tylko nr 9.

Z wiarą, ale i z głową, bez rozbujanej propagandy sukcesu, trzymajmy kciuki za biało-czerwonych. W końcu we Francji grać będą ci, którzy jeszcze nie tak dawno występowali w Jagiellonii: Kamil Grosicki, Thiago Cionek, Michał Pazdan. Swój czas miał też trener Adam Nawałka, za który otrzymał Złote Klucze Porannego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny